Mercedes po raz kolejny rozdaje karty. Grand Prix Chin utwierdziło nas w przekonaniu, że niemiecki zespół znalazł złoty środek na rewolucyjność tegorocznych zmian w regulaminach technicznych. Mercedesowi, póki co, nie są w stanie zagrozić ani Red Bulle, ani tym bardziej Ferrari czy McLareny. Sam wyścig to bezproblemowa ucieczka Hamiltona od startu do mety i roszady na dalszych pozycjach.
Na prostej startowej w pierwszej linii ustawili się Hamilton i Ricciardo, dalej Vettel z Rosbergiem i Alonso z Massą. Czerwone światła zgasły i... ruszyli! Lewis Hamilton nie dał się wyprzedzić pozostałm zawodnikom i rozpoczął swoją ucieczkę już po pierwszym zakręcie. Jeszcze na prostej startowej doszło do kontaktu między Fernando Alonso i fantastycznie startującym po raz kolejny Felipe Massą. Na szczęście bolidy nie ucierpiały i obaj zawodnicy mogli spokojnie kontynuować wyścig. Z kolei na zakręcie nr 1 zderzyli się ze sobą Rosberg i Bottas (również bez większych konsekwencji).
Po kilku okrążeniach z wyścigu wycofał się Adrian Sutil, w którego bolidzie awarii uległ silnik. Chwilę później w alei serwisowej po komplety nowych opon zaczęli pojawiać się pierwsi zawodnicy. O prawdziwym pechu może mówić Felipe Massa - jego mechanicy napotkali na ogromne problemy z tylną lewą oponą i pit-stop brazylijczyka przedłużył się do prawie jednej minuty - wyścig dla Felipe był już stracony. Po kilkunastu okrążeniach prowadził Hamilton przed Alonso i Vettelem. Kilka okrążeń później do Vettela zbliżył się jego rodak, Nico Rosberg, któremu udało się wreszcie wyprzedzić aktualnego mistrza świata. Chwilę później do Seba zbliżył się Daniel Ricciardo - zespół poprosił Vettela o przepuszczenie jedącego szybciej Australijczyka. Tym czasem w bolidzie Grosjeana awarii uległa skrzynia biegów, przez co Francuz zmuszony był do wycofania się z wyścigu. Kiedy po raz drugi u swoich mechaników pojawił się Fernando Alonso, Rosbergowi udało się podkręcić tempo i ostatecznie znaleźć się przed Hiszpanem. Taka sytuacja utrzymała się już do końca wyścigu.
Grand Prix Chin pewnie wygrał Hamilton przed Rosbergiem i Alonso. Kolejny dublet Mercedesa to najpewniej nie przypadek - pozostałe teamy nie są w stanie konkurować z rewelacyjnie dysponowanym Mercedesem. Bardzo szkoda mi Felipe Massy, który po fenomenalnym starcie, przez problemy techniczne w pit-stopie, musiał zapomnieć o dobrym miejscu. Martwi mnie natomiast słaba forma Ferrari - co prawda Ferr znalazł się na podium, ale dopiero ósme miejsce Raikkonena tylko potwierdza, że coś nie gra na linii zawodnik-bolid. Być może nowy szef zespołu poprawi tę sytuację? Po raz kolejny dobry występ zanotował zespół Force India oraz Williams (gdyby nie problemy Massy, byłoby jeszcze lepiej). Red Bull cały czas krąży wokół podium, ale nie jest w stanie podjąć wyrównanej rywalizacji z Mercedesami.
Czy na europejskich torach cokolwiek się zmieni? Być może dowiemy się tego podczas Grand Prix Hiszpanii, już (dopiero?) za trzy tygodnie!
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>