F1 - po wyścigu # Formula 1 Grand Prix du Canada 2014 - barth89 - 9 czerwca 2014

F1 - po wyścigu # Formula 1 Grand Prix du Canada 2014

Za nami Grand Prix Kanady, wyścigu z najbardziej emocjonującą (i nieprzewidywalną) końcówką w tym sezonie. Wydawało się, że nieuchwytne, jak dotąd, Mercedesy pewnie zmierzają po kolejny z rzędu dublet, jednak Formuła 1 udowodniła, że nie nadarmo nazywa się ją (i jest nią w istocie) królową sportów motorowych - zgotowała nam zakończenie, o którym z pewnością wspominać będziemy do końca sezonu.

Do niedzielnego wyścigu z pole position startował Nico Rosberg, nieco za nim ustawił się nie kto inny, tylko Lewis Hamilton. Za spoilerami Mercedesów gotowy do startu był Seb, dalej Bottas i Felipe Massa (udane kwalifikacje dla Williamsa). Bolidy wykonały okrążenie rozgrzewkowe, ustawiły się na gridach i... ruszyły!

Już na pierwszym zakręcie Hamilton próbował wcisnąć się 'pod łokieć' swojego zespołowego kolegi, jednak Rosberg nie zostawił Brytyjczykowi zbyt dużo miejsca i Lewis musiał spasować. Całą sytuację wykorzystał Vettel i rozdzielił oba Mercedesy. Na jednym z pierwszych zakrętów doszło jednak do kontaktu między dwoma bolidami Marussi - Max Chilton uderzył w Bianchiego, co zakończyło się poważnym uszkodzeniem obu bolidów. Na torze po raz pierwszy w tegorocznym Grand Prix Kanady pojawił się safety car. Gdy ten po kilku okrążeniach zjechał, Marcus Ericsson został poproszony przez mechaników o zjazd do garażu i zakończenie wyścigu; tymczasem Hamilton wyprzedził Vettela i rozpoczął pościg za Rosbergiem. Sytuacja w czołówce nie zmieniła się, gdy oba bolidy Mercedesa zameldowały w pit-lane, jednak Lewis był coraz bliżej swojego zespołowego kolegi. Za Mercedesami był z kolei Perez, Hulkenberg i Vettel. Chwilę później z GP Kanady pożegnać musiał się Kobayashi, w którego bolidzie urwało się koło, a także Maldonado.

Do ciekawej sytuacji doszło na dwudziestym piątym okrążeniu - Hamilton był niecałą sekundę za Rosbergiem i najpewniej wyprzedziłby Niemca, jednak ten, na ostatniej szykanie przed "ścianą mistrzów" ściął zakręt i oddalił się od Lewisa. Inżynier wyścigowy poprosił Brytyjczyka o spokój i poinformował go, że tym sędziowie zajmują się już tym incydentem - ostatecznie Rosber otrzymał tylko ostrzeżenie. Jeszcze ciekawiej zaczęło się robić, kiedy Hamilton chwilę później zgłosił mechanikom, że traci moc. Mniej więcej w tym samym czasie dokładnie taką samą informację przekazał zespołowi... Rosberg. Nie było to czcze gadanie, bowiem oba Mercedesy zaczęły wyraźnie tracić przewagę. Doganiali je: Massa, Alonso, Perez, Ricciardo i Vettel.

Mercedesy "tracą moc".

Inżynierowie Mercedesa ustalili, że wina tkwi w układzie hamulcowym i było to widać po zachowaniu bolidów, zwłaszcza Hamiltona, który w pewnym momencie ściął szykanę przed "ścianą mistrzów" i na następnym okrążeniu pożegnał się z wyścigiem. Wcześniej w pit-stopie zameldował się Rosberg, który wyjechał za Felipe Massą (Brazylijczyk musiał jednak wymienić jeszcze opony, dlatego utracił prowadzenie na rzecz Rosberga). Dziewiętnaście okrążeń do końca: prowadzi Rosberg przed Perezem, Ricciardo, Vettelem, Hulkenbergiem i Bottasem.

Kilka okrążeń przed końcem pierwszą piątkę zawodników dzieliły... 2 sekundy! Ricciardo wyprzedził Pereza i zbliżał się do Rosberga, którego ostatecznie udało mu się wyprzedzić trzy okrążenia przed końcem. Również Vettel musiał bronić się przed Massą, jednak Niemcowi udało się wyprzedzić Meksykanina i wskoczyć na podium. Teraz Massa ścigał Pereza. Jedno okrążenie przed metą Felipe Massa na prostej startowej uderzył w Pereza (Sergio prawdopodobnie wykonał ruch kierownicą w lewo) i obaj kierowcy z ogromną prędkością uderzyli w bandy. Nikomu na szczęście nic się nie stało, a wyścig zakończył się za safety-carem. Pierwsza wygrana dla Daniela Ricciardo, przerwana passa Mercedesa i podium dla Vettela.

Grand Prix Kanady zapamiętamy przede wszystkim z problemów Mercedesa, emocjonującej końcówki i niepotrzebnej kraksy Massa-Perez. Ogromne gratulacje należą się Danielowi Ricciardo, który w pełni zasłużył na tę wygraną, chociaż nie udałoby mu się to, gdyby nie problemy Mercedesa. O ogromnym pechu może mówić Lewis Hamilton, który przez problemy techniczne musiał wycofać się z wyścigu. Dobrych punktów nie zgarnął też Perez i Massa. Vettel w końcu na podium, Maldonado nie zdążył się rozbić, a Button fuksem uplasował się tuż poza podium. Gdyby nie wypadek Massy, weekend w Kanadzie do niezwykle udanych mógłby zaliczyć zespół Williamsa. Oby więcej takich wyścigów!

Widzimy się za dwa tygodnie w Austrii!

<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
9 czerwca 2014 - 18:36