O The Walking Dead pisałem już przy okazji premiery pierwszego epizodu drugiego sezonu - w grudniu zeszłego roku! Ten odcinek był bardzo dobry i niósł nadzieję na kolejną, świetną grę. W lipcu byliśmy już po połowie gry i wrażenia były średnie - TWD mocno obniżyło loty. Teraz czas na małe podsumowanie po obejrzeniu zakończenia drugiego sezonu (wydanie wszystkich odcinków zajęło twórcom 9 miesięcy).
W tekście nie ma spojlerów!
Czwarty odcinek kontynuował tradycje poprzednich - dużo spokojnych dialogów, wybory, które nie miały żadnego znaczenia ani konsekwencji. Uśmiercanie kolejnych bohaterów jakoś nie przynosiło większych emocji - to wynik ich słabego i mało wyraźnego zarysowania w grze - gracz nie przejmował się, czy czuje do kogoś sympatię, czy nie. Udało się to chyba tylko w przypadku jednego z nowych bohaterów. Nawet końcowy cliffhanger nie zostawił mnie w dużym napięciu, a jego rozwiązanie pokazało, że twórcy nie włożyli w niego zbyt wiele wysiłku.
Ostatni epizod rozkręca się baaardzo powoli. Dużo nijakich rozmów na początku dłuży się niemiłosiernie. Tutaj gra ewidentnie bierze przykład z telewizyjnego serialu. Później jednak jest już lepiej - autorzy gry postanowili wynagrodzić pustkę i nijakość trzech środkowych odcinków, ładując do piątego wszystko to, co wylewało się z każdej części pierwszego sezonu. Ktoś zginie, sytuacje nas zaskoczą, ale przede wszystkim - wybory znowu stawiają gracza pod ścianą! Ma się ochotę wyłączyć grę i przespać z decyzją, na którą zwyczajowo mamy kilka sekund. Co więcej, niektóre wybory mogą nam się odbić później wielką czkawką. Wszystko to prowadzi do największej nowości i zaskoczenia w serii The Walking Dead - kilku zupełnie innych zakończeń. Niczym w Silent Hill 2 - mamy zakończenia w miarę pozytywne, neutralne, czy totalnie dołujące - zostawiające gracza samego, z ciężarem kilku niezbyt dobrych wyborów, jakie dokonał parę minut wcześniej. Nie da się zatrzeć wrażenia, że tak naprawdę głównym bohaterem drugiego sezonu jest Kenny, nie Clementine, która zostaje zepchnięta na drugi plan, pomimo, że sterujemy jej postacią. Trochę zabrakło na końcowych napisach świetnej piosenki, tej samej klasy, jaka kończyła pierwszy sezon. Ta co jest - nie jest aż tak dobra, dopełnia obrazu niezbyt zapadającej w pamięć ścieżki dźwiękowej.
Różnorodność zakończeń jest dobrym posunięciem jako koniec drugiego sezonu - wiemy jednak już, że będzie sezon trzeci, co niestety całkowicie zmienia obraz sytuacji. Zupełnie inne miejsca i wydarzenia, w których zostaje Clementine na koniec, zależnie od zakończenia, stawiają pod znakiem zapytania jej udział w dalszych odcinkach jako głównej postaci. Być może doczekamy się kilku zupełnie różnych pierwszych epizodów, które będą spinały wątki ponownie w jeden wspólny, być może pokierujemy całkowicie nową postacią, co może jednak wywołać falę niezadowolenia wśród graczy. Większość przyzwyczaiła się i "zżyła" z Clementine do tego stopnia, że The Walking Dead bez niej - to może już nie być TO. Miejmy nadzieję, że TellTale Games stanie na wysokości zadania i zaoferuje nam sezon zbliżony jakością do pierwszego. Długo myślałem nad oceną w tym przypadku. Z jednej strony słaby środek, z drugiej - bardzo dobry epizod pierwszy i ostatni. To nadal świetna gra, choć na podium z TWD Sezon 1 i The Wolf Among Us, zasługuje jednak na brązowy medal.