FIFA 14 to jedna z największych katastrof jaka dotknęła serię, przynajmniej według mnie. Rozgrywka względem poprzednich odsłon została całkowicie zmieniona w tę złą stroną, a poza tym naszpikowana została masą bugów, które denerwowały mnie jak i moich znajomych podczas dłuższych posiedzeń. Oto kilka z powodów, przez które znienawidziłem FIFĘ 14.
Na początku chciałbym wspomnieć, że wszystkie swoje wrażenia i powody oparłem o wersję PC-tową oraz past-genową. Nie grałem w tę na next-genie, także nie wiem jak ona do końca się sprawuje. Być może jest odmienna od tej przeze mnie omawianej, nie wiem.
Zabicie elementu taktycznego rozgrywki
FIFA 13 była bardzo szybką grą, mocno opierającą się na błyskawicznym rozgrywaniu akcji szybkimi zawodnikami. Udało mi się znaleźć w tym jakiś urok i odsłona ta strasznie mnie do siebie przyciągnęła. Demo „czternastki” nie zapowiadała się jakoś specjalnie źle, ale to pełna wersja rozłożyła mnie na łopatki swoją wolną grą. Wszyscy zawodnicy zostali drastycznie zwolnieni, a ich ruch stały się bardzo ślamazarne. Nie wiem co twórcy chcieli przez to wymusić, ale wygląda na to, że ich intencją było zmuszenie gracza do wykonywania bardziej taktycznych zagrań. Faktycznie, na początku mojej kariery z FIFĄ 14, mocno naciskałem na posiadanie piłki oraz wciąganie obrony rywala na swoje pole. Wykonywałem dużo szybkich podań w środku pola, często przenosiłem ciężar gry na drugą stronę boiska i starałem się rozdawać piłki do skrzydeł, gdzie czaili się zwykle szybcy zawodnicy. Później jednak odkryłem, że jakakolwiek taktyka nie jest potrzebna i wystarczą tak naprawdę dwie rzeczy, a mianowicie dobre wypuszczanie piłek prostopadłych oraz wykorzystywanie kontr. Pokonanie obrony bez robienia masy sztuczek zwykle stanowiło małe wyzwanie, ale wypuszczenie szybkiego zawodnika i danie mu piłki „za kołnierz” linii defensywy, wystarczyło, by doprowadzić go do sytuacji sam na sam, która zwykle kończyła się bramką. Również obrona często lubiła gubić się przy kontrach, które okazywały się zabójcze. Granie „na pałę” okazało się zatem o wiele bardziej skuteczne, właśnie przez te wolne tempo rozgrywki. Brzmi to trochę abstrakcyjnie, ale głównym winowajcom jest tu wspomniana ociężałość zawodników. Trzeba wymuszać na nich ciągłe bieganie sprintem, bo inaczej zaczynają gubić się, stojąc w miejscu. Poza tym ich ruchy są na poziomie typowego, Orlikowego gracza amatora, a nie światowej klasy zawodowca. Lubią popełniać dużo głupich błędów, no chyba, że będziemy nimi cały czas na ślepo parli do przodu.
Głupia obrona i bramkarze
Tutaj dochodzimy do bardzo kluczowego punktu, który nieźle frustrował mnie jak i moich znajomych ze mną grających. Nikt nie lubi, gdy coś dzieje się po jego myśli lub ponosi porażkę nie ze swojej winy. Cała linia obrony oraz bramkarz są sterowani przez sztuczną inteligencję, czyli przez różnego rodzaju skrypty. Te zostały najzwyczajniej w świecie źle napisane, co spowodowało iż cała defensywa gubi się przy pierwszej lepszej akcji. Obrońcy często lubią w środku akcji odpuszczać krycie na zawodniku drużyny przeciwnej, a ich złe ustawienie się jest czymś zupełnie zwyczajnym. Przez to dziecinnie łatwo przepuszczają prostopadłe piłki. Bramkarze jednak to największa kpina. Najzwyczajniej w świecie mają dziurawe ręce i potrafią wpuścić do siatki strzał, który normalnie wybroniłby pierwszy lepszy amator. Futbolówka leci powoli i prosto na nich, a i tak dziwnym trafem uda się im ją przepuścić. Mają również dziwny nawyk do niebronienia strzałów z główki, ot tak po prostu. Niezależnie gdzie by on leciał i z jaką prędkością, to golkiper nigdy za nimi nie nadąża. Żeby dobrze wybronić akcję, trzeba mieć dużo umiejętności, posiadać sporo znajomości mechanik i przede wszystkim mieć mnóstwo szczęścia. Jednakże nawet z tym nie mamy zagwarantowanej stuprocentowej pewności, że oponent nie wejdzie sobie do naszej bramki.
Brak balansu w mechanice rozgrywki
FIFA 13 bardzo lubiła szybkich zawodników. To oni stanowili klucz do zwycięstwa, a schodzenie nimi do środka i oddawanie potężnych strzałów było zabójcze. Poza tym większość elementów była w miarę ogarnięta, przez co gra przez większość czasu wydawała się w miarę sprawiedliwa. W FIFIE 14 brak balansu w wielu segmentach rozgrywki daje o sobie poznać. Przede wszystkim bardzo łatwo przedrzeć się na skrzydło i dopchać piłkę pod pole karne rywala. W „trzynastce” zwykle w tym momencie wystarczyło próbować zejść do środka i oddać strzał, albo zgrać piłkę po ziemi do lepiej wystawionego piłkarza. Dośrodkowania kończyły się bramkami z głowy, tylko gdy piłkarz oddający uderzenie był dobrze ustawiony i idealnie dograliśmy mu futbolówkę. W „czternastce" tego nie potrzeba. Wrzutki są dziecinnie proste, łatwo nimi wycelować, a strzały z główki są po prostu chore. Wielokrotnie zdarzało mi się trafić do bramki graczem o wzroście mniej więcej 1,75m (coś koło tego ma bodajże Messi), który przepychał się w tym czasie z kolesiem o głowę wyższym od niego. Nie wiem jaka statystyka przeważała w tej chwili, ale to nieważne. Ważne jest to, że główki były po prostu niezbalansowane i mój sposób na grę zwykle kończył się na próbach różnych dośrodkowań, co zresztą czynili również inni gracze.
Poza tym niezbalansowane było przyspieszenie, szarpanie się bark w bark z zawodnikiem (strasznie wolny obrońca zwykle potrafił sprowadzić szybszego zawodnika na glebę bez faulu), sztuczki techniczne czy loby. I tak mam wrażenie, że nie wymieniłem jeszcze wszystkiego, bo dużo rzeczy jest po prostu popsute, ale pozostańmy na razie przy tej liście.
Syndrom FIFA AIDS
Nazwę tego syndromu wymyślił jeden z moich kolegów. Syndrom FIFA AIDS to syndrom, w którym gra wpada w łańcuch bugów, co często kończy się dziwnymi zachowaniami oraz komicznymi sytuacjami. Wiecie, piłka magicznie odbija się od bramkarza i na raz przewraca się o nią 4 piłkarzy, albo golkiper podczas wybijania trafia w zawodnika przeciwnej drużyny, co kończy się bramką. Dużo sytuacji mógłbym wymienić, ale zwyczajnie mi się nie chce, bo jest ich tak wiele. Świadczy to tylko o tym, że FIFA 14 jest bardzo zabugowana. Często zdarzają się w niej błędy, a piłkarze potrafią zachować się jakby nagle dostali zaawansowanego stadium tej nieznośnej choroby. Przegrywałem, albo wygrywałem dzięki temu mecze, co oznacza, iż nie tylko mnie spotyka ten niefart.
Z pozoru są to powody głupie, ale gdy w FIFĘ gra się sporo, potrafią one zaboleć. To przykre, że EA nie potrafi dopracować w 100% chociaż jednej z odsłon serii, tak by mecze mogły być wyrównane i wygrana w nich zależała głównie od umiejętności gracza, a rzadziej od zwykłego szczęścia. Tego w „czternastce” trzeba było mieć nadzwyczaj sporo, stąd moja nienawiść do tej odsłony. Całe szczęście „piętnastka” została już lepiej dopracowana i twórcy wiedzą gdzie popełnili błędy. W demko grało mi się nadzwyczaj dobrze, a moje wrażenia spisałem w artykule pod tym linkiem. Planuję też upgrade mojego komputera, dzięki czemu będę miał styczność z nowym silnikiem Ignite, w którym rozgrywkę prowadzi się zapewne też inaczej. Póki co spisuję wrażenia dla past-genowców, będące raczej negatywnymi. Oby po przesiadce to się zmieniło.
Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!