Świetny start trzeciego sezonu 'Arrow'! - Joorg - 12 października 2014

Świetny start trzeciego sezonu "Arrow"!

Zaledwie kilka dni temu podzieliłem się z Wami wrażeniami z pierwszego, bardzo dobrego odcinka "Flasha", ale nie mogę pominąć również emocjonującego startu trzeciego sezonu "Arrow". Uwaga na spojlery!

Stacja telewizyjna The CW ostatnimi czasy mile zaskakuje swoimi nowymi produkcjami. Łatwo to dostrzec zwłaszcza teraz, kiedy to do ramówki wracają dobrze przyjęte zeszłoroczne debiuty, oraz zupełnie nowe pozycje, jak wcześniej wspomniany "The Flash". Co prawda, pierwszy sezon "Arrow" pozostawiał wiele do życzenia i sam muszę przyznać, że trochę mi zajęło dobrnięcie do jego finału, jednak druga seria zaliczyła duży skok jakościowy. I dzięki czemu serial stał się jedną z najlepszych produkcji swojego gatunku.

Druga seria zaskakiwała pod wieloma względami. Twórcy w końcu położyli duży nacisk na scenariusz, dzięki czemu odcinki wciągały do samego końca. Pojawiło się również wiele nowych postaci, a kilka starych dostało jeszcze więcej miejsca na ekranie. Nie mogę pominąć również świetnych antagonistów, a w szczególności Deathstroke'a, który wniósł do serialu powiew świeżości. Oczywiście pojawiło się też kilka zgrzytów, ale ogólnie rzecz biorąc nie wpłynęły one znacząco na przyjemność śledzenia dalszych losów Zielonej Strzały.

Pierwszy odcinek trzeciego sezonu rozpoczyna się pięć miesięcy po wydarzeniach z finału drugiej serii. Już pierwsza scena zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Nie chodzi tu o to, że producenci od razu rzucili widza w wir akcji, ale o to, że Arrow nie działa już sam. Tak, Roy w końcu przywdział czerwoną maskę i stał się oficjalnym partnerem Strzały. Oczywiście Diggle i Felicity dalej pomagają im w walce z przestępczością, ale co więcej, Laurel i Detektyw Lance również zaczynają współpracować. Tak zgraną ekipę aż chce się oglądać.

Mimo, że nad Starling City czuwa drużyna Zielonej Strzały, która skutecznie wypełnia swoje zadania, to w mieście ciągle pojawiają się nowi przestępcy. Głównym złoczyńcą pierwszego odcinka tego sezonu jest nowy Hrabia Vertigo. Ten, zaraz po objęciu stanowiska, od razu decyduje się na pozbycie największego problemu w interesach, czyli samego Mściciela. Nie jest to jednak jedyny problem Olivera, bowiem prócz walki z Hrabią i rozterkom miłosnym (upchniętym tu trochę na siłę), musi stawić on czoła zarządowi straconej wcześniej spółki.

Okazuje się jednak, że chęć na przejęcie Queen Consolidated ma również Ray Palmer, zupełnie nowa postać w serialu. Widać, że pan Palmer zagości w trzecim sezonie na dłużej. Sama postać jest zagrana naprawdę zabawnie, przez co od razu wzbudza sympatię widza. Ciekawe tylko jak daleko sięgają plany twórców na nowego bohatera, który w końcu fanom komiksów jest dobrze znany... Pech chciał, że Oliver przegrywa walkę o swoją rodzinną spółkę z nieoczekiwanym rywalem. Sama scena, w której Palmer przekonuje zarząd do swojej osoby i demonstruje w spektakularny sposób swoje plany dotyczące miasta, jest po prostu bezcenna. Na pochwałę zasługuje również puszczenie oczka przez twórców w stronę fanów komiksów, kiedy to Ray Palmer prezentuje nową nazwę miasta. Star City nadchodzi!

Po przegranej walce o Queen Consolidated Strzale udaje się pokonać Hrabię Vertigo, dzięki niespodziewanej pomocy Kanarka. Sara pojawia się na ekranie znikąd, ale jej obecność dodaje uroku. Niestety, wiąże się to również z przykrym i szokującym zakończeniem. W ostatnich sekundach serialu superbohaterka zostaje zabita przez nieznanego sprawcę, a wszystko to ma miejsce na oczach Laurel. Scena ta wypadła naprawdę poruszająco. Szkoda, że twórcy pożegnali lubianą postać, ale zabieg ten otwiera również wiele nowych drzwi na przyszłe odcinki.

Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego startu trzeciego sezonu. Było emocjonująco, czasem zabawnie i koniec końców, smutno. Z wielką niecierpliwością oczekuję kolejnego epizodu, oby na takim samym poziomie.

8/10

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
12 października 2014 - 14:36