Recenzja polskiej gry Tormentum: Dark Sorrow – niczym wyjście do galerii - Brucevsky - 15 marca 2015

Recenzja polskiej gry Tormentum: Dark Sorrow – niczym wyjście do galerii

Brucevsky ocenia: Tormentum: Dark Sorrow
55

Chyba niewiele wydanych do tej pory tytułów było tak bliskich sztuce, jak stworzona przez polski zespół OhNoo gra przygodowa Tormentum: Dark Sorrow. Inspirowana pracami Zdzisława Beksińskiego czy H. R. Gigera produkcja wyróżnia się na tle konkurentów przede wszystkim mroczną stylistyką i oprawą audiowizualną. Niestety w parze z genialnym konceptem i niebywałym artyzmem nie idzie mechanika, która tylko marnuje potencjał całego dzieła.

Źródło: heypoorplayer.com

Świat stworzony przez twórców jest mroczny i makabryczny. Nie każdemu musi podobać się wybrana stylistyka, wykręcone projekty postaci i budzące grozę miejsca, ale trudno odmówić im artyzmu. Mało jest tytułów, które potrafią tak przedstawić odpychający i przerażający świat, że staje się on dla odbiorcy jednocześnie piękny i pociągający. Tormentum się to udaje. Wędrówka przez iście piekielne tereny jest unikalnym doświadczeniem, na które składają się nie tylko wspomniane ilustracje i tła, ale też znakomicie dopasowana muzyka. Momentami, jak choćby podczas wizyty w katedrze, całość robi wprost oszałamiające wrażenie. Ogląda i słucha się więc produkcji polskich twórców nad wyraz „przyjemnie”, o ile w ogóle można użyć takiego przymiotnika przy kontakcie z często obrzydliwymi i wstrząsającymi sceneriami czy wydarzeniami.

I byłaby to naprawdę niezapomniana wędrówka, gdyby tylko cała przygoda szybko nie traciła uroku przez uproszczenia, schematy i kiepskie rozwiązania. Poziomu audiowizualnego dzieła nie trzymają zagadki, fabuła i  mechanika, czyli elementy kluczowe dla każdej dobrej gry. Boli przede wszystkim zmarnowany potencjał całego świata. Autorzy nijak nie pomagają w immersji i nie dają wielu możliwości, by dowiedzieć się więcej o bohaterach, odwiedzanych miejscach i źródłach konkretnych zdarzeń. Kilka krótkich notatek to zdecydowanie za mało, by wciągnąć gracza i zbudować intrygujące tło.

Wydawać by się mogło, że przemierzający kolejne coraz bardziej pokręcone obszary i spotykający szalone postacie bohater będzie musiał stawić czoła nieludzkim wyzwaniom i nie raz spojrzeć śmierci w oczy. Stylistyka gry aż się o to prosi, wręcz krzycząc, niczym brutalnie katowany więzień. Niestety w Torrmentumnie można przegrać, nie można w żaden sposób zginąć. Nie sposób też natknąć się na łamigłówkę godną najbardziej szalonego umysłu i utknąć gdzieś na dłużej. Zagadki są proste, prymitywne, operują na kilku oczywistych schematach i boleśnie zawodzą oczekiwania. Nawet gdy w końcu trafi się trudniejszy i bardziej skomplikowany fragment, jak ten z pianinem i odwróconymi nutami, to jego zamysł z reguły wywołuje tylko niepotrzebną frustrację. Komicznie wypadają przez to sytuacje, gdy spotkane postacie ostrzegają bohatera o stojących przed nim niebywale trudnych wyzwaniach, którym zwykły śmiertelnik nie jest w stanie podołać. Moment później wychodzi na jaw, że poradziłby sobie z nimi średnio rozgarnięty szympans.

Nie tylko na twarzy tego biedaka maluje się rozczarowanie podczas podróży

Sytuacji nie ratuje też niestety fabuła i ciekawie zapowiadające się wybory moralne. Znowu boli zmarnowany potencjał, bo dialogi napisane są przeciętnie i nie oferują żadnej możliwości interakcji. Kilka razy twórcy stawiają gracza przed trudną decyzją, dając nadzieję, że przeciętną historię uratuje przynajmniej znakomicie zaprojektowany system moralności i końcówka, w której bohater odczuje konsekwencje wszystkich podjętych wcześniej decyzji. Zakończenie jest jednak bardzo symboliczne i niestety sprowadza wszystkie podjęte uczynki do dwóch różnych wizji dalszych losów postaci, typowego dobrego i złego scenariusza.

Tormentum: Dark Sorrow dobrze jest potraktować jako wizytę w galerii sztuki, a nie grę przygodową. Do podziwiania kolejnych, naprawdę niesamowitych prac i projektów autorów, sprowadza się cała, trwająca około czterech godzin wirtualna podróż. To ciekawe doświadczenie. Niestety twórcom zabrało pomysłów na pasujące do stworzonego świata zagadki, a ograniczenia finansowe być może nie pozwoliły stworzyć pełniejszego obrazu tego fantastycznego i niezwykle niepokojącego uniwersum. Bardzo brakuje tutaj voice-actingu i większej liczby materiałów, które pomagałaby w immersji. Do tego dochodzi jeszcze rozczarowująca w kilku miejscach strefa techniczna, z problemami z płynnością na czele, oraz prymitywna rozgrywka. Fani gatunku będą rozczarowani, bo w Dark Sorrow na pewno nie znajdą tytułowego cierpienia, szukając rozwiązań kolejnych trudnych zagadek i wyjść z beznadziejnych sytuacji.

Tyraelu, czy to Ty?

Jeśli więc szukasz pokazu unikalnych, niepokojących dzieł sztuki to Tormentum: Dark Sorrow spełni twoje oczekiwania w stu procentach. Miłośnicy produkcji przygodowych raczej powinni poczekać na przecenę lub obecność gry w bundle’u, bo jako gra wypada ona mocno przeciętnie.

Plusy:
-    oprawa audiowizualna
-    projekty świata i postaci
-    ciekawe założenia
Minusy:
-    proste i oparte na schematach zagadki
-    prymitywna rozgrywka
-    zmarnowany potencjał historii i wyborów moralnych
-    techniczne niedoróbki
-    zbyt łatwa

Brucevsky
15 marca 2015 - 18:32