Czy Dark Messiah przetrwał próbę czasu? - Kamil Brycki - 4 września 2015

Czy Dark Messiah przetrwał próbę czasu?

Niektóre gry miło jest odkurzyć po latach. Przekonać się, że nasze ulubione tytuły z dzieciństwa starzeją się tylko pod względem graficznym, a ich grywalność dalej pozostaje taka sama. Nieraz jednak uruchomienie danej produkcji po upływie długiego czasu przyprawi nas tylko o ból głowy i sprawi, że zaczniemy się zastanawiać: „jak ja mogłem w to kiedyś grać?”. Czasem lepiej pozostawić magiczne wspomnienia w spokoju. I o ile w przypadku Gothica powrót oceniam na bardzo udany, tak w przypadku Dark Messiah of Might and Magic już nie do końca.

Dark Messiah został wydany w 2006 roku przez Ubisoft – za produkcję za to odpowiada studio Arkane, w tym momencie kojarzone głównie z serią Dishonored. Nie jestem w stanie dokładnie wskazać daty, kiedy pierwszy raz uruchomiłem DM, pamiętam jednak, że gra bardzo mi się podobała. Implementacja widoku z oczu w połączeniu z ładnymi animacjami (nawet takie akcje jak wspinanie się po linie miały własną „parę rąk”), przyjemny system walki, możliwości rozwoju postaci i wiele innych czynników sprawiło, że poświęciłem grze więcej niż parę godzin, a później wróciłem do niej (niestety, tylko na moment) w wydaniu Elements na konsolę Xbox 360. Po tych paru latach, nie mając ochoty na kolejną przygodę w Skyrimie, przypomniałem sobie o dawnym tworze Arkane Studios i zapragnąłem do niego powrócić.

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to grafika. Dark Messiah of Might and Magic dalej jest naprawdę ładny – gra może odstaje trochę od dzisiejszych produkcji, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest brzydka. Warto do tego dodać niesamowite udźwiękowienie – od ścieżki dźwiękowej, nagranych głosów postaci głównych (mmm, Xana…), goblinów, orków, ich okrzyki, poprzez czarowanie, walkę, uderzanie poszczególnymi rodzajami broni, aż po zwyczajne chodzenie - wszystko jest na bardzo wysokim poziomie. Jednak poza sprawami audiowizualnymi – w końcu to nie film – musi się w to również przyjemnie grać. I tutaj Dark Messiah już odrobinę kuleje.

Z takim płomykiem ledwo dajemy radę pająkowi... (gry-online.pl)

W DM za wykonywanie misji otrzymujemy punkty umiejętności, które później możemy rozdysponować wedle własnego uznania. Poza tym Sareth od samego początku jest wyszkolony w podstawowych technikach walki trzema rodzajami broni – sztyletami, mieczami oraz kosturami. Sam system walki wręcz jest dynamiczny i intuicyjny, choć po paru godzinach może zacząć nużyć wprawionych graczy. Ja jednak zdecydowałem się na granie magiem i dość szybko zostałem za swój wybór ukarany.

Uruchomienie gry na najwyższym poziomie trudności (jesteśmy przecież ambitni!) dość szybko sprawiło, że granie magiem nie było przyjemnością, lecz katorżniczą walką o przetrwanie. Czary nie są w stanie szybko pozbywać się przeciwników, a ci za to potrafią zabić głównego bohatera jednym ciosem, niezależnie od posiadanych przez nas punktów zdrowia. Później, kiedy mamy już lepszy ekwipunek i więcej umiejętności, wcale nie robi się łatwiej – niech za przykład posłuży wam fakt, że w pierwszych partiach gry na zabicie pająka potrzebowałem od 4 do 5 ognistych pocisków, aby później musieć ich użyć aż 10. O ile w przypadku broni białej, wykorzystując odpowiednią ilość punktów mogliśmy stać się silniejsi niezależnie od broni, z jakiej korzystamy, tak w przypadku magii jesteśmy ograniczeni tylko do zwiększania punktów many. Biorąc pod uwagę, że dość długo nie możemy wykorzystywać silniejszych broni niż dwa czy trzy podstawowe kostury, granie magiem szybko staje się frustrujące. Pora więc przerzucić się na wojownika – w końcu podróż przez Ashan ma być przyjemna, a nie męcząca.

Wersja dostępna na Xboxa 360 została ulepszona graficznie. Czy pod względem gameplayowym również? Na to pytanie niestety nie znam odpowiedzi.

Po rozdysponowaniu paru punktów w drzewku walki (DM nie wymusza na nas sztywnego podziału na klasy, dzięki czemu stałem się magiem bitewnym), zwycięstwa stały się satysfakcjonujące i przestały być dziełem przypadku lub tysiącznej powtórki danego fragmentu – w końcu zacząłem mieć jakieś szanse z większą ilością wrogów. Wspomagałem się czarami, lecz moje magiczne wykształcenie zostało ograniczone do leczenia się co czas jakiś nie eliksirem, a zaklęciem. Z tarczą, porządnym pancerzem i dobrym mieczem zacząłem się bawić i dotarło do mnie, co w tej grze jest takiego dobrego poza systemem walki: fizyka. Pod klawiszem F mamy ukrytą magiczną aktywność, jaką jest kopnięcie, i o ile na ogół jest ono nieprzydatne, tak przy DMowym projekcie poziomów możemy korzystać z niej nader często.

Zwykłe kopnięcie troszkę odpycha wroga. Mapy na szczęście są nafaszerowane wręcz kolcami, klifami, przesmykami, przepaściami, drewnianymi podłożami i wątłymi barierkami, dzięki czemu nasze kopnięcie może stać się zabójcze dla nieprzyjaciela. Zamiast półminutowego starcia możemy zwyciężyć wykorzystując tylko trochę sprytu. Niech gra muzyka, zaczynamy taniec.

Po pewnym czasie jednak to wszystko zaczyna nużyć. Mapy to proste korytarze, gdzie czasem znajdzie się jakaś odnoga prowadząca do sekretu. Na dodatek możemy podzielić je w zasadzie na lochy, tunele, urwiska, podziemia, urwiska, przepaście, tunele, jaskinie… Wszędzie jest po prostu wąsko i ciasno. Wrogów niby można pokonywać na wiele sposobów, ale i tak prym niesie tryb wojownika i mam wrażenie, że to pod niego cała produkcja została zaprojektowana. Gra z każdą godziną coraz mniej bawi.

(gry-online.pl)

Czy Dark Messiah of Might and Magic przetrwał próbę czasu? Pod względem graficznym i dźwiękowym gra nie ma się czego wstydzić. Gameplay za to, prawdopodobnie, odrobinę kulał od początku. Gra jest naprawdę dobra, o ile gramy wojownikiem i nie na najwyższym poziomie trudności. Arkana magii zostały potraktowane trochę po macoszemu, a zwiększenie poziomu trudności po prostu zwiększa żywotność wrogów obniżając naszą, co  nie sprawdza się, kiedy gramy postaciami słabiej wyposażonymi niż niezniszczalny żołnierz. Miło jednak było do DM wrócić i nie mogę powiedzieć, żebym nie bawił się dobrze – produkcja wymaga tylko paru szlifów i żałuję, że zarzucono ją na rzecz Dishonored (które, swoją drogą, jest świetne – szkoda tylko, że raczej nie dostaniemy drugiej części DM). Jak znajdziecie gdzieś na promocji lub macie w swoich szafkach – warto ten tytuł odkurzyć.

Gameplay.pl o Dark Messiah of Might and Magic:
Severance: Blade of Darkness i Dark Messiah of Might and Magic
Dark Messiah Of Might & Magic - świetna gra w CD-Action 
Dark Messiah of Might & Magic: dobra gra na raz

Kamil Brycki
4 września 2015 - 11:27