The Park - spacerkiem przez horror - Black Elf - 20 stycznia 2016

The Park - spacerkiem przez horror


Parki rozrywki to takie przedziwne miejsca, do których przychodzisz i kupujesz drogie bilety, tylko po to, aby jego twórcy zafundowali Ci przejażdżkę mrożącą krew w żyłach, zawrót głowy, poczucie straconego czasu od oczekiwania w niebotycznie długich kolejkach i ewentualną niestrawność od śmieciowego jedzenia zmieszanego przejażdżką diabelskim młynem. Gra The Park jest dokładnie taka sama jak moja ostatnia wizyta w wesołym miasteczku...
Główną bohaterką gry jest Lorraine — matka chłopca o imieniu Calleb. Kobieta wygląda jak nieudana podróba dziewczyn z kalendarzy pin-up. Wysokie, obcisłe dżinsy, kokardka we włosach i cały jej wygląd powodował, że ucieszyłam się, gdy rozgrywka okazała się toczyć z widoku pierwszoosobowego i nie musiałam patrzeć na nieudany projekt postaci.


Zapomniałam kupić mleka!


Fabuła do szczególnie skomplikowanych nie należy. Kobieta gubi swojego kilkuletniego syna w parku rozrywki i rusza jego śladem. Wprawdzie jest już po godzinach otwarcia, ale uprzejmy pracownik wpuszcza nas do wnętrza. Gdy tylko przekraczamy próg, oblicze parku zmienia się nie do poznania. Wszystko zalewa mrok, a wystrojowi bliżej do horroru, niż radosnego miejsca odwiedzin tysięcy rozbawionych młodych ludzi. Gra prowadzi nas wyznaczoną ścieżką podczas której mamy doświadczyć niepokoju, poszukiwania syna i rozterek, które dopadną młodą matkę.
Założenie było całkiem ciekawe. Mamy do czynienia z symulatorem chodzenia". Jednocześnie jest to horror psychologiczny, którego akcja dzieje się w opuszczonym parku rozrywki. Spacerujemy i kolejno zaliczamy atrakcje, co już na wstępie uderza gracza absurdem sytuacji. Możliwe, że jestem dziwna, ale w trakcie poszukiwania dziecka, zabawa byłaby moim ostatnim priorytetem. Kobietę męczą przemyślenia, wizje, poczucie winy i demony przeszłości, które wśód zakamarków parku nabierają realnego kształtu. Powoli poznajemy jej przeszłość oraz sytuację, w jakiej się znajduje. Część historii mamy okazję zapoznać z rozrzuconych gdzieniegdzie notatek i wycinków gazet. Szkoda tylko, że notatki" są napisane tak nieczytelną i drobną czcionką, że ledwo zdołałam je odczytać. Wraz z biegiem gry zwyczajnie je sobie odpuszczałam, co działało na minus budowanego klimatu. Na plus mogę zaliczyć atmosferę, zdecydowanie gęstą i zmuszająco do myślenia. Tematyka, z jaką zmierza się gra to rzadkość i na pewno należy zaliczyć to do pozytywów produkcji. Poprawnie prezentuje się także voice acting, choć jest to jednoosobowy występ. Aktorka całkiem nieźle naśladuje różne stany emocjonalne bohaterki, choć szumnie zapowiadane nawoływanie" syna, nie nadaje rozgrywce większego sensu, poza zlokalizowaniem, w którą stronę powinienem teraz iść.

Obrazki ładne, szkoda, że w grze już tego tak nie widać...


Krążąc po parku, możemy poruszać się jedynie tam, gdzie pozwoli nam na to gra, a całość można ukończyć w ... GODZINĘ. Gdyby nie fakt, że gra nieustannie mi się wieszała", ukończenie jej zamknęłabym w 45 minutach. Gdy uświadomisz sobie, że za godzinę rozgrywki twórcy zażądali trzynaście euro... sam masz ochotę zafundować pracownikom Funcomu istny horror. Po zakończeniu długo zbierałam szczękę z podłogi, nie ze względu na fabularny twist, ale ze względu na niemal bezczelność twórców, którzy zażyczyli sobie takiej kwoty za godzinną rozgrywkę, w dodatku tak niedopracowaną. Nie mam nic przeciwko dopłaceniu, nawet za krótką grę, ale nie jest to na pewno poziom Zaginięcia Ethana Cartera", podczas gdy cena okazała się nie mniejsza, niż za nasz rodzimy hit. Ponadto w zapowiedziach miał to być horror oparty o lokacje ze świat The Secret World. Dla fanów twórczości prozy H. P. Lovecrafta może być poważnym argumentem za zakupem produkcji. W rzeczywistości otrzymujemy jedną lokację, w dodatku dość mała, niemająca dla osoby nieobeznanej, wiele wspólnego ze światem The Secret World.


W założeniu był to ciekawy pomysł z wykorzystaniem świetnego miejsca (parki rozrywki są przerażające), jednak Funcom wykonał grę bardzo nieporadnie, a na domiar złego zażądali absurdalnej kwoty za swoją pracę. Wizyta w tym parku odbiła mi się czkawką i drugi raz nie planuję tam wracać...

Black Elf
20 stycznia 2016 - 23:03