Największe kinowe hity lata 2016 - fsm - 10 kwietnia 2016

Największe kinowe hity lata 2016

Tytuł tekstu jest oczywiście nieco na wyrost, bowiem wszystkie poniżej opisane filmy są tylko potencjalnymi hitami, i to raczej kasowymi niż artystycznymi. Ale przecież lato to w USA okres wypuszczania na ekrany tych największych, najdroższych i długo oczekiwanych filmów, pozwoliłem więc sobie stworzyć listę 11 produkcji spod znaku "duży budżet, znane nazwiska", które nawiedzą polskie kina w okresie czerwiec-sierpień. Zapnijcie pasy, załóżcie okulary 3D i wyrzućcie za okno uprzedzenia - oto kinowa rozrywka bez pretensji do bycia czymkolwiek więcej.

Wojownicze żółwie ninja: Wyjście z cienia
1.06.2016

Wyprodukowana przez Michaela Baya poprzednia część Żółwi ninja została zmiażdżona przez krytyków, opinie widowni były podzielone, ale ze 125 milionów dolarów budżetu udało się wycisnąć niemal 500 milionów z kupionych biletów. Do kin wchodzi więc kontynuacja, która zachowuje durnowato-wybuchowy klimat jedynki, ale przy okazji wydaje się być nieco bardziej przystępna i przyjemna. Wszak w końcu na ekranie pojawią się Bebop i Rocksteady, a głównym złym będzie sam Krang! Sentyment do żółwi mam ogromny, za dzieciaka namiętnie zbierałem naklejki i oglądałem animację, ale pierwszej części nowego filmowego wcielenia panów Leonadro, Rafaello, Donatello i Michelangelo nie widziałem. Może premiera kontynuacji to dobry pretekst, by ten brak nadobić? Film wchodzi do kin w dzień dziecka, dzięki czemu jego premierowy weekend wydłuża się aż o 2 dodatkowe dni.

Warcraft: Początek
10.06.2016

Gry komputerowe potrzebują porządnej kinowej adaptacji - za duże pieniądze, zrobionej przez zdolnego filmowca i dającej nadzieję na coś więcej, niż kolejną część Resident Evil. Czy Warcraft będzie właśnie takim filmem? Na papierze wydaje się, że tak. Reżyseruje Duncan Jones, który filmami Moon i Kod nieśmiertelności udowodnił, że duch kreacji jest w nim silny, budżet to rozsądne 100 milionów, a bazą jest jedna z najbardziej zasłużonych dla branży seria gier. Orkowie uciekają z umierającego Draenoru i szykuje się wielka wojna z ludźmi. Dokładnie tak, jak w pierwszych RTSach spod tego znaku. Dlaczego więc żaden ze zwiastunów nie wywołał u mnie należytego "wow" albo chociaż "to może być niezłe"? Nie wiem, ale póki co brakuje tego wyjątkowego czegoś. Jak będzie w istocie, przekonamy się już niedługo, choć większość premierowych recenzji z zagranicy nie daje zbyt wiele nadziei: jest efektownie, ale bez grama duszy.

Dzień Niepodległości: Odrodzenie
24.06.2016

Roland Emmerich, ojciec chrzestny katastroficznego CGI, powraca do jednego se swoich największych hitów. Minęło 20 lat od premiery Dnia niepodległości i pierwszego ataku wrednych ufoludów na Ziemię - teraz czeka na nas kontynuacja, w której mądrzejsi o 20 lat starań kosmici powracają w swoich zaantywirusowanych statkach i atakują raz jeszcze. Dokładne fabularne niuanse nie są znane, ale czy to komukolwiek przeszkadza? Będzie wielka wojna na efekty specjalne i one-linery, a stawką ponownie będzie cała ludzkość. Wchodzę w to - mając w pamięci, jak strasznie złym (ale przy tym cudownie rozrywkowym) filmem był 2012, nie mam wątpliwości, że będę bawił się dobrze.

Tarzan: Legenda
1.07.2016

Szkoda, że tytuł The Legend of Tarzan nie został przetłumaczony po prostu jako Legenda Tarzana, ale to jest tylko czepianie się. Ważniejsze jest to, czy David Yates, odpowiedzialny za jednocześniej najgorszą i jedną z najlepszych ekranizacji przygód Harry'ego Pottera (Książę Półkrwi i drugie Insygnia śmierci) będzie w stanie okiełznać dziką historię szefa całej dżungli, a znany z Czystej krwi Aleksander Skarsgard (niemożebnie przypakowany) da radę ponieść na swoich barkach cięzar wysokobudżetowej przygody. Tarzan w tym filmie od dawna mieszka w Londynie, ale niecne knowania Christopha Waltza zmuszą go do powrotu do Kongo. Wydaje się ok, choć nigdy nie byłem fanem tej postaci.

BFG: Bardzo Fajny Gigant
1.07.2016

Roald Dahl napisał Wielkomiluda w 1982 roku. Opowieść o przyjaznym gigancie miała by przeniesiona na duży ekran już w pierwszej połowie lat 90-tych, ale dopiero teraz wytwórnia Dreamworks doprowadziła sprawę do końca. Za kamerą stoi Steven Spielberg, którego obecność oznacza, że to nie może być zły film, zaś przed obiektywem ujrzymy mnóstwo komputerowo wygenerowanych stworów i debiutującą młodą aktorkę Ruby Barnhill. Książkowej historii nie znam, ale jest w pokazanym w zwiastunie świecie coś ciekawego. Mam nadzieję, że Spielberg da radę wyczarować trochę niesamowitego, lekko familijnego klimatu. Po premierze w Cannes wiemy, że BFG jest produkcją zdecydowanie dla młodszego widza - dorośli mogą poczuć się nieco nie na miejscu.

Iluzja 2
8.07.2016

Opowieść o współczesnych magikach i iluzjonistach pojawiła się w kinach latem 2013 roku i była bardzo przyzwoitą rozrywką, która nie doczekała się satysfakcjonującej konkluzji (zdenerwował mnie finał, który tak naprawdę żadnym zakończeniem nie był). Teraz przyjdzie czas na dokończenie historii i mam nadzieję, że wizyta w kinie nie będzie czasem straconym. Do obsady z jedynki (Eisenberg, Ruffalo, Harrelson, Freeman) dołączają nowi - m.in. Daniel Radcliffe i Lizzy Caplan. Fabuła rzuci naszych czarodziejów w sam środek wielkiej afery: zostaną oskarżeni o katastrofę podczas Super Bowl. Wyjdzie z tego coś dobrego? Miejmy nadzieję, kolego!

Ghostbusters. Pogromcy duchów
15.07.2016

Oj, nie ma łatwo ten film. Z jednej strony remake, z drugiej kontynuacja. Żeńska obsada i reżyser od typowych komedii. A potem jeszcze pojawił się zwiastun, który obawy tylko pogłębił. Czy rzeczywiście Pogromczynie duchów (dlaczego ten film nie ma takiego tytułu, no dlaczego?) są skazane na porażkę? Melissy McCarthy ostatnimi czasy jest nieco za dużo i ewidentnie ilość nie przekłada się na jakość, ale piekielnie zdolna Kristen Wiig do spółki z samym Thorem mają szansę ukraść ten spektakl. Krzyżyka na filmie nie postawiłem i najpewniej zobaczę go w kinie, choć obawy mam. Billu Murrayu, wróć!

Jason Bourne
29.07.2016

Niewiele wiadomo na temat powrotu "prawdziwego" Jasona Bourne'a, ale przyznać trzeba, że ten pierwszy, bardzo krótki teaser pokazuje film Paula Greengrassa w naprawdę dobrym świetle. Trylogia Bourne'a z Mattem Damonem była bardzo porządną, szpiegowsko-sensacyjną opowieścią, do której nie dorosła kontynuacja z Jeremym Rennerem. Oczekuję, że lipcowa premiera dostarczy tak mocnego ciosu, jaki Matt oferuje swojemu przeciwnikowi na końcu poniższego filmiku.

Legion samobójców
5.08.2016

David Ayer to dobry reżyser, a Legion samobójców ma ten sam „niespodziankowy” potencjał, co Strażnicy galaktyki, choć oczywiście uniwersum i klimat będą zupełnie inne. Banda łotrów w służbie rządu będzie robić za bohaterów, gdzieś w tym wszystkim siedzi Joker, a dodatkowo oczekiwać należy gościnnego występu Batmana. Pierwsze informacje nie zachwycały, ale już drugi zwiastun daje nadzieję na dobre, super-antybohaterskie kino. Patrząc na kondycję filmu Batman v Superman, który nie okazał się być tym, czego wielu oczekiwało, wytwórnia Warner potrzebuje przemyślanego hiciora. Czy to będzie właśnie to?

Star Trek: W nieznane
5.08.2016

Star Trek zawsze był u mnie daleko za Gwiezdnymi wojnami, ale obie części zresetowanego kinowego uniwersum obejrzałem z przyjemnością. Po W ciemność przyszedł czas na W nieznane. Kirk, Spock, Sulu, Uhura i reszta ferajny zostaną zaatakowani przez nieznaną rasę kosmitów, a ich głównym przeciwnikiem będzie postać grana przez Idrisa Elbę. Pierwszy zwiastun oferuje obietnicę dużej ilości akcji i humoru, co nie do końca spodobało się fanom, a także samemu Simonowi Peggowi. Aktor jest współscenarzystą trzeciej części nowego Star Treka i zaznaczył, że w tym filmie jest dużo więcej, niż wybuchy i żarty.

Ben-Hur
12.08.2016

Ten film już został okrzyknięty jednym z najmniej potrzebnych remake'ów w historii. Co prawda od premiery poprzedniego remake'u (film z 1959 roku nie był pierwszym Ben-Hurem) minęło już kilka dekad i być może historia zasługuje na przypomnienie, ale Timur Bekmambetov nie robi tego w odpowiedni sposób. Nowy Ben-Hur wygląda bowiem jako kolejne sandałowe patrzydło z mnóstwem teledyskowego montażu i przesadnego używania efektów komputerowych. No i na dodatek mamy Morgana Freemana w bardzo niepasującej mu peruce. Wróżę zerowy sukces.

Jak w istocie będzie z wszystkimi powyższymi filmami, przekonamy się wkrótce. Mam jednak wrażenie, że zabraknie w te wakacje prawdziwej filmowej magii i niepohamowanego zachwytu. Większość tzw. blockbusterów już na etapie zapowiedzi nie prezentuje się wyjątkowo spektakularnie, ale o ostateczną ocenę pokuszę się dopiero po obejrzeniu wybranych pozycji. Wszystkiego dobrego i filmowego - Wasz brat w kinematografii, fsm!
fsm
10 kwietnia 2016 - 14:55