Na zdrowie Geralt! Wiedźmin 3: Krew i wino - recenzja - fsm - 28 lipca 2016

Na zdrowie, Geralt! Wiedźmin 3: Krew i wino - recenzja

fsm ocenia: The Witcher 3: Blood and Wine
100

Około 105 godzin. Tyle czasu spędziłem w świecie trzeciego Wiedźmina, wliczając w to zarówno podstawkę oraz Serca z kamienia, jak i Krew i wino. W trakcie tych w sumie kilku miesięcy (gram oszczędnie :P) ledwo udało mi się skrobnąć od dołu 50% ukończenia całości, według licznika GOG Galaxy. Pewnie jesteście lepsi, ale co tam. Patrząc wstecz, trudno mi wyobrazić sobie lepszy finał dla historii Geralta niż to, co CDP Red pokazało w ostatnim dodatku. Krew i wino to rzecz absolutnie wspaniała i wielu z Was zdanie na temat tej produkcji dawno sobie wyrobiło, ale ja i tak chciałem wystawić grze tę oto skromną laurkę.

Krew i wino robi to samo, co poprzedni - równie fenomenalny - dodatek, tylko lepiej, bardziej, ciekawiej. Co prawda jest to okupione nieco wyższą ceną, ale na taką zawartość naprawdę warto wysupłać kilka koron z sakiewki. Dostajemy nowy, ogromny teren do zwiedzania, poznajemy masę interesujących postaci, fabuła tym razem miesza politykę ze zbrodnią, mechanika wzbogaca się o kilka ciekawych bonusów, a po ukończeniu całości trudno wyobrazić sobie dużo wyższą formę całej gry. Wiedźmin 3 stał się kompletny i kompletnie mnie oczarował. Znowu.

Wykorzystam sposób recenzowania zastosowany przeze mnie przy okazji poprzedniego dodatku, i zaoferuję Wam lekki i łatwy do przyswojenia system myślników. Oto rzeczy dobre i rzecz złe, jakie można znaleźć w Krwi i winie.

Plusy dodatnie:

Ogromna nowa mapa, na terenie której jest ciągle piękna pogoda, barwy nasycone, ludzie weseli, a wino leje się strumieniami. Doskonały kontrast dla mrocznych przepowiedni, politycznych sojuszy i zdrad na wielką skalę i nawiedzonych dziwnych wymiarów. Miejsc do odwiedzenia jest cała masa, a co chwilę można trafić na piękną panoramę zasługującą na miejsce na pulpicie Windowsa.

Świetna historia, która umiejętnie łączy lekką polityczną intrygę, demony z przeszłości i rozbudowany wątek wampiryczny. Dzięki temu ostatniemu spotykamy zresztą pewną Bardzo Ważną Osobę, której obecność dodatkowo podkręca pozytywne wrażenia wyciągnięte z obcowania z dodatkiem.

Miejsce na kolejne odskocznie od normalnego "wiedźminowania" - zadanie z baśniowa krainą i związane z tym akcenty humorystyczne zasługują na wielkie uznanie. Podobał mi się także wątek rycerskiego turnieju i reakcje mieszkańców na mojego zwycięskiego (a jakże) Geralta. Drobiazg, ale cieszy.

Zmiana interface'u wyszła grze na zdrowie, autosortowanie i podzielenie przegródek to rzecz - jak się okazało - niezbędna do w pełni przyjemnego życia na wiedźmińskim szlaku.

W odróżnieniu od takich sobie słów runicznych, eksperyment profesora Moreau i opcja dalszego mutowania Geralta to strzał w dziesiątkę. Teraz uruchomienie NewGame+ ma dużo więcej sensu, bo po jednokrotnym przejściu całej fabuły wszystkie trzech produkcji nie ma możliwości, by odblokować wszystkie moce. A moc nowych mocy jest zaiste mocna!

Powrót miecza Aerondight i związany z nim quest, który rozwiązałem bezwiednie robiąc w toku zabawy to, co Geralt umie najlepiej. Gdy trafiłem do pustelnika i z miejsca otrzymałem nagrodę, było mi niezwykle przyjemnie.

Przyjemny bonus w postaci własnej winnicy, której rozbudowa zapewnia czasowe bonusy do statystyk. No i fakt, że majordomusem jest Basil Fawlty nie uszedł mej uwadze. Za ten smaczek (i wszystkie inne) kolejny plus.

Dużo dobrze wyglądających walk z bossami.

Po 25 godzinach grania nie odkryłem wszystkiego i nie odwiedziłem każdego wartego uwagi zakątka. A to przecież tylko dodatek!

Plusy ujemne:

Takich prawdziwych wad nie stwierdziłem. Żałuję jedynie, że wątek romansowy był zrobiony trochę na doczepkę, bez jakiegokolwiek zaangażowania ze stron postaci, choć towarzysząca mu scena była całkiem ciekawie przedstawiona. I tyle. Prawda, że nieistotne?

Z wielką przyjemnością chwilowo rozstaję się z Geraltem, życzę mu zdrowia, dobrych zbiorów i chwili oddechu. Jeśli się uda, wrócę do W3 za jakiś czas i znowu zanurzę się w tym świecie. Swojskim, charakterystycznym, ale jednocześnie uniwersalnym i zasługującym na poklask we wszystkich zakątkach globu. Najwyższa ocena ze wszech miar zasłużona!

fsm
28 lipca 2016 - 21:16