Koreańczycy planują zdominować WCS. Nie tylko w swoim kraju
Jagten czyli Polowanie - wielkie kino z małego kraju
Blizzard budzi się z zimowego snu. Teraźniejszość i przyszłość StarCrafta II
Recenzja BioShock: Infinite - kandydat na najbardziej przecenioną grę roku?
The Free Bundle #5 - kolejna paczka darmowych gier indie
Pierwszy zwiastun The Wolverine nie przyspiesza mi tętna
Staram się ogarnąć blinkstalkery. Jak widać na załączonym obrazku nie wychodzi mi to najlepiej. Postaram się na następny raz przygotować filmik na którym, dla odmiany, nie wychodzę na totalnego nooba :)
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę moje ego będzie Ci wdzięczne, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Jeżeli macie ochotę na coś innego, to obczajcie też mojego prywatnego bloga (treści przeznaczone raczej dla osób dorosłych).
Wiem, że większość z Was ma serdecznie dosyć portali społecznościowych, ale dajcie szansę Foursquare. Idea jest banalnie prosta. Serwis pozwala swoim użytkownikom meldować się w miejscach, w których aktualnie się znajdują. Brzmi to dosyć nieciekawie, bo przecież możemy równie dobrze napisać na Facebooku, albo Twitterze gdzie jesteśmy, ale pozwólcie mi wyjaśnić, na czym polega magia Foursquare.
Miało być codziennie, a wyszło... jak zawsze. Już jednak wróciłem i dzisiaj serwuję Wam małą próbkę moich prób zmagań turniejowych. Zagrałem przeciwko Zergowi, niejakiemu RAGEexs. Pierwszą rundę przegrałem sromotnie, natomiast kolejną prezentuję Wam poniżej.
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę moje ego będzie Ci wdzięczne, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Jeżeli macie ochotę na coś innego, to obczajcie też mojego prywatnego bloga (treści przeznaczone raczej dla osób dorosłych).
The Bloody Beetroots to jedna z tych ekip, które się kocha, albo nienawidzi. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy, chociaż przyznaję, że nie wszystkie numery włoskiego duetu przypadają mi do gustu. Stworzyli oni jednak jedne z najmocniejszych elektronicznych kawałków jakie słyszałem.
The Bloody Beetroots tworzą Bobby Rifo i Tommy Tea. W 2010, już po wydaniu pierwszego i jak do tej pory jedynego albumu grupy dołączył do nich Edward Grinch. Ich debiutanckie wydawnictwo nosi tytuł Roborama. Znajdziemy na nim przede wszystkim "brudną" elektronikę. Artyści nie boją się bawić naszym umysłem i swoją muzyką roztaczają przed nami dosyć ciężkie wizje. Scenicznym znakiem rozpoznawczym The Bloody Beetroots są charakterystyczne maski, przypominające twarz Venoma - arcywroga Spidermana.
Drugi odcinek na następny dzień? To możliwe! Wspinam się coraz wyżej w ladderze, obecnie jestem na szczęśliwym 13 miejscu. Gram sporo, bo jak już wspominałem wczoraj biorę udział w niewielkim turnieju, a chcę dobrze wypaść :) Dzisiaj odpieram 4-gate w PvP przy pomocy trzech własnych gate'ów i jednego stargate'a.
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę moje ego będzie Ci wdzięczne, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Jeżeli macie ochotę na coś innego, to obczajcie też mojego prywatnego bloga (treści przeznaczone raczej dla osób dorosłych).
Wybaczcie moją wyjątkowo długą nieobecność. Najpierw na drodze stanęła mi sesja, a później problemy z komputerem. W ramach zadośćuczynienia rozpoczynam nową serię w której nie tylko staram się utrzymać w lidze diamentowej, ale także... chwila niepewności... dotrzeć do ligi mistrzowskiej. Czy mi się uda? Na drodze stoi nie tylko brak czasu, ale także mój wiek (21 wiosen na karku - profesjonalnego poziomu już raczej nie osiągnę). Najlepszy czas na naukę gry już się dla mnie skończył. Nie oznacza to jednak, że nie będę próbował.
Dzisiaj prezentuję Wam dwie gry w moim wykonaniu. W pierwszej miotam się jak szalony, próbując wybrnąć z najgorszego cheesa, jakiego kiedykolwiek próbowałem przeprowadzić. Druga bitwa to z kolei dziwaczne PvP, rozpoczynające się od próby photoncannonowania mnie. Zapraszam do oglądania!
Kilka lat temu z naprawą sprzętu komputerowego nie miałem większego problemu. W moim pokoju stał klasyczny midi-tower, którego rozkręcałem przynajmniej raz w tygodniu, a to żeby kable wymienić, a to wyczyścić, a to po prostu popatrzeć - miałem naprawdę bajeranckie diody i wielkie miedziane radiatory, chociaż nigdy nawet nie overclockowałem staruszka :) Laptopy nie były tak popularne jak obecnie, nie wspominając o praktycznie pomijalnej reprezentacji wśród graczy, do których i ja się przecież zaliczałem. Obecnie kupując przenośny sprzęt za trzy tysiące złotych możemy już spokojnie na nim pograć. I ja w końcu się w taki zaopatrzyłem, inwestując nieco gotówki w mid-endowy laptop ASUSa. Dziś ta firma doczeka się z mojej strony recenzji swojego serwisu gwarancyjnego.
Co sprawiło, że musiałem sprzęt odesłać? Niestety po pewnym czasie od zakupu laptop zaczął się nagrzewać i zauważalnie zwalniać, czasami nawet uniemożliwiając pracę. Długo nie rozmyślając nad tematem, nabrałem przekonania, że zepsuł się wentylator, a całość wymaga prawdopodobnie czyszczenia. Jednak, o zgrozo! Przecież tego nie idzie otworzyć samemu bez utraty gwarancji. Powstrzymując zapędy majsterkowiczowskie postanowiłem grzecznie odesłać sprzęt do serwisu.
Polskie kino mam w tak zwanym "głębokim poważaniu". Ostatnim dobrym filmem sensacyjnym, jaki udało nam się wyprodukować były "Psy 2". Koniec, kropka. W ciągu dwudziestu lat próbowano kilkukrotnie przełamać ten impas, niestety bez rezulatu. Po kilku optymistycznych recenzjach zapałałem nadzieją, że wskrzeszenie marki "Hans Kloss" okaże się jaskółką, która uczyni wiosnę. Niestety, umiarkowany optymizm z jaką krytycy przyjęli kontynuację przygód agenta J-23 świadczy tylko o wyposzczeniu polskiego widza. Film jest tragiczny.
Młody Mortimer Granville, to postępowy lekarz, praktykujący w wiktoriańskiej Anglii. Jego poglądy spotykają się jednak z oporem większości medyków, opornych wobec nowych idei i zdobyczy nauki. Kiedy Granville traci kolejną posadę poszukiwania pracy stawiają na jego drodze doktora Roberta Dalrymple, który zajmuje się leczeniem kobiecej histerii. Tak w skrócie przedstawia się pierwsze kilkanaście minut filmu Histeria - Romantyczna historia wibratora.
Groteska, romans, dramat, kryminał - takie gatunki filmowe kojarzą mi się z wiktoriańską Anglią. Ostatnie o czym pomyślałbym to komedia romantyczna. Okazuje się jednak, że się da. Zasługa w tym przede wszystkim bardzo dobrej gry aktorskiej Hugha Dancy'ego odgrywającego główną rolę, a także Ruperta Everetta, wcielającego się w postać ekscentrycznego Lorda Edmunda St. John-Smythe, przyjaciela i patrona Mortimera Granville'a. Humor jest dosyć monotematyczny - większość żartów nawiązuje do seksu, ale przecież mamy XXI wiek - nikomu to nie wadzi :)
Po raz pierwszy miałem styczność z Crystal Castles w czasach gdy jeszcze słuchanie muzyki elektronicznej wywoływało u mnie ból głowy. Przez kilka lat mocno odrzucało mnie od tego duetu, ponieważ w głowie miałem wciąż zapętlony kawałek "Xxzxcuzx Me" z ich pierwszej płyty, który delikatnie mówiąc... jest jednym z wysokorezających mózgorezatorów. Na szczęście przekonałem się i dwuosobową ekipę w składzie Alice Grass i Ethan Kath, pochodzącą z Kanady, pokochałem równie mocno jak kocham Robin z serialu How i Met Your Mother, Jeremy'ego z Pure Pwnage i syrop klonowy.
Intel Extreme Masters to najbardziej prestiżowa liga Electronic Sports League - największej organizacji e-sportowej w Europie i jednej z najważniejszych na świecie. Od jutra do soboty w niemieckim Hanowerze, podczas targów elektroniki użytkowej CeBIT, będą obywały się finały szóstego sezonu.
Czego możemy się spodziewać po najbliższych dniach? Wielkich emocji, wielkich pieniędzy, a jeżeli szczęście dopisze, to także wielkich powodów do narodowej dumy - w dwóch spośród trzech kategorii biorą udział Polacy. Jesteście zainteresowani? W reszcie wpisu znajdziecie wszystko co jest Wam potrzebne do oglądania IEM VI i kibicowania naszym zawodnikom.
Markus "Notch" Persson, twórca szalenie popularnego Minecrafta co jakiś czas utwierdza mnie w przekonaniu, że jest fajnym gościem. Wczoraj szwedzki milioner poinformował na swoim Twitterze, że postanowił rozdać trzy miliony dolarów, pracownikom należącego do niego studia Mojang.