Początek lat '90. Listopadowa sobota, wieczór. Za oknem ziąb niemiłosierny. W domu jednak ciepło i przyjemnie - mama wyprawia imieniny. W mieszkaniu zebrała się cała plejada ciotek i wujków oraz kuzynów. Jest dobre jedzenie, są też słodkości. Jednak nie to jest dla nas, młodych szkrabów, najważniejsze. Czekamy aż minie godzina 22 i w telewizji zaczną nadawać horrory...
Stara, kiepska, zakurzona przemoc z cicho pobrzękującą piła motorowa Leatherface'a, ostatni posiłek na planie z żywego żółwia, idylliczne wyjazdy z przyjaciółmi na wieczór do opuszczonego domu w lesie. Pomysły często sprawiające wrażenie absurdalnie kiepskich, które stały się nieśmiertelnymi klasykami wałkowanymi w późniejszych dziełach. Bez litości.
Strach jest nieodłączną częścią naszego życia. Nie lubimy, kiedy rzeczywiście nas doświadcza, chociaż tak naprawdę lubimy się bać. Każdy to przyzna, że w pewnym stopniu potrzebuje tych emocji. Problem z tym, że lubimy się bać bezpiecznie. Można się bać na wiele sposobów. Siedząc na fotelu, przed monitorem. Wieczorem, przy zgaszonym świetle, ze słuchawkami na uszach nieraz podskoczymy z wrażenia. Wtedy jesteśmy nawet przysiąc, że za naszymi plecami czai się Wielki Cthulhu, z przyjemnością przypatrujący się naszej rozgrywce.
Pustka, otchłań, próżnia... piekło? Jakkolwiek by nazwać to miejsce, żadne z tych określeń nie odda w pełni przerażającego zamysłu, jaki się za nim ukrywa. To miejsce kary, swoisty czyściec, będący rzeźnią dla złych uczynków. To suteF. Piekło niebieskich ludzików.
Halloween to takie zachodnie święto, które w naszej kulturze niekoniecznie jest entuzjastycznie obchodzone (o ile w ogóle). Ale nawet, jeśli jest Wam ono obojętne, fajnie jest wspomnieć sobie okolicznościowe tytuły, albo mroczne momenty w grach. Niewiele jest tytułów mogących nas naprawdę przestraszyć (a i to subiektywne odczucia), więc nie będę na siłę niczego udowadniał, chciałbym za to przedstawić Wam nie do końca typowe zastawienie tytułów, które z pewnością można odpalić w ten dzień… a raczej noc. Gry lub epizody, które nie zawsze zwróciły na mnie uwagę strachem, lecz subtelnie wtapiały się w klimaty około-halloweenowe. Gotowi na masakrę?
Halloween to idealna okazja by poruszyć wątki związane z horrorem, strasznymi grami, filmami, książkami. Najprościej zrobić to w formie listy, bo to przystępna i atrakcyjna forma. Lista oczywiście jest piekielnie, zatrważająco wręcz subiektywna, a przedstawia 8 najstraszniejszych momentów w pecetowych horrorach maści wszelakiej. Wszystko ładnie opisane i podparte organoleptycznym materiałem dowodowym. Zapraszam.
Każdy z nas ma swoje strachy z dzieciństwa. Jedni drżeli na widok Gargamela, innym zaszła za skórę Buka. Muminki zresztą miały wiele niepokojących momentów. Pamiętam odcinek o nawiedzonym statku i jakiejś zimowej zjawie, która oczarowywała, by następnie zamrażać swe ofiary. Jednak Muminkowe strachy to pestka. Myślę, że nie miałam więcej niż 4 lata, gdy przyszło mi się zmierzyć z Bliskimi spotkaniami z Wesołym Diabłem. Nie mam pojęcia, z jakiej okazji wraz grupą innych niewinnych dzieci znalazłam się w kinie. Z przedszkolem? W ramach imprezy „z pracy” kogoś z rodziny? Nie wiem. Wiem tylko, że Diabeł Piszczałka pozostawił spustoszenie w moim nieletnim umyśle. Po ponad dwudziestu latach od projekcji, mając nadal w pamięci straszliwą gębę, łzy i motyw z papierem toaletowym, postanowiłam się zmierzyć z koszmarem. Efekt? Nadal twierdzę, że to nie jest film dla małych dzieci.
W kinie grozy motyw opętania jest częstym zjawiskiem. Dlatego nic dziwnego, że najnowsza produkcja podejmująca tę tematykę wykorzystuje wiele znajomych klisz. Robi to jednak bardzo zręcznie i przy okazji daje trochę od siebie.
Skończyło się lato i od razu czuć to również w kinach - mamy mniejszą ilość blockbusterów do wyboru, jednak nie znaczy to, że nie będziemy mieli co oglądać. Bo październik to przede wszystkim czas horrorów, ale trafi się również jeden długo wyczekiwany hit! Zapraszam do przeglądu premier kinowych w polskich kinach.
Kiedy większość z nas chłonie najnowsze (albo starsze nieco) hity, tudzież mocno rozpoznawalne marki, niektórzy sięgają po gry będące niejako w cieniu tych „najlepszych”. Tytuły nieco już zapomniane, albo celujące w inne schematy, niż to się przyjęło na rynku, często więc słabo się sprzedające. W serii tej chciałbym wam możliwie krótko i sensownie przybliżyć najbardziej interesujące moim zdaniem gry, z którymi warto się zapoznać w wolnej chwili, nawet, jeśli na horyzoncie już czekają nowe blockbustery. Na dobry początek prezentuję niezwykle realistyczny survival-horror o gęstym, ciężkim i (dosłownie) lodowatym klimacie – Cryostasis: Arktyczny Sen.