Do trzech razy sztuka, a zatem trzecia odsłona cyklu JakaToGra i kolejna porcja rebusów oraz rozwiązanie zagadek z ubiegłego tygodnia, które okazały się chyba zbyt proste. Zobaczymy, jak pójdzie Wam tym razem ;-)
Gdy w 2010 roku gameplay.pl był jeszcze internetowym pacholęciem, napisałem skromną wiadomość reklamującą krótką filmową etiudę sprzed lat, w której miałem przyjemność wziąć udział. Teraz przyszedł czas na coś nieco starszego, dłuższego i zdecydowanie bardziej sensacyjnego. Jesli tylko macie na zbyciu pół godziny, zapraszam do obejrzenia mrożącego piersi filmu o ściganiu złoczyńcy. Alpha to czadowa offowa produkcja sensacyjna, którą chcę, byście poznali.
Po ubiegłotygodniowym ciepłym (DZIĘKI!) przyjęciu nowego cyklu - JakaToGra przyszedł czas na kolejną porcję rebusów i rozwiązanie poprzednich zagadek. Kilka osób może być z siebie dumnych, bo udało im się odgadnąć niemal wszystkie tytuły gier. Zobaczymy, jak pójdzie Wam tym razem!
Końcówka stycznia/początek lutego to okres zdecydowanie wzmożonej aktywności wśród wielu graczy. Jak co roku, podczas gdy uczniowie przeżywają chwile radości w związku z rozpoczynającymi się (kończącymi się ;P) feriami zimowymi. W tym samym czasie miliony polskich studentów z przerażeniem spoglądają na kalendarz odmierzający dni do kolejnego zaliczenia/egzaminu. Jako, że sam obecnie przesiaduję w okopie wkuwając na nadchodzące testy, postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma prostymi radami, jak zamierzam przetrwać tę batalię. Pewnie nie zwiększą one Waszych szans na zwycięstwo, ale być może poprawią chociaż samopoczucie… ;)
Pod koniec listopada 2011 (zainspirowany niezliczonymi tego typu wpisami krażącymi po sieci) zaprosiłem Was do zapoznania się z kilkoma wybranymi produktani z oferty Amazona. Produktami dziwnymi i absurdalnymi, które dodatkowo zostały opatrzone złośliwymi komentarzami użytkowników. Uznałem, że w tym temacie drzemie wystarczająco dużo mocy, by stworzyć jeszcze jeden wpis. Zainteresowani?
Tym razem zabraknie kabli i słuchawek. Skupiam się na rzeczach wykraczających poza pojmowanie przeciętnego Kowalskiego. Kabina do relaksu, nadmuchiwany fotel do sado-maso czy kamuflaż dla słonia... Wszystko to znajdziecie w rozwinięciu.
Myślisz, że o grach wideo wiesz już wszystko, z ich bohaterami jesteś po imieniu, a budząc się w środku nocy z pamięci potrafisz wymienić wszystkie produkcje z ostatnich kilkunastu lat? Pora to sprawdzić. Zmierz się z rebusami i zgadnij, jakie tytuły gier kryją się za pozornie niezwiązanymi z nimi obrazkami...
Jeśli nie zamokły lub nie zamarzły Wam kable do Internetu, zapraszam do zapoznania się z kolejną zbieraniną rzeczy znalezionych. W tym odcinku proponuję kilka niezłych prac (Skyrim w wersji Lego, czadową Mario-lampę, bardzo panoramiczny obraz i... uwaga... lesbijską zombie-nazi-wilko-wampi-rekino-ośmiornico-ladacznicę z laserem. A także coś tam innego, ale w obliczu tej ostatniej kreacji jest to absolutnie nieistotne.
Skyrim w wersji Lego
Zaczynamy Skyrimem i Skyrimem skończymy. Tu możecie obejrzeć magiczną smoko-scenkę żywcem wyjętą z gry, stworzoną przy użyciu najpopularniejszych klocków na świecie.
W ramach rozjaśnienia tego szarego i nietęgiego poniedziałku (a jak tam u Was?) zapraszam do zapoznania się z tym oto krótkim wpisem, z którego dowiecie się o wyjątkowym fotoblogu. Chociaż światowa sieć jest pełna brudnych i strasznych miejsc, do których nikt nigdy nie powinien trafić (na trzeźwo), to znajduje się w niej też cała masa witryn idealnie odzwierciedlających słowo "sympatyczne". This is not porn, this is pure beauty to wyjątkowe spojrzenie na ekstremalnie znanych ludzi. Wejdziecie?
Mały wpis o małym projekcie. Kliknęliście już na powyższy filmik? Czy możne wolicie najpierw przeczytać ten krótki opis? Na rzecz trafiłem przypadkiem, a jest ona dosyć oryginalna. Gnilley to zrobiony na potrzeby Game Jam Sydney 2010 (wiem, rzecz jest już stara - ale COZTEGO!!!) projekt niejakiego Glena Forrestera. Była nagroda? A jak - za najbardziej oryginalną kreację. A o co chodzi? Jest sobie wyglądająca jak sprzed 30 lat zeldo-podobna niemal-gra, w której śmieszny ludek łazi po kanciastych planszach, a gracz musi WRZESZCSZEĆ ILE SIŁ do mikrofonu, by zlikwidować wrogów i odblokować sobie przejście. Tylko tyle. Aż tyle. Pomysł iście satański, bowiem każdy z nas bez wątpienia miał okazję podczas wirtualnej młócki rzucić jakimś wyrazem, który jest uznany za wulgarny. I uczynić to niczym zraniony niedźwiedź - bardzo głośno. Gnilley to zalążek projektu, który pozwoli robić to zupełnie bezkarnie - chwilowo Glen i kolega próbują zebrać fundusze na zrobienie z tego prawdziwej gry (która prócz wrzasków bawić sie będzie kolorystyką - tak, jak w oryginalnym, ale porzuconym założeniu).
W rozwinięciu macie inny filmik autorstwa kogoś-tam, kto chyba nieźle bawi się wrzeszcząc. A tu jest oficjalna strona projektu i link do pobrania prototypu. Miłego darcia się :) Ja niestety nie mam chwilowo technicznych możliwości sprawdzenia siły mego gardła.
Od kiedy pamiętam zawsze byłem fanem fantasy. Z czasem moje zainteresowania przesunęły się bardziej w kierunku science-fiction, ale od kiedy zacząłem czytać sagę Pieśni i lodu Martina, powróciło moje uwielbienie dla tamtych klimatów. Dodatkowo od czasu do czasu odczuwam chęć przeczytania czy obejrzenia „czegoś skośnookiego” (ostatnio za sprawą wpisów Pity na swoim blogu). Zastanawiając się, która stylistyka jest mi bliższa, przypomniałem sobie o rewelacyjnym filmiku porównującym w krzywym zwierciadle mangowców i fantastów…