Studenci wszystkich krajów łączcie się (w bólu i cierpieniu) - nadciąga sesja! - DogGhost - 22 stycznia 2012

Studenci wszystkich krajów łączcie się (w bólu i cierpieniu) - nadciąga sesja!

Końcówka stycznia/początek lutego to okres zdecydowanie wzmożonej aktywności wśród wielu graczy. Jak co roku, podczas gdy uczniowie przeżywają chwile radości w związku z rozpoczynającymi się (kończącymi się ;P) feriami zimowymi. W tym samym czasie miliony polskich studentów z przerażeniem spoglądają na kalendarz odmierzający dni do kolejnego zaliczenia/egzaminu. Jako, że sam obecnie przesiaduję w okopie wkuwając na nadchodzące testy, postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma prostymi radami, jak zamierzam przetrwać tę batalię. Pewnie nie zwiększą one Waszych szans na zwycięstwo, ale być może poprawią chociaż samopoczucie… ;)

Tak się jakoś złożyło, że chyba po raz pierwszy mam przed sesją kilka zerówek. Do tej pory wykładowcy raczej stronili od tego zbawiennego narzędzia. W efekcie jednak zaczęły się one kumulować z zaliczeniami i choć z reguły dobrze planowałem naukę, to stopniowo odpuszczałem sobie, aż w efekcie w ciągu prawie trzech dni muszę się nauczyć na dwa egzaminy (straszne pamięciówki ;/). W związku z tym musiałem jakoś zmobilizować się, żeby przetrwać ten weekend. Oto parę uwag, które mam nadzieję pomogą nie tylko mi, ale i Wam. :)

1) Metoda marchewki (bez kija). Nie ma nic lepszego jak wizja wiszącej nad nami kary, ale i oczekiwanej nagrody. Jako, że nie jestem masochistą postanowiłem się skupić na tym drugim elemencie. Co prawda dopiero zacząłem naukę, ale już teraz doszedłem do wniosku, że niezależnie od wyników zasługuję na kupienie sobie nowej gry. Oczywiście to nie mogła być pierwsza lepsza z brzegu (w końcu sesja to ogromny wysiłek!). Dlatego zamówiłem Star Wars: The Old Republic (prawdopodobnie będę opisywał moje doświadczenia z tym tytułem na blogu). Akurat w poniedziałek i wtorek mam egzaminy, więc we wtorek zaraz po powrocie do domu powinienem ją odpalić. Miejmy nadzieję, że nie wpłynie to negatywnie na piątkowe zaliczenie i egzamin w kolejny poniedziałek ;)

2) Zesraj się a nie daj się. Jak każdy mężczyzna mam dumę i w związku z tym powiedziałem sobie, że nie poddam się jakiejś tam sesji. Nie ma nic lepszego dla studenta niż ambicja, która będzie parła go do przodu. Jeżeli np. zakładam sobie, że dzisiaj przeczytam porządnie do obiadu 20 stron notatek, to potem daje o sobie znać duch rywalizacji: a co mi tam, przeczytam jeszcze dwie! A może by tak przeczytać kolejne dwie? Wtedy mógłbym dłużej posiedzieć przy kompie, albo obejrzeć film!

3) Zawsze może być gorzej. Jeżeli nauka idzie strasznie topornie nic nie pomaga bardziej niż pocieszanie się. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy ta zasada faktycznie zacznie działać. Ślęcząc wczoraj nad notatkami uznałem, że już chyba nic gorszego nie może mi się przytrafić przez ten weekend. Wtedy dowiedziałem się, że mam wybrakowane materiały i na mailu roku zamieszczono dodatkowe pliki z wykładów. Westchnąłem, ale nie poddałem się. Nagle zaczęło piszczeć, wrzeszczeć i tupać dziecko sąsiadów z góry (uroki mieszkania w bloku xD) – ale nic, pomyślałem, zawsze może być gorzej. I niestety było gorzej – po pół godziny sąsiad z boku przypomniał sobie, że nie dokończył przez święta remontu łazienki i zaczął się bawić wiertarką udarową! Zwątpiłem i poszedłem odetchnąć świeżym powietrzem…

A jak Wam mija okres zimowej sesji?

PS. Dla ciekawskich: studiuję na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, kier. Gospodarka i Administracja Publiczna, I rok SUM.

DogGhost
22 stycznia 2012 - 09:37