Arkham Asylum to była MOC. Studio Rocksteady znakomicie zgrało się swoim dziełem z reanimacją przygód człowieka-nietoperza w wykonaniu Christophera Nolana, co w konsekwencji przeobraziło Batmana w instant-kult i niesamowicie chłonną markę. Pierwsza część sprawiła mi dużą frajdę, głównie ze względu na pomysłowość, wykonanie, rozmach i świetne wykorzystanie komiksowego potencjału tkwiącego w przeciwnikach miliardera-playboya przywdziewającego w nocy specjalny kostium.
Dzięki tym zaletom Arkham Asylum uzyskał u mnie bardzo wysokie 96%. Z racji mojego szachowego refleksu i pustego skarbca kolejną okazję do wcielenia się w netoperka musiałem przełożyć o kilka miesięcy, a w tym czasie wystarczyła mi zwykła podjarka sequelem, który już w zapowiedziach prezentował się na pełnym wypasie. Wpuszczenie Batmana do otwartej lokacji wydawało mi się znakomitym krokiem naprzód, a sięgnięcie po nieobecnych w „psychiatryku” wrogów aż prosiło się o oklaski. Czemu więc Arkham City otrzymuje niższą o kilka procent notę?
UWAGA! Recenzja zawiera spojlery.
O grze Batman: Arkham Asylum napisano wiele dobrych rzeczy i nie ma w tym nie zaskakującego – czy komuś się to podoba czy nie, drugie dzieło londyńskiego studia Rocksteady okazało się największą niespodzianką 2009 roku i jedną z najlepszych gier akcji, jakie wówczas trafiły na rynek. Biorąc pod uwagę powszechne uwielbienie dla tamtego produktu, nie powinno nikogo dziwić, że oczekiwania wobec kontynuacji przygód Mrocznego Rycerza były naprawdę ogromne. Czy sequelowi udało się spełnić pokładane w nim nadzieje? Po niedawnej wizycie w Arkham City mogę stwierdzić, że tak, choć tym razem odczułem pewien niedosyt.
Przed Arkham City to cykl mini-recenzji pełnometrażowych filmów o przygodach Człowieka-nietoperza, jednego z najpopularniejszych bohaterów uniwersum DC Comics. Z tekstów dowiecie się, które tytuły warto sobie przypomnieć (lub obejrzeć po raz pierwszy), a które odpuścić, by nie zszargać sobie nerwów. Za nami staroć (Batman z 1966 roku) oraz era Tima Burtona (1989 i 1992). Kolejny film o przygodach Nietoperza to...
Zapraszamy do wysłuchania dwudziestego szóstego odcinka podcastu naGRAnie, w którym jak zwykle bierzemy na tapetę to, co wydarzyło się w światku gier i nie tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Tym razem eJay dużo mówi o AMD, a reszta udaje, że słucha, kupujemy kefiry w bundlu z grami, psioczymy na Rage, zachwycamy się Gran Turismo 5 i glanujemy Forzę, odpływamy przy Child of Eden, Hed opowie trochę o becie Uncharted 3 (resztę znajdziecie w filmikach, które specjalnie dla nas nakręcił i są gdzieś obok tego wpisu). Wszyscy ślinimy się na myśl, że już za tydzień premiera Batman: Arkham City i to jest temat przewodni niniejszego podcastu. Chociaż może właściwie tematem przewodnim jest firma AMD? Może... Acha, zaczepiamy też agenta 47 i zerkamy na filmik przedstawiający jedną z misji Hitmana. Nie wszystko nam się w nim niestety podoba.
Rocksteady Studios twardo obstaje przy kampanii dla pojedynczego gracza w swojej najnowszej produkcji o Batmanie. Gracze jednak wciąż dopytują i rozmawiają na ten temat. Skoro jest więc popyt to Monolith chce zapewnić podaż.
Szybka rozkmina to cykl mini-felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
Na początku był komiks. Potem bajki, seriale, filmy, aż w końcu gry. Okazuje się, że ten pierwszy element kultury, który zrodził Batmana w 1939 roku (Detective Comics #27), połączy również fabularnie dwie gry komputerowe. Tę ostatnią, którą kochamy i pamiętamy – z tą, na którą niecierpliwie czekamy. Tak więc otrzymamy sympatyczną poczekajkę, która podsumuje historię z Arkham Asylym, jednocześnie wprowadzając nas do świata Arkham City. Mass Effect? Dead Space? Dragon Age?, Assasin's Creed? Skąd my znamy te zabiegi. Porozmawiamy sobie o nich? Super! Zapraszam po więcej info, do dyskusji i na ankietę.
No i stało się to, czego najbardziej się obawiałem. Rocksteady na łamach brytyjskiego PSM3 potwierdziło, że w Batman: Arkham City znajdzie się multiplayer. Co prawda nie podano żadnych detali, ale mam nadzieję, że będą to tylko jakieś dodatkowe tryby gry, w które będzie można sobie popykać po ukończeniu fabuły, a nie kooperacja.
Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam dobrze zrobionego co-opa. Są bowiem gry, takie jak na przykład Gears of War, Castle Crashers czy seria LEGO, które wręcz są do tego stworzone, aby wspólnie z przyjaciółmi robić „rozpierduchę” na ekranie. Ale kiedy uruchamiam mroczną i klimatyczną opowieść, a taką było właśnie Arkham Asylum, nie chcę słyszeć o żadnej współpracy. Nawet gdyby ona miała być z własną babcią, siostrą, matką, dziewczyną, żoną czy najlepszym kumplem. Jestem ja, pad i telewizor. No i przygaszone światło.