Noir burlesque. Tom 1 - recenzja komiksu.
Recenzja: Witaj ponownie, Myrno! Julia. Z archiwum spraw kryminalnych. Tom 4
Recenzja: Rapsodia węgierska
RIP Tom 1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć
Recenzja Moriarty #7
Billy Summers najnowsza książka Stephena Kinga, to nie horror, ale kryminał. Co to będzie?
Jacques Peuplier to wielkoduszny osiłek, którego los, poza solidną fizjonomią, obdarzył nietypową zdolnością – słyszy rzeczy. Słyszy, a nawet z nimi rozmawia. To wariactwo okazuje się bardzo przydatne, gdy postanawia wcielić się w rolę detektywa i wypowiedzieć wojnę przerażającym ludziom – muchom...
Nostalgiczne wspominanie „starych dobrych czasów” wcale nie jest przypadłością, tylko naszego narodu. Pod tym względem bardzo wiele łączy nas z mieszkańcami Kraju Kwitnącej Wiśni, w których od zawsze drzemała i będzie drzemać pewna tęsknota za dawną tradycyjną Japonią. Odzwierciedleniem tego stanu jest książka Konparuya Gomez - Powrót do Edo, publikacja w ciekawy sposób łącząca przeszłość i przyszłość w fantazyjnej otoczce tradycji.
Sherlock Holmes to zdecydowanie jeden z najbardziej znanych domorosłych detektywów, który od prawie stu lat dostarcza kolejnym pokoleniom należytej dawki rozrywki. PopKultura pełna jest interesujących dzieł z jego udziałem, począwszy od genialnych książek, kończąc na świetnych produkcjach filmowych/serialowych. Niestety wiele gorzej miłośnik fajki i skrzypiec radzi sobie na poletku komiksowym, których jakość jest daleka od renomy jego postaci. Swoją szansę na przebicie granicy przeciętności otrzymała miniseria Crime Alleys, która ukazała się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Egmont.
W niedalekiej przyszłości amerykański sen ustąpił faszystowskiej dyktaturze. Czasy nie sprzyjają miłości dwóch lesbijek. Po rozstaniu poszły w swoją stronę. Przyjęły radykalnie różne ścieżki radzenia sobie z rzeczywistością. Ale czy na pewno? A może wszystko to jedna wielka mistyfikacja?
Mroczna przeszłość, środowisko lekarzy, przerażające zbrodnie i prywatne śledztwo. Tak po skrócie można przedstawić, powieść I sprawisz, że wrócę do prochu. Dość nietypowy w swojej konstrukcji kryminał, w którym znajdziemy wiele tajemnic, zacofanej medycyny i opisów, które mogą przyprawić co bardziej wrażliwego czytelnika o pewne dość wyraźne dolegliwości trawienne.
Rian Johnson, gdy nie zajmuje się niszczeniem Gwiezdnych wojen (ja tak nie uważam, ale jeszcze dużo czasu minie, nim niektórzy zapomną Ostatniego Jedi), robi ciekawe, autorskie kino, na które trudno się złościć. Jako autor scenariusza i reżyser Johnson stworzył właśnie swój czwarty, pomijając Star Wars, pełnometrażowy film. Tak samo, jak poprzednie produkcje, Na noże to kino gatunkowe, poruszające się w obrębie jednego wyraźnego stylu opowiadania historii. W tym wypadku mamy do czynienia z typowym "kto zabił" wzorowanym na klasycznych literackich wzorcach.
Scenariusz filmu Na noże wrzuca do jednego wora ograne motywy: śmierć bogatego seniora rodu, walka o spadek, rodzina będąca grzeczną tylko na pierwszy rzut oka, kilkoro podejrzanych, ograniczona ilość miejsc akcji i genialny detektyw szukający rozwiązania zagadki. Na szczęście gotowa produkcja z łatwością przeskakuje takie określenia jak "ograny", "nudny" czy "przewidywalny" i dostarcza rozrywki na bardzo wysokim poziomie.
Teddy czuje, że jego życie nie jest do końca normalne. Podejrzanie mało wie o swoich starych, tym skąd są, kim byli i dlaczego mieszkają tu gdzie mieszkają. Jedno zdjęcie, głupi żart, a przeszłość przypomni o sobie z pełną mocą. Kryminał, akcja, alegoria młodzieńczego buntu. Wszystko w zjawiskowej oprawie Tylera Jenkinsa kolorowanej bajeczną akwarelą.
Otaczająca rzeczywistość daje nam wystarczająco wiele inspiracji, by na jej podstawie tworzyć zapierające dech w piersiach, grające na emocjach i zostające z czytelnikiem na długo historie. Przeszłość jest bogata w niezwykłe przypadki heroizmu, ale i makabryczne zbrodnie i niewyjaśnione po dziś dzień zagadki. To doskonały materiał dla pisarza. Niektórzy z nich, jak James Ellroy, decydują się jednak nie tyle bazować na faktach, co kreatywnie je wykorzystać, mieszając fikcję z prawdą. Na tym opiera się styl autora, metahistoryczny, który dumnie reprezentuje Czarna Dalia. Tytuł, o którym prawdopodobnie mieliście już okazję usłyszeć.
Już niedługo dni staną się coraz krótsze a deszczowa aura, przesłoni mocno grzejące słońce. Będzie to doskonały czas na to, aby rozsiąść się wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty w jednej dłoni i dobrym kryminałem w drugiej. W tej roli doskonale powinien sprawdzić się Klub Domino, dzieło może niewybitne, ale zapewniające sporą dawkę rozrywki.
Jeżeli na okładce mangi widnieje nazwisko Jirō Taniguchi wiadomo już, że można spodziewać się naprawdę solidnego dzieła. Nie inaczej jest w przypadku Ratownika, powieści graficznej, która w umiejętny sposób łączy elementy dramatu i mrocznego kryminału.