Ostatnimi czasy jesteśmy wręcz zasypywani wszelakimi symulatorami. Jednak większość z nich pozostawia sporo do życzenia, co bywa wręcz irytujące dla miłośników tego typu produkcji. Inna sprawa, że od pewnego czasu powstała masa pseudo symulatorów, które na dobrą sprawę symulatorami w żaden sposób nie są. Dlatego też mając na myśli Halloween, oczekiwałbym czegoś co nim w gruncie rzeczy będzie. A to wszystko w dobrym stylu oraz wykonaniu.
Od premiery The Sims 4 minął prawie miesiąc, więc jest to okres, który uznaję za odpowiedni na to, aby zapoznać się z daną grą w sposób pełny, a nie wyrywkowy, co może przecież wpłynąć na ostateczną ocenę. Miałem więc możliwość zaznajomić się z większością nowości, choć to słowo może znajdować się w tym zdaniu odrobinę na wyrost, a także ze wszystkimi drobnymi zmianami zarówno w rozgrywce, jak i w kwestiach wizualnych, zaspokajających artystyczną część naszego „ja”. W ogólnym rozrachunku niby jest dobrze, jednak pojawiają się pewne „ale”.
Jest wiele gier na rynku, co do których nie mamy wątpliwości, że ich opracowanie zaowocowało czymś na miarę majstersztyku, chociażby pod względem fabularnym. Większość jednak wolnej przestrzeni rynkowej świata gier wypełniają produkcje mizerne, tandetne, nie będące w stanie swą formą i przekazem zmusić nas do zaangażowania się w przedstawianą historię. Gdzieś po środku tych dwóch przeciwnych światów ulokować należy Armę 3 – ostoję niepodległości gier, w ramach której niezależny producent stara się zrealizować od początku jasno nakreśloną wizję. A my jesteśmy świadkami tego, jak mucha próbuje z beczki ze smołą wylecieć, choć nie za bardzo jest w stanie to zrobić.
Symulatory są specyficznym typem gier, które swoich odbiorców muszą traktować bardzo poważnie, gdyż nie ma ich zbyt wielu. Do tego nie mogą poszczycić się wielkimi korporacjami stojącymi za developerskich procesem oraz ogromnym budżetem pozwalającym twórcom zrealizować na tyle dużo aspektów, żeby chciało się w ów tytuł zagrać nawet pomimo szczerej niechęci do tego typu gier. Producenci muszą więc kroczyć ścieżkami, którymi nikt jeszcze nie kroczył, co owocować może takimi produktami, jak „Symulator kozy”, czy „Symulator…”, no właśnie! Sami się przekonajcie.
Czas Zimnej Wojny dobiegł końca, ale ostatnie wiadomości trochę przypomniały wszystkim o tej wieloletniej walce nerwów, kiedy prawie cały świat podzielony był tylko na dwa obozy: NATO i Układ Warszawski. Każdy z nich miał swojego głównego aktora i podział ten sprowadzał się głównie do konfliktu USA vs. ZSRR. Choć żołnierze (głównie piloci) amerykańscy i radzieccy ścierali się z sobą nieoficjalnie, w różnych lokalnych konfliktach w Azji i na Bliskim Wschodzie - to nigdy nie doszło do bezpośredniej, otwartej walki. Zobaczmy jak starcie największych potęg militarnych świata próbowano przedstawić w grach komputerowych.
Potrzebujemy pomocy! Atakuje nas barbarzyński lud żądnych krwi Azteków. Nasze miasta płoną, nasze wojska są w rozsypce, nie mamy już nic! Jedyna nasza nadzieja w Tobie, o boski przywódco! Wysłuchaj naszych próśb i pomóż nam, spójrz co zostało z naszej greckiej potęgi!
Powstały przed piętnastoma laty Gearhead Garage, aż do 24 stycznia tego roku praktycznie nie miał konkurenta. Dopiero po tak długim czasie fani mechaniki samochodowej doczekali się duchowego spadkobiercy. Jednak należy sobie postawić pewne pytanie. Czy zdołał on prześcignąć swój pierwowzór?
Ostatnimi czasy - nie licząc bardzo modnych, ale i niezwykle pachnących zgniłym mięchem zombiaczków - popularnymi pozycjami okazują się wszelakie symulatory. Poczynając od odważnych strażaków, a kończąc zaś na eksluzywnych szambiarkach. Jest tego dużo, ale wszystkie te tytuły kręcą się niczym karuzela wokół bezdusznych pojazdów i maszyn. Brakuje tu natury, tak bardzo nam bliskiej (szczególnie podczas śniadania). Mianowicie brakuje nam symulatora poświęconego niezwykle interesującemu istnieniu kury.
Battlefield 3 lepszy od Call of Duty! Bo to realistyczne pole walki!
Tak, a The Sims to symulator życia.
Wojny fanów obu serii są często wybitną rozrywką. Te irracjonalne argumenty, nierzadko wyssane kompletnie znikąd, to wyśmienita zabawa i uciecha na nudny dzień w pracy. Ale żeby nie generalizować powiem, że tego typu dyskusje toczą nie tylko specjaliści od współczesnych FPS-ów, a również wiele innych osób.
Pamiętacie Screamer 4x4? Ten kultowy symulator jazdy samochodami terenowymi, który zadebiutował na początku 2001 roku, doczekał się swojego współczesnego, i wszystko wskazuje na to, że także godnego, odpowiednika. Spintires brytyjskiego studia Oovee Games z wynikiem pozytywnym zdał egzamin pod tytułem "Kickstarter", a po swojej premierze ma szansę odnieść spory sukces.