Myst najlepsza gra na rozgrzanie szarych komórek i przeżycie wielkiej przygody z książkami w tle.
W co gracie w weekend? #376
W co gracie w weekend? #375: Halo TMCC, Ultra Street Fighter IV, Fez i Gears of War 3
W co gracie w weekend? #359: Captain Toad
Łamigłówki z Adamem Jensenem – minirecenzja Deus Ex GO
Recenzja Gunpoint - najlepszy szpieg na 1/4 etatu
Lubię efekt szmacianej lalki, to rzecz, która bawi nawet w grach, które się na tym nie skupiają. Zawsze przenosiłem ciała w Skyrim, wrzucałem je do wody czy chowałem za beczkami, dla własnej satysfakcji. Ostatnio coraz częściej pojawiają się gry, których ragdoll jest głównym elementem, na przykład Gang Beasts. I tutaj na świat przychodzi kolejna – Human: Fall Flat. Jak się sprawuje? Tak jak można sobie było wyobrażać, nie jest źle.
Gry logiczne mają w sobie coś magnetycznego, co sprawia, że potrafią pochłonąć dziesiątki godzin. Choć często nie zachwycają oprawą audiowizualną, ich mechanikę i założenia da się rozgryźć w kilka minut i z reguły nie przedstawiają żadnej historii to gracze na całym świecie poświęcają im nieraz całe dni, kosztem dużo droższych, efektowniejszych i bardziej złożonych produkcji. Co jednak sprawia, że gra logiczna jest dobra i wciąga? Sam zacząłem się nad tym zastanawiać, gdy kolejne godziny z życiorysu wyrywało mi Kurushi.
Magrunner zapowiadał się naprawdę ciekawie. Połączenie Portala – jednej z moich ulubionych gier – z mitami Cthulhu, tego jeszcze nie było. W tym przypadku portale zmieniono na magnesy, a Wielki Przedwieczny, zamiast straszyć na przełomie XIX i XX wieku, odwiedza niedaleką przyszłość. Tak więc planety i inne ciała niebieskie są we właściwym położeniu, a reszta spoczywa w rękach twórców, a konkretnie ukraińskiego oddziału studia Frogwares, które to znane jest głównie z serii przygodówek o Sherlocku Holmesie. Czy podołali zadaniu i stworzyli produkcję godną lovecraftiańskiego bóstwa? Przekonajmy się.
Gry z interesująca historią możemy podzielić na takie, w których wszystko staje się jasne wprost proporcjonalnie do przegranych godzin oraz takie, w których wszystkiego musimy dowiadywać się sami. I jedne i drugie są pełne uroku, lecz kiedy człowiek ma dość prowadzenia za rączkę, z pewnością sięgnie po tytuł z drugiej kategorii. Taki jak na przykład Dark Souls. Niestety, ze względu na moje słabe nerwy i casualowość oraz problem z lewym analogiem w padzie (ach, te wymówki!) nie napiszę recenzji Dark Souls przez jeszcze długi czas – podzielę się za to moimi wrażeniami z gry Contrast, która mimo swojej ogólnej prostoty, zawiera w sobie pewną magię, przyciąga i również nie mówi nam wszystkiego wprost.
Seria Picross, którą można by określić mianem „obrazkowych krzyżówek” to jedno z ciekawszych zjawisk pośród tytułów Nintendo. Pierwsza część wydana w 1995 na konsolkę Game Boy pod nazwą Mario’s Picross spotkała się z bardzo pozytywną reakcją recenzentów i zadziwiająco kiepskimi wynikami sprzedaży w Europie i USA. Dlatego też jej kontynuacja nie opuściła granic Japonii. Nintendo postanowiło jednak przypuścić ponowny atak na portfele zachodnich graczy za pomocą wersji na DS, tym razem bez obecności słynnego hydraulika.
Jaki jest najlepszy przepis na grę? Okazuje się, że grafika czy fabuła nie są elementami kluczowymi czy niezbędnymi. Jasne, poprawiają całość, ale czasem wystarczy dobry pomysł. Jaki? Dobrze by było, żeby gra była w stanie nas porwać w swój świat, szczególnie w sytuacji, gdy nie ma nic innego do zaoferowania. Kluczem więc jest rzucić się na jedną z najtrudniejszych do pobudzenia cech u człowieka, a przynajmniej u mnie, czyli tej rządzy ukończenia czegoś, co wydaje się pracą syzyfową. W takim celu powstała świetna gra na wolne sekundy dnia – 2048.
Masa pochlebnych listów i pocztówek, jakie otrzymałem po opublikowaniu nowatorskiej i rzetelnej recenzji Need for Speed: The Run, spowodowały, że w podobny sposób spróbuję ocenić grę Quantum Conundrum. Tytuł bardzo sympatyczny, szalenie pomysłowy, ale jednocześnie z wyraźnymi brakami. Liczba "75" z boku wyraźnie mówi, że mamy do czynienia z dobrą produkcją, ale - podobnie jak w przypadku The Run, choć w zupełnie inny sposób :P - potencjał nie został do końca wykorzystany [pamiętajcie: punktem wyjścia jest ocena 5,5/10]
Quantum Conundrum to efekt wytężonej pracy umysłowej Kim Swift (i jej kolegów), która dawno temu spłodziła niezależne Narbacular Drop, a to z kolei pozwoliło powołać do życia wspaniałą grę Portal. QC kontynuuje tradycję oferowania zainteresowanym pierwszoosobowych gier logicznych, które w 100% opierają się na jednym, dobrym pomyśle. Wcześniej były portale, a teraz mamy manipulowanie wymiarami. Jesteś małoletnim siostrzeńcem swojego genialnego, ale szalonego wujka, który eksperymentuje bez ustanku w swojej wypasionej rezydencji. Gdy po raz kolejny wpadasz w odwiedziny, okazuje się, że wujek zniknął (choć jego głos donośnie rozbrzmiewa ci w uchu), a Twoim zadaniem będzie go uratować. Jak? No przecież, że stosując wypasioną rękawicę do manipulowania wymiarami.
Na rynku mało jest gier będących mieszanką gry logicznej, przygodowej oraz platformowej. Jeżeli dodamy do tego specyficzny klimat, oryginalną oprawę graficzną i ciekawą opowieść, grono zmniejsza się diametralnie, pozostawiając tym samym swego rodzaju dziurę. Lukę tą wypełnia Contrast, ambitna produkcja studia Compulsion Games.
Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie jest to produkcja AAA. Tytułu nie wspierały żadne kampanie reklamowe i na dobrą sprawę, gdyby nie pojawił się na usługach PS Plus, XBLA, jego obecność byłaby niezauważalna. Contrast to bowiem gra przepełniona świetnymi pomysłami, rozwiązaniami, jednak jako całokształt trochę kuleje…
"Papers, please" to tytuł wyjątkowy, lecz dyskusyjny. Gra, która nie wyróżnia się oprawą graficzną (a wręcz nią odstrasza), z założenia polega tylko na jednym, monotonnym zajęciu, w rzeczywistości wciąga i pozwala na kilka godzin zapomnieć o świecie. Możecie wierzyć lub nie, ale praca celnika w komunistycznym państwie Arstotzka sprawia przyjemność i wymaga więcej logicznego myślenia niż niejeden, pełnoprawny tytuł. Czy warto kupić grę, dla której powstał ten wpis?
Jedenasta recenzja z serii „W co grywają Androidy”. Ten numer zobowiązuje do wzięcia na tapet gry studia 11 bit. Nie, nie tej najpopularniejszej, na której kolejne odsłony czekają rzesze fanów, ale tej, którą uważam za najciekawszą.