Contrast - niezależna przygodówka wystepująca z cienia - Kamil Brycki - 26 maja 2014

Contrast - niezależna przygodówka wystepująca z cienia

Kamil Brycki ocenia: Contrast
80

Gry z interesująca historią możemy podzielić na takie, w których wszystko staje się jasne wprost proporcjonalnie do przegranych godzin oraz takie, w których wszystkiego musimy dowiadywać się sami. I jedne i drugie są pełne uroku, lecz kiedy człowiek ma dość prowadzenia za rączkę, z pewnością sięgnie po tytuł z drugiej kategorii. Taki jak na przykład Dark Souls. Niestety, ze względu na moje słabe nerwy i casualowość oraz problem z lewym analogiem w padzie (ach, te wymówki!) nie napiszę recenzji Dark Souls przez jeszcze długi czas – podzielę się za to moimi wrażeniami z gry Contrast, która mimo swojej ogólnej prostoty, zawiera w sobie pewną magię, przyciąga i również nie mówi nam wszystkiego wprost.

Bezsenna Didi
Na samym początku nie jesteśmy w stanie wywnioskować zbyt wiele – mała Didi leży sobie na łóżku i czeka na dobranocnego całusa od mamy, a obok stoi przerysowana Dawn, niewidoczna dla nikogo poza usypiającym dzieckiem. Matka dziewczynki pracuje na nocne zmiany, w czasie których nasze dwie bohaterki swobodnie podróżują po opustoszałym miasteczku. Ale może tylko my nikogo w nim nie widzimy? Tego już musimy dowiedzieć się sami, kolekcjonując liczne „znajdźki” – wycinki z gazet, rachunki czy też zdjęcia – porozrzucane po wymarłych dzielnicach.

Kreskówkowe noir
Po uruchomieniu Contrast wita nas klimatyczne menu oraz przyjemna muzyczka, o której napiszę coś więcej w kolejnym akapicie. Urocza miejscówka w tle jest co prawda pusta, lecz daje nam już pewne pojęcie o samej grafice. Liczne latarnie rozświetlają całą alejkę, a wielkie neony zachęcają nas do przestąpienia progu tajemniczego lokalu. Gra jest utrzymana w ciemnej i przygnębiającej stylistyce. Po rozpoczęciu rozgrywki pierwszy raz widzimy dwie główne bohaterki: długonogą Dawn oraz jej podopieczną, wielkogłową (jak na chudziutką szyję) Didi. Obydwie wyglądają jak żywcem wyciągnięte z komiksowych kart karykatury starszej i młodszej siostry, a wszystko doprawione jest solidną porcją cellshadingu. Styl artystyczny jest po prostu mistrzowski – poruszamy się po wszechobecnym chaosie, mając wrażenie podróżowania przez sen zagubionej dziewczynki, budynki są wydłużone i równie karykaturalne, co główne bohaterki, a gdzieniegdzie ulice rozpadają się na kawałki ukazując głęboką i tajemniczą otchłań. Reszta postaci przedstawiona jest jako cień, lecz nikt nie mówi nam, dlaczego. Krótko mówiąc: oprawa Contrast stoi na wysokim poziomie i powinna przetrwać próbę czasu.

 

Chowając się w cieniu
Pewnego dnia, gdy mała córeczka po raz kolejny łamie przysięgę złożoną swej mamie i wychodzi z domu w nocy, aby posłuchać jej koncertu, nieoczekiwanie wpada na swojego ojca. Zainspirowana jego zmienioną postawą, postanawia na nowo połączyć swoich rodziców korzystając z pomocy nowej, niewidzialnej przyjaciółki. Dawn, jako postać, którą sterujemy, nie mogła być tylko przejaskrawionym obrazem kobiety. Posiada pewną specjalną umiejętność, niezwykle przydatną w tym ciemnym, lecz oświetlonym świecie – potrafi zamienić swoją materialną postać w jej cień, aby dostać się do miejsc zwyczajnie niedostępnych. Dzięki temu może przenosić różne rzeczy nie korzystając ze schodów, może wskakiwać na balkony i gzymsy bez żadnych wind i przechodzić przez szyby. Sama gra przyjmuje wtedy postać platformówki 2D, w której musimy się nieźle nagimnastykować, aby doprowadzić wszystko do wymaganej przez nas postaci.

Jak to wyszło w praniu?
Całkiem nieźle. Co prawda w całej grze miejsca, w których możemy dokonać zamiany są z góry wyznaczone, lecz ja nie odczuwałem potrzeby włażenia w każdy kąt w dwóch różnych postaciach. Same zagadki nie są jakoś kosmicznie wymagające – zazwyczaj polegają na prostym przeniesieniu jakiegoś przedmiotu z miejsca w miejsce korzystając z rzucających cień belek czy też wskoczeniu w jakieś niedostępne miejsce, odpowiednio ustawiając spory reflektor. Nie dane jest nam odczuć jakiejkolwiek monotonii, ponieważ gra jest naprawdę krótka. Ja jednak nie postrzegam tego jako wadę – twórcy najwidoczniej mieli do opowiedzenia pewną spójną historię i rozciąganie jej na te dziesięć godzin nie miałoby najmniejszego sensu. Czy mamy wystarczającą ilość contentu, aby zainteresować gracza, aby się nie nudził w trakcie gry i aby fabuła była naturalna? – Ciężko powiedzieć, jakby wybrnęli z takiego problemu.

Niech gra muzyka!
Według Youtube cały soundtrack trwa około dwudziestu minut – nie zmienia to faktu, że jest niesłychanie klimatyczny. W samym menu czujemy się jak w latach dwudziestych poprzedniego wieku, siedząc przy czteroosobowym stoliku i podziwiając uroczą wokalistkę wijącą się przy pianiście, jednocześnie śpiewającą piękną, spokojną i emocjonalną pieśń. Chwilę później przemierzamy już ulice, na których akompaniuje nam bardziej rytmiczna trąbka w towarzystwie innych, żywiołowych instrumentów, tamburyn i bębenków, aby zaraz dać się uwieść ślicznej pozytywce grającej przy karuzeli, powalczyć na pirackim statku, czy też wczuć się w cyrkową atmosferę. Ścieżka dźwiękowa jest naprawdę różnorodna i bardzo dobrze wpasowuje się w stylistykę noir, w której utrzymany jest cały Contrast. Dubbing również trzyma poziom – Didi brzmi realistycznie i jest przejęta tym, co mówi, Vincenzo jest odpowiednio wredny, a Kat nadopiekuńcza.

Jaśniej, niż nam się wydaje
Contrast pochłonął mnie swoim klimatem i ciekawie opowiedzianą historią od początku do końca. Owszem, kilka razy zdarzyło mi się wpaść w ścianę i zniknąć, mój cień rozciągał się i nie chciał chodzić, przedmiot do przeniesienia znikał, a gra zaczynała ni stąd, ni zowąd klatkować i nie mogłem z tym nic zrobić. Przymknąłem oko jednak na te wady i techniczne problemy, spojrzałem na całość bardziej jak na niepoukładany sen małej dziewczynki aniżeli na mroczną baśń i bawiłem się świetnie. Odnalezione przeze mnie rzeczy rzuciły nieco światła (he, he) na fabułę, a zakończenie w pewnym sensie mnie zaskoczyło. Chciałbym jednak, aby sama rozgrywka była trochę bardziej zróżnicowana (może jakaś walka lub nowe umiejętności?) i ciut dłuższa, aby przedstawić więcej wykreowanego świata, gdyż drzemie w nim potencjał, niestety w sporym stopniu niewykorzystany. Mimo wszystko Contrast polecam wszystkim, nie tylko osobom nastawionym bardziej na To The Moon niż na Call of Duty.

Plusy:
+interesująca fabuła,

+ciekawie zarysowane postaci,
+cudowny styl artystyczny i trzymająca poziom grafika,
+mechanika stawania się cieniem…

Minusy:
-…która dość szybko się nudzi,

-glitche i techniczne niedociągnięcia,
-krótka,
-niewykorzystany potencjał. 

Linki:
Contrast - recenzja Pirasa


Kamil Brycki
26 maja 2014 - 21:49