Witam wszystkich graczy. Niniejszy weekend jest przeznaczony przede wszystkim dla kibiców piłkarskich z całego świata, którzy czekają na finał Ligi Mistrzów. Myślę jednak, że i nam uda się znaleźć chwilkę na jakieś gry. Zainteresowanych zapraszam oczywiście do komentarzy.
W odchodzącym powoli tygodniu udało mi się scalakować Larę Croft GO oraz Steins;Gate Linear Bounded Phenogram. Nie był to więc na pewno stracony czas. W ten weekend mam zaś na tapecie produkcję Nintendo zatytułowaną Captain Toad: Treause Tracker na WiiU.
Koncept na tą logiczną grę zręcznościową z elementami platformowymi zrodził się przy okazji Super Mario 3D World, w którym wcielaliśmy się w postać Toada w jednej z dostępnych mini gierek. Naszym celem było zebranie gwiazdek.
Tutaj jest dokładnie tak samo. Do naszej dyspozycji zostało oddanych siedemdziesiąt bardzo zróżnicowanych poziomów. Do ukończenia każdego z nich wymagane jest zebranie gwiazdki. W jednej z najlepszych gier Nintendo ostatnich lat zbieramy także kryształy. Nie musimy zebrać ich wszystkich, ale jeśli chcemy odblokować plansze z bossem danego obszaru, to od czasu do czasu warto ich poszukać.
W grze znajdziemy także monety oraz power up’y przydatne do walki ze spotkanymi przeciwnikami. Toad jest poszukiwaczem skarbów, i to na nich głównie się skupia, więc w jego przypadku starcia z adwersarzami to zawsze ostateczność.
Akcja gry została przedstawiona w rzucie izometrycznym. Autorzy bardzo dobrze pochowali niektóre z wymienionych znajdziek. Żeby je zdobyć musimy więc odpowiednio przekręcać kamerę, zbliżać ją na naszą postać, szczególnie w jakichś wąskich tunelach, a czasem nawet odpowiednio wykorzystać możliwości padleta wyposażonego w żyroskop oraz funkcje dotykowe.
Plansze przygotowane dla nas przez Japończyków są oparte o przeróżne patenty. W jednej musimy przykładowo odpowiednio obniżać lub podwyższać klocki, z których jest zbudowana, żeby przejść dalej. W innej nie obędzie się bez przestawiania działek z rakietami oraz schodów. Gdzie indziej czyhają na nas roślino-piranie, a w innych jest od groma przeciwników, i lepiej ich po prostu wyeliminować zawczasu, jeśli chcemy dokonać jakichkolwiek postępów.
To nie jest produkcja nastawiona na akcję. Możemy się przy niej zrelaksować, dzięki bardzo spokojnym kompozycjom muzycznym, towarzyszącym nam podczas rozgrywki. Nie obejdzie się także bez odpowiedniego wytężenia szarych komórek. Czasami jest bowiem tak, że gwiazdkę w danym poziomie widzimy od razu. Nie dotrzemy jednak do niej bez uprzedniego utorowania sobie drogi, która do niej dopiero poprowadzi.
Raz pomoże nam w tym przemieszczanie się podwodnymi rurociągami, a innym razem musimy wykorzystywać kierowaną przez nas postać, aby latający wrogowie pospadali przy nas na ziemię, niszcząc przy tym okoliczne ceglane bloki. Jest to spowodowane tym, że Toad nie umie skakać, więc w inny sposób by ich nie odszedł.
Bardzo podobał mi się także poziom, w którym wsiadamy do kopalnianego wagonika i w drodze po gwiazdkę na końcu torów strzelamy do wszystkiego, wykorzystując ekran padleta jako celownik broni.
Nie każdy tytuł przygotowany z myślą o WiiU dobrze wykorzystywał możliwości tego pada. Ten robi to nad zwyczaj dobrze. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to to, że gdy robimy wstrząsy kontrolerem, to możemy sobie przestawić kamerę przez przypadek. Taka bardzo nieprzyjemna pomyłka w poziomach z lawąn może oznaczać naszą szybką śmierć.
Po ukończeniu wspomnianej wcześniej Lary GO przyda mi się taka słodka pozycja do główkowania. Postaram się ukończyć Toada w najbliższych dniach. Później wrócę pewnie do gier, którymi zajmowałem się w poprzednim odcinku.
To tyle z mojej strony. Do następnego razu.