Dalsza część przeglądu filmów z Państwa Środka. Chińska kinematografia wciąż kryje wiele bardzo dobrych filmów, które tylko czekają na odkrycie. Mam nadzieje, że pośród zaproponowanych poniżej produkcji, każdy znajdzie coś dla siebie.
Witam w kolejnej odsłonie „Kącika Kolekcjonera”. Tym razem zajmiemy się jedną z najmniej znanych konsol przenośnych, która miała okazję zadebiutować na rynku światowym. Gamate – bardziej znane jako „Super Boy” lub „Super Child Prodigy” (na Tajwanie). Jest to jeden z pierwszych sprzętów konsolowych (jeśli nie pierwszy) w całości wykonany przez Tajwańska firmę - Bit Corporation. Pomimo ambitnych założeń twórców, sprzęt nie zdobył popularności pośród graczy na świecie i szybko popadł w zapomnienie.
Kinematografia azjatycka na przestrzeni ostatnich 20-tu kilku lat ma coraz to więcej do zaoferowania. Coraz bardziej ambitne scenariusze, wielki skok technologiczny dzięki coraz większym budżetom, naprawdę dobry aktorzy. W szerokim spektrum filmów każdy powinien znaleźć coś dla siebie i być w pełni usatysfakcjonowany. Pomimo tego wszystkiego przeciętny zachodni widz ma naprawdę słabe pojęcie o tamtejszym rynku filmowym. Mam nadzieje, że poniższa seria zachęci chociaż część czytelników do sprawdzenia kilku wymienionych tytułów, dzięki czemu odkryją oni coś nowego „orientalnego” co być może im się spodoba.
Święta stoją u mnie przed drzwiami i jak przystało na typowego gówniarza bez chwili wytchnienia nawalają w domofon. Co ja mam w takiej sytuacji zrobić. Człowiek chce sobie posiedzieć przed kompem i nakupować gierek na najnowszej wyprzedaży Steam. Niestety rodzina, znajomi, jakieś tradycje i inne pierdoły. Dajcie mi w świętym spokoju nie grać w tysiące kupionych gier. Za oknem pojawia się jednak pierwsza gwiazdka i nachodzi mnie chwila zadumy. W końcu mógłbym teraz siedzieć w Chinach i męczyć się ze Steam, z którego wypruto połowę funkcji. Tak ten świąteczny odcinek moich wypocin o Państwie Środka skupi się na dość przykrym dla graczy temacie – chińskiej cenzurze.
Ekonomia współdzielenia (sharing economy) w wariancie chińskim to dość ciekawe zjawisko, któremu muszę przyjrzeć się trochę dokładniej zanim zacznę wypisywać bzdety na temat dzielenia się parasolkami i innymi pierdołami. Dzisiaj postanowiłem jednak zahaczyć o temat pośrednio powiązany z ekonomią współdzielenia. Chodzi mi o wypożyczanie rowerów i niezły cyrk jaki z tego mamy w Pekinie.
Różne kultury w różnych epokach miały swoje własne wyznaczniki tego czym jest piękno. Idealny wygląd zmieniał się wraz z upływającym czasem. Najpopularniejszym, znanym nam przykładem tego stanu rzeczy są rubensowskie kształty z baroku. Kobiecość wtedy równała się określonej figurze, która w dniu dzisiejszym nie jest strasznie pożądana. Obecnie wzorce urody zmieniają się strasznie szybko i osobiście nie wiem co jest teraz modne. Na szczęście z pomocą przychodzi internet, który jak zawsze pokazuje co jest na topie.
Postanowiłem zabawić się w coś co z racji moich zainteresowań zdaje się być fascynującym tematem. Chodzi o krótki teksty na temat tego co w „chińskim internecie” piszczy. Chcę zamieszczać jakieś pierdołowate informacje i ciekawostki plus przy odrobinie szczęścia i talentu przemycić pomiędzy nimi informacje o kulturze Państwa Środka. Dzisiaj na pierwszy ogień idzie sprawa zrywania z powodu jedzenia.
Gier o gangsterach była cała masa. Jedne lepsze, drugie gorsze, cóż poradzić. Jednak produkcja, w której kierowaliśmy podwójnym agentem działającym w Hong Kongu, do tej pory nie miała miejsca. Sleeping Dogs zmieniło ten stan rzeczy – i to ze świetnym rezultatem!
Pierwotnie tytuł United Front Games miał powstać jako trzecia część niezłej serii True Crime. Jednak wydawca zdecydował inaczej – Activision stwierdziło, że projekt nie jest na tyle dobry, by zbić nieco kokosów, toteż prace nad nim anulowano. Reaktywacji podjęło się Square Enix. Był to strzał w dziesiątkę, a jednocześnie postrzał w kolano sprawcy całego zamieszania – firmy Bobby’ego Koticka.
Na obrazach satelitarnych udostępnionych przez Google maps, w pustynnym rejonie północnych Chin internauci znaleźli niezidentyfikowane struktury oraz towarzyszące im ogromne, wyraźnie widoczne z orbity, wyrysowane na powierzchni ziemi białe proste linie, które przecinając się tworzą dziwne wzory i siatki, przywodzące na myśl to co możemy zobaczyć na płaskowyżu Nazca. Czym mogą być te dziwaczne konstrukcje i rysunki oraz w jakim celu zostały stworzone?
Już nic mnie chyba nie zdzwi. To pierwsze o czym pomyślałem, kiedy przeczytałem o dwojgu młodych ludzi z Chin - Li Lin i Li Juan, którzy sprzedali swoje dzieci, żeby mieć pieniądze na granie.
Jak możemy przeczytać, para poznała się w 2007 roku w kafejce internetowej i połączyła ich m.in. miłość do gier sieciowych (można przypuszczać, że chodzi o jakieś MMO) . Rok później doczekali się pierwszego dziecka - syna, nie wpadli jednak jeszcze na to, żeby go sprzedać. Dopiero po urodzinach córki postanowili znaleźć kupca. Dziewczynka została sprzedana za mniej niż 500$.