Ogrodnik, który wymyśla "rzeźbiarstwo ogrodowe", studentka, którą mylą z gwiazdą porno, podstarzały hipis opiekujący się młodą alkoholiczką, dziewczynka marząca o zostaniu standuperką, weteran pomieszkujący w swoim starym mieszkaniu, które należy już do kogoś innego. Co ich łączy? To zwykli ludzie, jak ty czy ja. Zwykli ludzie, którym zdarzają się małe dziwactwa.
Czternasty już tomik serii Murciélago oferuje czytelnikowi dokładnie to, co tytuł ma do zaoferowania najlepszego. Jest akcja, są wyraziści bohaterowie pokazujący swoje ponadprzeciętne zdolności, odrobina mroczniejszego klimatu, spora dawka humoru i oczywiście nie mogło zabraknąć chwili epatowania dorodnymi kobiecymi kształtami (chociaż tym razem w dość ograniczonej ilości).
Po genialnym, drugim tomie byłem pełen obaw czy trójka sprosta oczekiwaniom. Sprostała! Eric Powell po raz kolejny zabiera nas na ulicę Samotną, gdzie spod ziemi sączy się klątwa, cyganka rzuca czary, a stary zombie rozmyśla o ludzkiej naturze. Tu żarty o ekskrementach i fekaliach płynnie przechodzą w poemat ku chwale przyjaźni. Wszystko w przepięknej oprawie i narracji godnej samego Eisnera.
Wampiry, dynamiczna historia, dobrze nakreślone postacie, rewelacyjna kreska i stempunkowy Paryż. Czy można chcieć coś więcej? Seria Księga Vanitasa oczarowuje czytelnika od pierwszego tomu i zapewnia mu masę niezapomnianych wrażeń.
Okrowie - rasa stworzeń fantasy, obdarzona ponadprzeciętną siłą i niepowstrzymaną chęcią siania zniszczenia. Elfy – piękna, długowieczna, obdarzona przeróżnymi zdolnościami magicznymi rasa, dla której bliskość z naturą jest czymś niezwykle ważnym. To tyle, jeśli chodzi o ogólnie przyjętą wiedzę, jak jednak doskonale wiadomo, w każdej społeczności od czasu do czasu pojawiają się jednostki „mocno odmienne”.
Wartka akcja, chwila sypialnianej przyjemności i odrobina pysznego jedzonka – trzy elementy, które pojawiają się w niemal każdym tomie Murciélago i są znakiem rozpoznawczym tej serii. Tytuł dobił już do trzynastego (dla niektórych pechowego) tomu, nic nie wskazuje jednak na to, żeby miało go dotknąć jakieś nieszczęście w postaci wyraźnego spadku jakości. Nadal jest mocno, wyraziście i ciekawie.
U rodziny Królów nic nie jest zwyczajne. Głowa rodu pracuje dla rządu, matka w kieliszku topi sny o wielkich czynach, w tajnym pokoju mieszka Jezus Chrystus, a starusieńka pokojówka jest rosyjskim szpiegiem. Mimo to cała familia przedstawia obraz typowo polskiej rodziny w krzywym zwierciadle.
Dzieci. Temat budzący jednoznaczne skojarzenia; ciepło, czułość, opieka, troska, wychowanie... Guy Delisle, w zgodzie ze swą buntowniczą naturą, podejmuje temat od zupełnie innej strony. Robi to z wdziękiem, przymrużeniem oka i zamyka w mistrzowskiej oprawie.
Dawno, dawno temu przeczytałem komiks "Zbir". Choć celnie trafiał w sedno moich upodobań, kojarzył mi się niezmiennie z pewnym rozczarowaniem. Mimo uwielbiania dla konwencji "humorystycznego horroru" jawił mi się jako płytki, ograniczony i banalny. Na nowe wydanie od Non Stop Comics pokusiłem się głównie z trywialnej przyczyny – jest zjawiskowo narysowany. Tymczasem, to co otrzymałem w drugim tomie wywróciło mój obraz Goona do góry nogami (!)
Pamiętając o starodawny powiedzeniu „dobre ecchi nie jest złe”, przystąpiłem do lektury Dragons Rioting – tytułu, który już na samym początku zachęca potencjalnego czytelnika wpadającymi w oko, kolorowymi okładkami. Nie można przecież oceniać mangi po okładce (a raczej obwolucie). Nie ważny jest wygląd zewnętrzny, przecież liczy się tylko wnętrze.