Recenzja: Zgasić Słońce. Szpony Smoka.
Domena Demonów #1. Tysiące Światów I Uniwersów - cz.1
Aristophania 2 – Tajemniczy ogród Xaviera Dorisona
LastMan 8 - Nic się nie kończy, wszystko się zmienia
Jak przetrwać w innym świecie – Jest tak wiele kobiet, że kręci mu się w głowie
Locke & Key: Złoty Wiek - Obowiązkowa lektura dla fanów Sandmana (i nie tylko!)
The Promised Neverland coraz szybciej zbliża się do swojego wielkiego końca. Każdy kolejny pojawiający się tomik odkrywa przed czytelnikami coraz to większe porcje tajemnic. Z każdą kolejną częścią trudno również nie zauważyć dużej metamorfozy tytułu. Zmiany, jakie wprowadził twórca, niekoniecznie każdemu musiały przypaść do gustu, nie zmienia to jednak faktu, że mamy tutaj do czynienia z jedną z najlepszych mangowych serii ostatnich lat, obok której nie można przejść obojętnie.
Jeszcze jedna porcja literatury dla miłośników świata No game No life. Tym razem pozycja spoza głównej linii fabularnej, pozwalająca zobaczyć zwariowany świat fantasy z trochę innej perspektywy.
Pogrążony w melancholii, porzucony przez miłość swego życia, smętny i samotny bard, to doprawdy smutny widok. Jeszcze ma w nodze ylfią głowę, jeszcze nie wszystko zdaje się być stracone, ale czy iskra miłości wznieci ogień namiętności?
Gdy strudzony podróżny szuka wytchnienia w mieście, spostrzega, że nic tu nie jest takie jakie powinno. Dzieciom zabrania się zabaw, a dorosłym uśmiechu. Nie tak zapamiętał miejscowość, która niegdyś była jego domem. Czy uda mu się przywrócić radość w mury Grimsvig?
Kolejna porcja fantazyjnej książkowej przygody dla fanów serii No Game No Life. Light novelka rozwija się coraz mocniej, odkrywając przed czytelnikami kolejne tajemnice i dostarczając mu odpowiedniej porcji rozrywki.
Serii No Game No Life miłośnikom anime raczej nie trzeba przedstawiać. Warto jednak przypominać, że ekranizacja powstała na kanwie cyklu książkowego (light novelka), o czym niekoniecznie już każdy wie. Jeśli więc komuś podobała się wersja telewizyjna, to tym bardziej powinien sięgnąć po papierowy odpowiednik wydawany na naszym rynku przez Waneko, który jeszcze bardziej rozbudowuje świat dwójki nietuzinkowego rodzeństwa.
Bogodzierżca układa się z demonami, paladyna napędza smutek, głupiec ma wielkie szczęście, a nadmistrz jest niczym bóg. Szalona opowieść, zamknięta w ramach dwudziestościennej kości, pełna smutku, żalu i niespełnienia. Rozpaczliwa, jak szóstka postarzałych dzieci niezdolnych do dorosłości.
No Game No Life Zero, które pierwotnie pojawiło się jako pełnometrażowy film anime, mający premierę w Japońskich kinach w 2017 roku, doczekało się rok później również swojej adaptacji komiksowej. Rodzimy fan serii na ten mangowy tytuł musiał czekać do tego roku, kiedy to pojawił się on u nas nakładem wydawnictwa Waneko.
Cyniczny bard nie cofnie się przed niczym, by uleczyć ogro-podobną żonę z napadów berserskiego szału. Czy pomoże jej zdjęcie klątwy? Czy była w ogóle jakaś klątwa? A może po raz kolejny przekonamy się, że miłość nie powinna stawiać warunków? Niezależnie od otrzymanych odpowiedzi, będzie ciekawie.
Kolejna pozycja książkowa od wydawnictwa Waneko, kolejna light novelka i kolejny isekai. Tym razem tytuł o jeszcze większej popularności niż ostatnio recenzowane No Game No Life. Dzieło które dzięki dobrej adaptacji telewizyjnej, podbiło serca wielu miłośników mangi i anime, uświadamiając ich jednocześnie o istnieniu książkowego pierwowzoru. Pora więc zabrać się za niego i sprawdzić, czy wielka popularność idzie tutaj w parze z wielką jakością.