Kolejne klipy z Resident Evil: Afterlife
Dwa nowe clipy z Resident Evil: Afterlife
W co gracie w weekend? #393: Astro’s Playroom, Resident Evil i Gears of War 3
W co gracie w weekend? #366: Gears 5 (Sezon 8.), Umineko (odc.8), GTAV i Resident Evil Code Veronica X HD
W co gracie w weekend? #365: Resident Evil 4 HD – Survival horror, który zmienił oblicze gatunku TPP
W co gracie w weekend? #352: RE3 2020, Steins;Gate Linear Bounded Phenogram, Gears 5, GoW4 i Gradius V
Witamy w pierwszym odcinku „Opinii Niepopularnych” – serii, której zadaniem jest wytykanie ewidentnych bubli i średniaków, uważanych (nie wiedzieć czemu) przez tak zwany ogół za boskie objawienie na tym ziemskim łez padole. Produkcje, pojawiające się w „Opiniach Niepopularnych” ponoć są najlepszym, co mogło spotkać graczy z każdego zakątka świata. Podobno warte są setki znaczków jakości i tytułów Game of the Year. Otóż nie, moje słodkie pysiaki, nie są. I my, zespół doświadczonych graczy w składzie jednoosobowym (za to wyjątkowo upierdliwym) wyjaśnimy wam dlaczego, rozbierając owe rzekome cuda myśli programistycznej na czynniki pierwsze i śmiejąc się z nich aż do pęknięcia przepony.
Materdea pisał na gameplay.pl, że recenzje mówią nam sporo o Resident Evil: Operation Raccoon City. Gra jest wybitnie średnia i blada. Po przejściu gry rzeczywiście mógłbym zarzucić jej wiele rzeczy (nawet więcej – zrobiłem to w recenzji na gry-online.pl), chociaż tej bladości nie widać, bo ogólnie w grze niewiele da się zobaczyć - jest absurdalnie ciemna.
Mówiąc poważnie, gra ma wiele elementów, które mogą utrudnić czerpanie radochy z przemierzania dobrze znanych lokacji. Mam jednak wrażenie, że część recenzentów oceniła produkcję przez pryzmat tego, czym chcieliby żeby była, a nie tego, czym jest. Postanowiłem sprawdzić za co krytykują ją najostrzejsi recenzenci i zweryfikować, czy mają rację.
To już dziś, światowa premiera spin-offu serii Resident Evil! Że co? Będzie lipa? Nie może być! Ci zachodni dziennikarze są strasznie surowi, Operation Raccoon City powinno być dobre.
Choć wielu fanów zwykło uważać, że seria kultowych survival horrorów od Capcom ma już lata świetności za sobą, na bieżący rok zaplanowano aż trzy premiery gier należących do marki. Jedną z nich mamy już za sobą, a Resident Evil: Revelations zbiera zasłużone pochwały graczy i recenzentów, co daje nadzieję, że seria powraca w chwale. Z tej okazji postanowiliśmy przedstawić Wam jej genezę, wyjaśnić dlaczego znacznie przyczyniła się do rozwoju gier wideo, a także zaprezentować szereg ciekawostek i z nią związanych.
Kooperacja w grach staje się ostatnimi czasy coraz bardziej popularna. Co więcej, wiele tytułów pozwala na wspólne przechodzenie kampanii fabularnej. W tekście tym opiszę tytuły, przy których warto spędzić trochę czasu, grając w co-opie.
Przecieki mają to do siebie, iż są niekontrolowane. Po ostatnich plotkach na temat pojawienia się szóstej odsłony, Capcom postanowił więc najwyraźniej nie czekać i ujawnić karty już teraz. A przy tym fakt, iż niegdyś postrzegana jako przygodówka seria, wraz z szóstą odsłoną stała się pełnoprawną grą akcji. Jak to widzę?
To nie żart. Capcom, wydawca i producent gier wideo, otworzył w centrum Tokio swój bar - Cap Bar. Jednym z dań będzie... mózg (ciasteczko z polewą) inspirowany grą Resident Evil. A dań będzie jeszcze więcej.
Autorzy z PlayStation Universe co jakiś czas prezentują najbardziej wartych zapamiętania bossów z gier. Ostatnio w tym gronie pojawił się El Gigante z Resident Evil 4. Przerośnięty efekt eksperymentów o potężnej sile, który zmusza Leona do nadludzkiego wysiłku.
Nie mogę odmówić racji dziennikarzowi, który postanowił twór Capcomu włączyć do zestawienia. Ten potwór pojawia się nagle i stanowi spore wyzwanie na tle dziesiątków zmasakrowanych wcześniej wieśniaków z widłami. Schemat walki z nim nie należy jednak do szczególnie oryginalnych, więc z drugiej strony dla logicznie myślącego gracza, którego nie zjadł stres to żadne specjalne wyzwanie. Ot, szef, jakich wielu w grach już było, jest i będzie.
Halloween minęło tak, że nawet kilka osób pewnie tego nie zauważyło. W związku z tym nie zabrakło przeglądów strasznych gier, w które warto zagrać lub listy najstraszniejszych horrorów na konsole i komputery ostatnich lat. Nagle dość niespodziewanie w tym gronie zaczęto wymieniać Resident Evil.
W momencie swojej premiery Resident Evil 4 w wielu aspektach wyznaczył drogę szeroko pojętym grom akcji. To po prostu jedna z tych gier, bez których branża nie byłaby już taka sama. Nie będę ukrywał – przez długi czas nie mogłem się przekonać do czwartego RE, nawet będąc wielkim fanem poprzedników. Dopiero z czasem zrozumiałem prawdziwą jakość oraz wielkość gry Capcomu. Bo choć z pozoru to prosty shooter, to jest w nim więcej niż widać na pierwszy rzut oka.
Tak naprawdę czwórka to w dużej mierze klasyczne Resident Evil, przeniesione w kamerę TPP oraz ze zwiększoną dawką strzelania. Wariacja na ten sam temat, jak wcześniej Dino Crisis 2 lub pierwsza Onimusha. Nie ma w tym jednak nic złego – szczególnie, że w czwórkę wciąż gra się wybornie. Ta gra tak naprawdę nie zestarzała się ani trochę, wciąż doskonale reprezentując japońską szkołę gier akcji.