To Resident Evil jest w końcu straszny czy nie?

Źródło: residentevilfanfiction.wikia.com

Halloween minęło tak, że nawet kilka osób pewnie tego nie zauważyło. W związku z tym nie zabrakło przeglądów strasznych gier, w które warto zagrać lub listy najstraszniejszych horrorów na konsole i komputery ostatnich lat. Nagle dość niespodziewanie w tym gronie zaczęto wymieniać Resident Evil.

Dla osoby, która pamięta recenzje odsłon serii z pierwszego PlayStation to duże zaskoczenie. Jeszcze kilka lat temu wszyscy oceniający kolejne gry wytykali im słabe elementy grozy i nazywali je nawet specyficznymi strzelankami. Zombi nie wywoływały strachu, a poziom fabularny częściej śmieszył niż budował autentyczne napięcie. Wyśmiewano dialogi, postacie, nie dające się racjonalnie wytłumaczyć mutacje i oklepane zagrania w rodzaju wyskakujących przez szyby dobermanów.

Nigdy się z tym specjalnie nie zgadzałem, bo akurat dla mnie zwiedzanie domostwa z jedynki Chrisem było sporym przeżyciem. Podobała mnie się muzyka, a problemy z amunicją i np. Hunterami odpowiednio stresowały przy otwieraniu kolejnych drzwi rezydencji. Nie inaczej było przy trzeciej części, gdy obawa przed wszędzie wyskakującym Nemesisem sprawiała, że grałem zawsze tylko po kilkanaście minut. Wiadomo, było to lata temu i byłem jeszcze dzieciakiem, ale nie rozumiałem jak Resident może w ogóle kogoś nie straszyć.

Teraz, gdy pojawiły się nawet bardziej stawiające na soczyste strzelanie i walkę z przeważającymi siłami wrogów części czwarta i piąta okazuje się, że są one niezłymi horrorami, które idealnie nadają się na wieczór grozy z okazji Halloween. Mnie to cieszy, trochę z sentymentu. Chciałbym jednak usłyszeć, czy to tylko brak alternatyw zmusił twórców takich list i podsumowań do dodawania do nich Residentów, czy może to jednak prawda i tej serii można się bać. Proszę o wasze opinie.