Recenzja Bloodborne – Dark Souls polane krwistym sosem
5 argumentów... za tym, że NBA Live 14 będzie niewypałem (o ile wyjdzie)
Dopiero teraz GTA V będzie grą kompletną! O serii na przestrzeni lat i rewolucyjnym trybie FPP.
Spider-Man Miles Morales, czyli Nowy Jork pełen śniegu i pajęczyn
Recenzja gry Ghost of Tsushima – Najbardziej japońska niejapońska gra wideo w historii
Growa lista wstydu
Jest na sali ktoś, kto nigdy nie miał do czynienia z jakąkolwiek odsłoną serii Grand Theft Auto od Rockstar Games? Nie znać GTA, to jak nigdy nie mieć komputera – tak mi się wydaje. Pewien fragment mojej młodości spędziłem w kafejkach internetowych, bowiem tylko tam GTA 2 była i funkcjonowała na tyle, że można było w nią grać. W ogóle każdy, kto posiadał wtedy Grand Theft Auto 2 był swego rodzaju „bogiem na dzielni”. A gdy wyszło GTA 3… No właśnie. Czym dla nas jest ta seria?
Pamiętam, że poniedziałek i wtorek kończony był matematyką. W takich momentach 2+2 mogło równać się 4, ale nie miało to większego znaczenia. Końcowy dzwonek zawsze wzbudzał wiele radości, zwłaszcza teraz. Wiedziałem, że po powrocie do domu rzucę gdzieś w kąt mój przeładowany i poniszczony plecak, zjem obiad tak szybko jak tylko mogę i zasiądę wraz z jamrajem pasiastym, lisem do wspólnej zabawy. Będę klnął i wyzywał, rzucał padem i marudził, ale potem i tak do niego wrócę. A ten, skubany, doskonale o tym wiedział...
Pierwsza część (o losie!) jest już pełnoletnia. Być może ciężko uwierzyć, ale wszystkich kontynuacji jest aż 15. Najwięksi fani tej serii kończą jednak odliczanie na roku 2000 i na piątej odsłonie, twierdząc, że to ostatnia "godna polecenia".
Nie ulega wątpliwości (co podkreślają wszelakie rankingi i opinie), że seria ta zasługuje na odświeżenie. A możliwości są przecież ogromne - nadeszła nowa generacja konsol, która mogłaby tchnąć w grę całkowicie nowe życie.
Niedawna premiera Xboxa One w Polsce pozwoliła w końcu większej rzeszy graczy przyjrzeć się nowej konsoli Microsoftu, rozważyć jej zakup. Daleko mi do bycia fanbojem którejkolwiek z firm, nie zagłębiam się w klatki na sekundę i teraflopsy - liczy się ogólne wrażenie i frajda z użytkowania. Jak wypadają obydwie konsole w mniej tabelkowym porównaniu?
Nawiązując do wpisu z czerwca o targach E3 - czas na Gamescom. Tym razem będzie krótko i konkretnie!
Pracująca pod systemem Android stacjonarna konsola Ouya okazała się niemałą porażką, jednak ukazało się na nią kilka przyzwoitych gier. Wśród nich, wydany w zeszłym roku bardzo grywalny TowerFall, stworzony w dużej mierze przez jedną osobę. Teraz, w wzbogaconej wersji gra dostępna jest również na PC, Mac i PlayStation 4, gdzie dostępna jest do końca miesiąca za darmo dla wszystkich subskrybentów usługi PlayStation Plus. Uznałem, że nie ma zatem lepszej okazji, by się jej przyjrzeć.
Nie mam pojęcia skąd biorą się głupie mity. Taki jeden mówi o tym, że ludzkie oko nie dostrzega różnicy w ruchomym obrazie powyżej trzydziestu klatek na sekundę. Jest to oczywiście totalna bzdura, a że tak jest można sprawdzić tutaj - http://30vs60.com/. Niemniej jednak bardziej bawi mnie to w jak prosty sposób można manipulować milionami potencjalnych klientów.
Na naszej konsoli obraz będzie ostry jak żyletka! 60 klatek na sekundę, 1080p, a nawet 4K i inne cuda na kiju!
Fani Shenmue są najprawdopodobniej najbardziej zaangażowaną grupą, wśród graczy czekających na wznowienie ich ulubionych serii. Przez lata SEGA pozostawała głucha na ich prośby, jednak od kilku miesięcy coraz głośniej mówi się o tym, że wydania Shenmue 3 mogłoby się podjąć Sony. A teraz pojawił się nieco tajemniczy motyw w nowej, japońskiej reklamie PlayStation 4.
Jeśli wciąż macie Killzone: Shadow Fall przed sobą i zamierzacie bawić się w trybie single – współczuję Wam. Gra jest męcząca, irytująca, niesatysfakcjonująca i momentami bezdennie głupia. Gwarantuję, że po jej ukończeniu nie będziecie mogli uwierzyć, że graliście w produkt, który wyszedł spod rąk ludzi majstrujących przy dwóch poprzednich, rewelacyjnych odsłonach serii.
1990 dni nabijania trofeów. 611 platyn, 30,802 pucharki łącznie, chociaż do czasu wrzucenia tego do sieci pewnie wpadło kilkanaście kolejnych. Gracz Hakoom wbił maksymalny poziom na PlayStation Network, a pomimo to nie przestaje poszerzać swojej kolekcji. Gracz doskonały czy niezrównoważony maniak?
Zapraszam na Znalezisko z sieci, czyli to wszystko, czego wypatrują w sieci wygłodniali konsumenci growej rozrywki - faile, bugi, wpadki, nooby, hardkorowi gracze i wiele, wiele innych, nie mniej ciekawych, zjawisk... Jeśli chcesz na chwilę oderwać się od marketingowo-biznesowego rynku gier wideo to Znalezisko z sieci jest właśnie dla ciebie!