Koniec z wizerunkiem obżerających się pizzą, żłopiących hektolitry coli i zarywających noce przed monitorem socjopatów. Najnowsze badania, przeprowadzone na zlecenie firmy Bigpoint, pokazują zupełnie inne oblicze współczesnych graczy. Mamy liczne grono przyjaciół, jesteśmy pociągający dla płci przeciwnej i cieszymy się całkiem niezłą kondycją fizyczną.
Podobno przyszłość gier należy do platform przenośnych i aplikacji na telefony. Podobno... bo do tego czasu populacja graczy może ulec znacznemu przetrzebieniu. Powód jest prosty. Granie w miejscach publicznych bywa niebezpieczne dla życia, o czym przekonał się pewien 10-letni Włoch, który niemal skończył swoją krótką karierę gracza pod kołami pociągu. Gdzie te czasy, kiedy od gier wideo można było nabawić się co najwyżej syndromu kciuka Nintendo?
Według opublikowanych przez New York Times wyników sprzedaży gier w Stanach Zjednoczonych w grudniu, Epic Mickey osiągnęło wynik 1,3 miliona sprzedanych sztuk. Co to oznacza? Czy jednak opłaca się tworzyć ekskluzywne gry na Wii, wobec takich wyników wspomnianej pozycji?
W całej sieci było już tysiące podsumowań 2010 roku. Wybierano najlepsze, najgorsze, najważniejsze czy najciekawsze tytuły, wydarzenia lub osoby. Każdy z nas mógł i miał okazję, aby wybrać swoją listę czegoś. Ja wolałem czytać i nie dzielić się swoimi rankingami. Ale na początek 2011 roku wyróżnię jedną konsolę, która dała mi w 2010 roku najwięcej radości.
Jeśli uważnie czytaliście Gralingrad i przyglądaliście się ocenianym tutaj grom to już wiecie, którą platformę darzę szczególnym uznaniem i jestem jej wdzięczny za fantastyczne chwile relaksu (i oczywiście odrobinki złości) w zeszłym roku. To oczywiście PlayStation 2.
Wyjątkowo nie będziemy się dzisiaj skupiać na żadnej konkretnej grze. Bliżej przyjrzymy się temu, jak w dany program gramy, jak do niego zasiadamy. Jakie elementy wspomagają odbiór danego programu? Co dodatkowo wpływa na radość płynącą z grania? Otóż kochani – miejsce w jakim tego dokonujemy. Nasze prywatne, silnie spersonalizowane pod kątem gier, prywatne sanktuarium odbioru. Multimedialny azyl łączący nas z ukochanym, wirtualnym światem. Zapraszam!
Jak dowodzą amerykańskie badania, granie na Wii i innych konsolach zmuszających do ruchu, pozytywnie wpływa na proces starzenia się emerytów i rencistów. Pomińmy kwestię racjonalności badań i prawdziwości ich wyników i spróbujmy tylko przenieść wnioski na polski grunt.
Liczba tytułów artystycznych pojawiających się na sklepowych półkach i stopień zaangażowania w promocję takich gier większych wydawców wzbudzają u mnie optymizm. Oczywiście, wciąż daleka droga jest do klasyfikowania takich produkcji na miejscach równych marketingowym i bardzo grywalnym hitom pokroju God of War 3.
Na szczęście jednak twórcy coraz częściej decydują się kreatywnie rozwijać, a i próbują motywować do tego użytkowników konsol. Dzięki temu wszyscy mamy większy wybór, a nasze hobby zyskuje kolejnego asa w rękawie wobec krytyków próbujących za wszelką cenę nazywać gry tanią rozrywką dla mas i zboczków.
Jak zapewne przekonaliście się już sami, do każdej nawet najdziwniejszej tezy można znaleźć odpowiednie dowody naukowe. Nie wiem czy w tym wypadku teoria jest naciągana ale do mnie to nawet przemawia. Badacze z amerykańskiego University of Rochester spróbowali udowodnić tezę że granie w szczególny rodzaj gier jakim są FPSy polepsza zdolność do szybkiego podejmowania decyzji dzięki ulepszonej umiejętności szybkiego i wydajnego gromadzenia i analizy elementów składających się na problem.
To niestety prawda. Naukowcy potwierdzili, że gry wideo są nie tylko uzależniające, ale też nie sprzyjają prawidłowemu rozwojowi mózgu. W efekcie mogą przyczyniać się do problemów z kontrolowaniem agresji i skłonnościami do przemocy.
Ile razy znalazłeś/znalazłaś się w sytuacji, kiedy na szybko trzeba było wymyślić prezent dla, delikatnie mówiąc, niezbyt lubianego znajomego? Coś takiego, żeby zakomunikować swoją niechęć, a jednocześnie na tyle zakamuflowanego, by nie wzbudzić podejrzeń o grubiaństwo. Nic prostszego – kup grę! Oto kilka propozycji tytułów, po których obdarowany na pewno nie zaprosi Cię na swoje kolejne urodziny.