Recenzja płyty na gameplay.pl

Guardians of the Galaxy Deluxe Edition - Recenzje(34)

Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty

Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks

Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!

40% NIN, 60% pop. Recenzja albumu Halsey - If I Can't Have Love I Want Power

Pożegnanie z Fear Factory - recenzja albumu Aggression Continuum

"Honeymoon" - recenzja płyty

W trakcie oglądania „Wielkiego Gatsby’ego” nie sposób przegapić utworu „Young and Beautiful” Lany Del Rey. Biorąc pod uwagę, w jakich momentach się pojawiał, aż dziw bierze, że nie zwróciłem na niego większej uwagi – ale też nigdy za samą Laną jakoś wyjątkowo nie przepadałem. Usłyszałem gdzieś tam mimochodem w tle „Summertime Sadness”, pośpiewałem trochę ze znajomymi w samochodzie, i tak jakoś moja przygoda z tą wokalistką się zakończyła. Aż do „Honeymoon”, które, według recenzji mojego znajomego, było mroczniejsze, poważniejsze i inne od poprzednich dokonań panny Del Rey. Nie mogłem odpuścić takiej okazji!

czytaj dalejKamil Brycki
29 października 2015 - 10:41

Drones - tym albumem Muse wraca na dobrą drogę

Drones to naprawdę niezłe wydawnictwo. Chyba sprawdziła się teoria, że Muse bez osobnego producenta nie nagrywa dobrych albumów. The Resistance i The 2nd Law były produkowane tylko przez członków zespołu (efekt był jaki był), zaś świeżutka płytka Muse szczyci się dodatkowym personelem w postaci Roberta "Mutta" Lange'a, który kręcił gałkami podczas sesji nagraniowych m.in. do klasycznych tworów AC/DC (Highway to Hell, Back in Black) i słychać różnicę na plus, o czym oczywiście zaraz napiszę.

Lubię Muse, to naprawdę utalentowane trio z inklinacją do tworzenia bardzo soczystych rockowych riffów i udanego romansowania między popem a nieco cięższym graniem. Poznałem panów dzięki Origin of Symmetry, które wraz z następnym albumem - Absolution - tworzą w mojej głowie szczyt jakości, jaki może zagwarantować ta marka. Black Holes & Revelations było już nieco gorsze, choć w ucho się wwiercało. Później, niestety, przyszedł czas manii wielkości, orkiestr, elektroniki i nawiązywania do Queen. Mimo włożonego ogromu pracy i przebłysków dawnego stylu, takie nowe Muse nie znalazło we mnie sprzymierzeńca. Na szczęście nadleciały Drony i sytuację zmieniły.

czytaj dalejfsm
10 czerwca 2015 - 22:05

Faith No More - Sol Invictus. Recenzja płyty

10 utworów i 39 minut nowej muzyki po 18 latach to chyba strasznie mało? Ale jeśli te 39 minut to coś jakby "all killer, no filler", czyli prawie sam konkret, jak jest w przypadku albumu Sol Invictus, to raczej nie ma co kręcić nosem. Dobrze, że jest i dobrze, że jest dobrze. Powrót Faith No More trwał kilka ładnych lat, ale takie go przypieczętowanie powinno wywołać uśmiech na twarzach większości słuchaczy.

Z góry zaznaczam, że nie jestem ślepo oddanym wyznawcą Mike'a Pattona, a samo Faith No More poznałem dzięki TVP2 i programowi 30 ton, lista, lista... gdzie o najlepszą pozycję walczyło Ashes to Ashes. Kawałek dobry, więc chętnie zapoznałem się z całym Album of the Year. Nie "zażarło" od razu, ale z czasem doceniłem pozostałe płyty formacji (pomijając zupełnie początki, bo Faith No More bez Pattona to nie Faith No More). Udało mi się też poznać pozostałe projekty pana Pattona, jedne lepsze, inne gorsze, ale mój ogólny stosunek do ekipy jest taki, że ich po prostu lubię.

czytaj dalejfsm
19 maja 2015 - 17:10

Recenzja The Prodigy - The Day Is My Enemy. Jest dobrze!

Zanim napiszę, że The Day Is My Enemy to nowy album The Prodigy, na który czekaliśmy aż 6 lat (i zanim użyję innych obowiązkowych wstawek w ramach otwarcia tekstu), wspomnę o czym innym. Gdy sobie wyobrażam, co Liam Howlett, Keef (wcześniej Keith) Flint i Maxim odpowiedzieli na pytanie "jaka ma być ta płyta", na myśl przychodzi tylko jedno: więcej mocy! More firepower! Cios za ciosem! Atak! Szaleństwo! Czyli w sumie więcej, niż jedno. Ale chyba rozumiecie, o co chodzi? The Day Is My Enemy to wielka ogromna bomba imprezowa.

czytaj dalejfsm
2 kwietnia 2015 - 10:51

Recenzja płyty Marilyn Manson - The Pale Emperor

Bez ściemniania: The Pale Emperor to świetna płyta. Marilyn Manson wrócił. Choć przyznać trzeba, że wracał już dwukrotnie (przynajmniej) - raz miało to miejsce w maju 2009 roku przy okazji premiery The High End of Low, zaś kolejny "comeback" Manson zaliczył wydając płytę Born Villain niemal dokładnie 3 lata później. Pozwólcie jednak, że problematyką oceniania albumów po zaledwie kilku lub kilkunastu dniach obcowania z nimi zajmę się pod koniec tekstu, a teraz spróbuję zmierzyć się z dziewiątym albumem Mansona.

czytaj dalejfsm
20 stycznia 2015 - 19:16

Sonic Highways - nowa płyta Foo Fighters

Dave Grohl miał wyśmienity pomysł na uczczenie dwudziestolecia istnienia Foo Fighters - nagrywanie nowego albumu połączył z oddaniem hołdu historii muzyki gitarowej i jednoczesnym nakręceniem serialu dokumentalnego. Sonic Highways jest więc zarówno udanym ośmioodcinkowym przedsięwzięciem emitowanym przez HBO, jak i ośmioutworowym rockowym "długograjem", o którym teraz napiszę kilka słów.

Czego by o samym albumie nie powiedzieć, Grohl jest geniuszem, bo trudno będzie wspominać o Sonic Highways jako o kolejnej, niewyróżniającej się gitarowej płycie - w najgorszym razie będzie to bardzo ambitny plan, który nie wypalił, a w najlepszym - świetnie skonstruowany produkt dla dojrzałego fana. Jeśli oglądacie serial, to wiecie, że zmontowane w każdym odcinku rozmowy z ważnymi postaciami z danego miasta oraz pokazany proces tworzenia piosenki sprawia, że gotowy utwór prezentowany w finale wydaje się (jeszcze) lepszy, niż jest w istocie - docenia się pojedyncze linijki tekstu, występy gości czy instrumentalne przejścia.

czytaj dalejfsm
13 listopada 2014 - 20:39

Slipknot - .5: The Gray Chapter. Recenzja trochę fabularyzowana.

6 lat czekali fani Slipknota na nowy album zamaskowanych metalowców. .5: The Gray Chapter w końcu się ukazał i prezentuje się bardzo okazale, choć droga do jego wydania była trudna, zaś szczęśliwy finał wcale nie taki oczywisty. W maju 2010 roku Paul Gray, basista i jeden z założycieli zespołu, przedawkował środki przeciwbólowe i zmarł, zaś zimą 2013 roku grupa pożegnała się z perkusistą Joeyem Jordisonem (podobno tutaj również zawiniły pewne chemiczne substancje). Ból, gniew, rozczarowanie i smutek były ogromne, ale Corey Taylor i reszta ekipy byli w stanie zaprząc te uczucia w służbie kreacji i stworzyli coś, co dla wielu miłośników ciężkiego grania będzie jedną z lepszych płyt tego roku.

Chcąc napisać tekst nieco inny, niż zwykłe "dobrze zagrana, dobrze nagrana płyta", zapraszam na mhroczną jak serce Varga Vikernesa, tajemniczą, nastrojową i wyposażoną w kilka głupkowatych analogii historyjkę opisującą nowy album Slipknot.

czytaj dalejfsm
22 października 2014 - 20:02

Mama Selita - Materialiści. Druga płyta lepsza od pierwszej.

Mama Selita to taki sympatyczny, młody, polski czteroosobowy skład, który hałasuje już od kilku ładnych lat. Moje pierwsze zetknięcie z twórczością Mamy nastąpiło przy użyciu telewizora - leciała sobie n-ta edycja muzycznego programu dla utalentowanych ludzi na Polsacie, aż tu nagle wleciały Brudne bomby i pomyślałem, że ktoś w dosyć udany sposób inspiruje się Rage Against The Machine. Szybkie internetowe poszukiwanie ujawniło prawdę - niby świeżaki, ale Mama Selita już za moment wyda debiutancki album 3,2 1...!. To było w 2011 roku. Po trzech latach przyszedł czas na drugą płytę, o której będzie to tekst. Materialiści pojawili się na rynku 6 października i od pierwszych brzmień dawali do zrozumienia, że będzie dobrze. Nie kłamali!

czytaj dalejfsm
9 października 2014 - 19:34

Guardians of the Galaxy Deluxe Edition - Recenzje(34)

Strażnicy Galaktyki, najnowszy obraz ze stajni Marvela, wszedł do kin 1.08 – w ostatni piątek. Dziś, dwa dni później, mam na koncie dwukrotne obejrzenie tego dzieła w Imaxie i ochotę na więcej. Skuszony znakomitą jakością filmu (jako fan s-f jestem nich zachwycony) od razu nabyłem soundtrack w edycji Deluxe. Soundtrack, dodajmy, bardzo nietypowy – w edycji podstawowej składają się bowiem na niego nie instrumentalne utwory, a piosenki z lat 70., które zostały również wykorzystane w samym filmie. Tak więc zapraszam do przeczytania recenzji płyty (płyt) Guardians of the Galaxy Deluxe Edition.

czytaj dalejBartek Pacuła
3 sierpnia 2014 - 11:39

Znany wykonawca, którego tylko jednej płyty słucham - U2, Pop

Tematy tygodnia do tej pory zahaczały głównie o motyw gier, czas więc na zmianę. Padło hasło - a czy Wy też macie jakiegoś wykonawcę lub zespół, którego tylko jeden album jest dobry i słuchalny? Okazało się, że macie. Więc przez najbliższy tydzień codziennie będziecie dostawali od nas po jednym tekście poruszającym ten właśnie temat. W moim przypadku tą jedyną płytą pewnego znanego zespołu, której lubię słuchać w całości, totalnie ignorując wszystkie inne, jest Pop grupy U2. Zacny kawał muzyki, powiadam.

czytaj dalejfsm
21 lipca 2014 - 18:56
nowsze postystarsze posty