Recenzja gry The Fruit of Grisaia
Gry dla fabuły - czym są visual novels?
W co gracie w weekend? #405: Higurashi: When They Cry i FFXIV
W co gracie w weekend? # 404: FFXIV, Gears 5 i The Labyrinth of Grisaia
W co gracie w weekend? #392: Demon’s Souls, XCOM2 WotC, Fate/Stay Night i Gears of War 3
W co gracie w weekend? # 390
Kolejny tydzień za nami. Mam nadzieję, że gry was jeszcze nie znudziły i dacie znać w komentarzach co aktualnie ogrywacie. Chciałbym co tydzień ogrywać kilka nowych gier. Niestety jest to niemożliwe, dlatego skupię się na postępach w kilku z tych, którymi zajmowałem się w ubiegłym tygodniu.
Pewne gry na bazie istniejących marek są stworzone tylko dla bardzo wąskiego grona odbiorców znających materiał źródłowy. Zazwyczaj robi się gierki dla wszystkich, czyli zarówno nowicjuszy jak i osób obeznanych z tematem. W końcu taka gierka to dobra okazja do pozyskania nowych fanów. Ja na przykład dzięki głupiej serii gierek wkręciłem w chińską epopeję o konflikcie Trzech Królestw. Jednak czasem ktoś wpadnie na genialny pomysł stworzenia gry, którą odpalić mogą tylko fani danego ip. Ciekawe do której kategorii należy Date A Live: Rio Reincarnation?
Witam wszystkich serdecznie. Jeden z czytelników zaproponował mi, żebym napisał coś na łamach niniejszego cyklu o multiplayerze Uncharted 2 lub 3, skoro serwery w obu tych tytułach zostaną niedługo zamknięte. To bardzo ciekawa propozycja, ale muszę niestety odmówić. Zrobiłem już to w tamtym roku właśnie dlatego, bo przeczuwałem, że Sony prędzej czy później je wyłączy. Dziś mogę jedynie powtórzyć to co już wcześniej napisałem, że jest mi bardzo przykro, iż gracze nie będą mieli już możliwości mierzenia się ze sobą w trybach rywalizacji w tych produkcjach. Takie samo zdanie mam o The Last of Us, ale tutaj mam jeszcze kilka niezałatwionych spraw w singlu, dlatego postanowiłem wrócić kolejny raz do tej wyjątkowej produkcji.
Po pożegnaniu się z Kigdoms of Amalur na początku tego tygodnia jestem w wielkiej kropce, nie wiedząc co ze sobą począć, ani w co grać w weekend, dlatego też, jak zwykle w takiej sytuacji, urządzę sobie grową ruletkę w celu wytypowania tytułu, którym zajmę się na dłużej. Z wyjątkiem Fire Emblem z GBA są to w zasadzie same powroty do opisywanych wcześniej tytułów lub dalsze ich poznawanie.
Poza wspomnianymi TLoU i FE, spróbuję zobaczyć w ten weekend przez chwilę następujące produkcje: Muv-Luv Extra, The Fruit of Grisaia, Trails of Cold Steel, Umineko i Final Fantasy XI. Jeśli mi się nie uda, to mówi się trudno. Zawszę możemy przecież pogadać w komentarzach o tym, co Wy aktualnie ogrywacie.
Teskt zawiera spoilery i jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla osób dorosłych.
Witam wszystkich serdecznie. W tym tygoodniu najwięcej czasu spędziłem z Borderlands 2, do którego wróciłem ze względu na premierę najnowszego dodatku oraz z The House in Fata Morgana, jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku visual novel, który ociera się o horror z makabrycznymi scenami mordu. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do dalszej części tekstu i do komentarzy.
Nie wiem czy to jakiś przypadek, czy mam nietypowe szczęście. Jakoś tak się złożyło, że w tym roku praktycznie co druga gra, w która gram korzysta z motywu bohaterów lądujących w wirtualnym świecie. Rozumiem, że ten pomysł ma olbrzymi potencjał. Mam jednak wątpliwości czy prawie każda gra musi korzystać z tego rozwiązania? W każdym razie Our World is Ended to nowa produkcja typu visual novel, gdzie będziemy mieli okazję trafić do wirtualnej rzeczywistości.
Witam wszystkich graczy. Czy wciąż gracie w ulubione gry? Radzicie sobie z nimi a może nic Wam nie wychodzi? Jestem tego bardzo ciekawy, więc dajcie znać w komentarzach o tym, co u Was słychać.
Co do mnie, to po spędzeniu blisko miesiąca z odświeżoną wersją Resident Evil 2 wreszcie mogę napisać, że zrobiłem w niej wszystko to co chciałem. Nie zaliczyłem jak zwykle trybu Tofu, który jest poza moim zasięgiem od dwudziestu lat, ale udało mi się przynajmniej przejść scenariusz Hunka oraz ostatnią misję w trybie The Ghost Survivors, więc żegnam się z RE2 z podniesionym czołem.
Ciężko ot tak po prostu przejść do porządku dziennego po tym wszystkim, ile pozytywnych i negatywnych wrażeń dostarczył mi tytuł Capcomu, więc postanowiłem sprawdzić kilka gier w ten weekend i zadecydować o tym, z którą zostanę na dłużej. Padło na następujące gry: Kingdom Hearts III, Umineko, The Friut of Grisaia oraz dodatki do Borderlands 2. Po więcej informacji na ich temat zapraszam do dalszej części tekstu.
Podroż do nowego kraju może być naprawdę ekscytująca. Zwłaszcza jeśli jest się zakochanym w kulturze tego państwa. Tyle możliwości i okazja by porównać swoje wyobrażenia z rzeczywistością życia w danym kraju. W przypadku graczy i fanów anime miejscem, które wielu chce odwiedzić jest Japonia. Tokyo School Life oferuje nam możliwość wirtualnej podroży do Kraju Kwitnącej Wiśni i poznania kilku dziewczyn. Tylko czy ten symulator randkowania wart jest rozbicia naszej skarbonki?
Mijający powoli tydzień zacząłem z wysokiego C, gdyż udało mi się przejść drugi raz XCOM: Enemy Unknown, zaliczając po drodze wszystkie projekty badawcze, z Chińczykiem z dodatku Slingshot jako członkiem oddziału w ostatniej misji a jeden z moich żołnierzy wziął udział w każdej misji i przeżył je wszystkie. Jednak to wszystko blednie przy ukończeniu jednego z najbardziej przełomowych rpgów ever pt. Phantasy Star, którego próbowałem przejść od ponad dwóch lat. Zacząłem nawet rysować doń własnoręcznie wykonane mapy a kiedy mi się to znudziło, to okazało się, że jestem w lochu prowadzącym do bossa, którego tak długo nie potrafiłem odnaleźć. Nie muszę chyba dodawać jak takie sukcesy w grach potrafią naładować pozytywną energią do grania w kolejne tytuły.
Chciałbym wykorzystać ostatnie weekendowe chwile na dalszą zabawę z LittleBigPlanet 2, które wciąż zachwyca mnie pomysłowością innych graczy oraz na japońską visual novel zatytułowaną The Fruit of Grisaia, w której udało mi się ruszyć w końcu wątek przewodniczącej klasowej, Sachi Komine. Więcej na ten w dalszej części tekstu.
Love Hina było pierwszym anime typu harem, które widziałem w swoim życiu. Historia chłopaka spędzającego masę czasu z grupą dziewczyn, które coś do niego czują może wydawać się czymś mocno naciąganym. Zwłaszcza, że bohaterem jest zazwyczaj przeciętniak, który w normalnym świecie nie miałby szans na to by zostać przez kogokolwiek zauważonym, a tutaj zabijają się o niego najpiękniejsze dziewczyny. Przyznam, że byłem trochę zaskoczony, gdy dowiedziałem się jak popularne są przeróżne haremy i wszystkie historie miłosne tego typu. Song of Memories dało mi okazję by przekonać się jak to jest być chłopakiem, o którego zabijają się dziewczyny. Czy polecam takie doświadczenie?
Czasem brakuje mi słów na to by dokładnie przedstawić wszystkie niuanse ogrywanych przeze mnie produkcji. Jak dobrze w kilku słowach oddać uczucie towarzyszące epickiej przygodzie rozciągającej się na 100 godzin? Innym razem po prostu nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego twórcy zdecydowali się na taki a nie inny ruch i poza stertą wulgaryzmów nie przychodzi mi do głowy żadna konstruktywna krytyka. Punch Line to nietuzinkowy przypadek produkcji, gdzie w moim mózgu pojawia się jedynie różowo pomarańczowy neon z literami WTF. Czy oznacza to, że w końcu natrafiłem na tytuł zdolny do kompletnej destrukcji mojej głowy?