L.A. Noire - największe rozczarowanie roku
Jakie gry „w stylu GTA” mógłby zrobić jeszcze Rockstar?
Dopiero teraz GTA V będzie grą kompletną! O serii na przestrzeni lat i rewolucyjnym trybie FPP.
W co gracie w weekend? #387: Red Dead Redemption 2
Najlepsze momenty w Red Dead Redemption 2
Wrażenia z gry Red Dead Redemption 2 - perfekcyjny otwarty świat i wadliwa rozgrywka
Rockstar Games – marka sama w sobie, swoisty znaczek jakości gier nowej generacji. Studio to zasłynęło przede wszystkim z serii GTA, w której to z każdą kolejną częścią oferowali nowe podejście do wymyślonego pomysłu na rozgrywkę. Otwarty, tętniący życiem świat z perspektywy TPP, w którym możemy swobodnie się przemieszczać, zmieniać pojazdy według własnego uznania i ranić wszystkich w połączeniu z przemyślaną fabułą i hollywoodzkimi cut-scenkami okazywał się zawsze strzałem w dziesiątkę. Nawet jeśli nie byli z tym pierwsi, okazali się najskuteczniejsi, czego dowodem jest nazywanie większości gier przedstawionych w ten sposób „klonami GTA”. Zaczęli na dobre od trzeciej części, pobawili się różnymi historiami o gangsterce w mieście, a po drodze zorientowali się, że można z powodzeniem na takim patencie zmieniać realia. Tak powstało Bully: Canis Canem Edit oraz Red Dead Redemption, czyli kolejno „GTA w szkole” i „GTA na Dzikim Zachodzie” – w obu przypadkach wyszło rewelacyjnie. Z jakimi jeszcze innymi realiami mogliby spróbować się zmierzyć?
O State of Emergency słyszałem dużo i od czasu premiery chciałem pobawić się w demolującego miasto członka ruchu oporu. Oczywiście swój plan zrealizowałem kilka lat po premierze, gdy gra zdążyła się już trochę zestarzeć. Jak teraz sprawdza się produkcja sygnowana przez VIS Entertainment i Rockstar?
Jednym z głównych atutów gry w dniu jej premiery była grafika. Biegający po ekranie w zawrotnej liczbie cywile robili wrażenie na graczach, którzy do tej pory nie widzieli takich rzeczy na konsolach poprzedniej generacji. Na PlayStation 2 próbowano już nie raz zaskakiwać ilością postaci na ekranie, choćby w Kessenie czy Ring of Red, ale State of Emergency dawał z nimi nieco bardziej „bezpośredni kontakt”. Można było ich zastrzelić, pobić, przepchnąć. Nie byli oni częścią wstawki czy animacji, a jednak elementem gry. Niestety dzisiaj to już tak nie działa i wyraźnie widać, że wirtualne ludziki biegają bez celu, powtarzają się i są marnie animowane.
Dla większości fanów poprzednich odsłon serii Max Payne tryb multiplayer w trzeciej części stanowi jedynie ciekawostkę, nieistotny dodatek do kampanii dla pojedynczego gracza. Szczerze mówiąc, początkowo myślałem podobnie, ale wszystko zmieniło się, gdy zobaczyłem pierwsze gameplaye z konsolowej wersji. Odniosłem wrażenie, że sieciowa rozgrywka w produkcji studia Rockstar ma naprawdę duży potencjał. Teraz, gdy mam na koncie przeszło 15 godzin zabawy z innymi graczami i osiemnasty poziom doświadczenia, postanowiłem podzielić się z Wami moimi wrażeniami. Jeżeli wciąż wahacie się nad zakupem pecetowej wersji tego tytułu lub chcielibyście przedstawić własną opinię odnośnie rozgrywki wieloosobowej w grze Max Payne 3, to zapraszam do dalszej lektury…
W minionym miesiącu, podobnie jak większość graczy, zadawałem sobie pytanie: Diablo czy Max? Nie roztrząsając ponownie tego tematu, powiem tylko, że ostatecznie zdecydowałem się na trzecią odsłonę serii studia Rockstar i kilka dni przed premierą złożyłem na nią zamówienie. Przy okazji zdałem sobie jednak sprawę z pewnego faktu, który mocno mnie zaskoczył. Otóż w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że choć moje półki uginają się od pudełek z grami i (nie licząc wielu wydań gazetowych i pokaźnej biblioteki na Steamie) kolekcja liczy spokojnie ponad 100 tytułów, to nigdy wcześniej nie kupiłem żadnej produkcji w dniu debiutu. Do tej pory nabywałem głównie wznowienia w różnych seriach polskich dystrybutorów. Skłoniło mnie to do napisania tekstu odnośnie zalet i wad wydawania pieniędzy w ciemno na gry...
Symulator gangstera. Mordowanie ludzi za pomocą foliowej torebki. Szokująca rzeczywistość świata uczniów. Zabawa w przemytnika. Rockstar swoją polityką tworzenia i wydawania gier dawał pożywkę mediom i przeciwnikom tego typu rozrywki. Mnie osobiście nigdy nie przeszkadzały produkcje sygnowane przez nowojorczyków. Niemal zawsze bowiem za kontrowersyjną tematyką szła dopracowana mechanika i przemyślany koncept zabawy. Aż trafiłem na pewien wyjątek od tej reguły.
Max Payne nie może już znieść widoku ciemnych ulic Nowego Jorku. Ma dosyć miasta, wspomnień, swojego dotychczasowego życia, więc postanawia spakować brudne podkoszulki i przenieść się do słonecznej Brazylii. Czy odnajdzie się w, wydawałoby się, kolorowej rzeczywistości Sao Paulo?
Grand Theft Auto IV skończyłem z ogromnymi wypiekami na twarzy. Podniecony, a zarazem zasmucony, że to kres przygód Niko Bellica, odłożyłem pudełko z grą na półkę i potulnie zagłębiłem się w odmętach Rapture. Niezmącony niczym spokój, który towarzyszył mi podczas starć z Dużymi Tatuśkami zakłóciła informacja o wydaniu przez R* dwóch dodatków osadzonych w realiach GTA IV. Kupiłem, pograłem. Ostatnio odświeżyłem je sobie – smakują lepiej niż za pierwszym razem!
Grand Theft Auto jest z nami od 15 lat! Przez ten czas twórcy, czyli Rockstar Games wydali kilka większych jak i mniejszych produkcji sygnowanych tą kontrowersyjną marką. Ja zajmę się jedynie pecetowymi wydaniami z tego względu, iż tylko je miałem okazję ukończyć, bądź odpowiednio się z nimi zapoznać. Powodem takiego stanu rzeczy jest brak innych platform do gier. Mimo to nie mam co narzekać, ponieważ na pececie ukazały się najważniejsze odsłony tej serii. Poniżej przedstawię te, które osobiście poznałem, a na koniec niniejszego artykułu wybiorę ulubione przygody w otwartym i niezwykle krwawym świecie przestępczym. Jesteście na to gotowi? Ja tak!
Rockstar wypuścił właśnie do sieci kolejny trailer, który wtajemnicza graczy w wizualne i technologiczne aspekty gry Max Payne 3. Tym razem głównym tematem są efekty wizualne i filmowość:
Trailer prezentuje między innymi fragment rozgrywki, który udostępniony był dziennikarzom na pokazie w Londynie (chodzi konkretnie o momenty, rozgrywające się na stadionie fikcyjnej drużyny piłkarskiej FC Galatians). Gość w czapeczce to nowy kumpel Maxa - Raul Passos. Zwróćcie uwagę na to, jak płynnie cutscenki przechodzą do właściwej rozgrywki - w jednej chwili akcja skupia się na jak najbardziej filmowym przedstawieniu bohaterów, by za chwilę przejść we właściwy dla rozgrywki widok TPP. Filmowość mają też zapewnić sceny "na szynach", jak na przykład ostrzeliwanie wrogów z lecącego śmigłowca. Nie można zapomnieć też o towarzyszących rozgrywce wybuchach, niszczonych wskutek strzelaniny elementach otoczenia czy szybach. Koniec z ostrożną grą - Max Payne 3 przeniesie nas w czasy, kiedy to do gracza należała inicjatywa. Nie mogę się doczekać!
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o grze Max Payne kojarzyłem nazwę studia Remedy. Dało ono światu prostą, ale wciągającą ścigałkę Death Rally. Lubiłem pograć w tę produkcję, ale nie uważałem jej za nic szczególnego. Do nowego dzieła Finów podchodziłem więc sceptycznie. Nie mówię, że się nie jarałem – pamiętam obrazki prezentujące absurdalnie dokładne tekstury na pistoletach i realistyczne twarze (w pewnym wieku człowiek ekscytuje się takimi rzeczami).
Obietnicę zmiany gatunku gier akcji traktowałem jednak z przymrużeniem oka – tym bardziej, że padła ona z ust kogoś, kto zasłynął wcześniej taką popierdułką jak wspomniane, dwuwymiarowe wyścigi. Gdybym mógł cofnąć się w czasie i spotkać swoją młodszą wersję, prawdopodobnie musiałbym dać sobie w twarz i wygłosić poniższy monolog, aby przekonać się do zagrania w grę szybciej. Bo przygody Payne’a to naprawdę nowa jakość na maksa.