Galaktyka Andromedy – miejsce oddalone od układu słonecznego o około 2,52 miliona lat świetlnych. Galaktyka tętniąca życiem i mająca swoje większe lub mniejsze problemy. Dom dla trzech zupełnie różnych ras (Rai’Kirian, Silkoidów, Dralonidów), z których dwie pierwsze od dziesięcioleci toczą krwawą wojnę.
Czwórka młodych dziewczyn rozwozi gazety na amerykańskiej prowincji, gdy nagle niebo staje się różowe, wylatują z niego wielkie dinozaury, a grupa zamaskowanych kosmitów porywa jedną z nich statkiem podróżującym w czasie…
Drugi sezon Psycho-Pass stawia przed praworządną inspektor Tsunemori nowe wyzwanie. Jest nim adwersarz, którego nie widzą Dominatory (pistolety zaprojektowane, by paraliżować, bądź unicestwiać jednostki o zbyt wysokim „współczynniku zbrodni”). Niewidoczny sprawca w miejscach przestępstw zostawia wyryte na ścianach enigmatyczne pytanie o kolor. Tylko czego lub czyj?
A gdyby tak wykorzystać superbohaterską popularność do kariery politycznej? Gdyby ideały amerykańskiego herosa ukształtowały nie tylko obrońcę, ale i oficjalnego lidera mas? Gdyby połączyć Heroes, Suits i Człowieka Rakietę oferując czytelnikom powieść z pogranicza superbohaterskiej pulpy i thrillera politycznego? Takie pytanie stawia przed nami Brian K. Vaughan w komiksie o superbohaterze zwanym "Potężna Maszyna", który postanowił zostać "dobrym politykiem".
Ręka do góry, kto kocha Predatora? Kto uważa, że Ksenomorf to nędzny robal, a łowca jest prawdziwą gwiazdą tego uniwersum? Kto kocha historię Yautja i uważa, że pewnych świętości nie powinno się ruszać? Ok, to Wy wszyscy najpewniej znienawidzicie film Shane'a Blacka i uznacie go (skądinąd słusznie) za kolejny hollywoodzki zamach na klasyczną historię sprzed lat. Cała reszta zaś powinna dać Predatorowi szansę, bo to - za przeproszeniem - rajcowny film jest.
O kolejnym kinowym wcieleniu marki Predator mówiło się od dawna, ale dopiero teraz - po serii słabych zwiastunów i informacji o dokrętkach - gotowe dzieło ujrzało światło dzienne. Za kamerą stanął specjalista od pisania dobrych dialogów i tworzenia piętrowych, sensacyjnych intryg w komediowym sosie, twórca Kiss Kiss Bang Bang i Nice Guys. Shane Black już raz udowodnił, że lubi wstrząsnąć filmową puszką z colą, a potem zaoferować ją niczego nie podejrzewającemu fanowi i czekać na wybuch (Iron Man 3!) - teraz robi dokładnie to samo. Jesteście gotowi?
Drugi sezon serialu Westworld już się zakończył. Po bardzo obiecującej premierze wielu internautów uznało, że to jednak nie to samo, co w serii pierwszej i że HBO nieco obniżyło loty. Ja uważam, że kontynuacja perypetii chciwych ludzi i morderczych robotów wyszła bardzo dobrze, ale momentami pomieszanie linii czasowych wprowadziło więcej zamieszania, niż pożytku. Dzięki temu jednak wszystkie tajemnice pozostały takowymi niemal do samego końca.
Jeśli jednak chcielibyście poznać prawidłową kolejność wydarzeń, zapraszam do lektury tego długiego tekstu, który pomoże Wam ułożyć sobie fabułę całych dwóch sezonów tego serialu.
Uwaga - tekst jest przetłumaczoną, skróconą i skorygowaną wersją artykułu autorstwa Andrei Reiher umieszczonego w serwisie Collider. Autorka jako punktu wyjścia używa daty 15.06.2052, która pojawiła się na stronie Discover Westworld jako informacja przy nagraniu z kamery przemysłowej pokazującej Maeve i Sizemore'a pod koniec sezonu 1.
Będą spoilery, to rzecz oczywista.
Nie wiem, ile osób przed premierą spodziewało się, że serial Westworld okaże się aż taką petardą, ale ja do nich nie należałem. Byłem bardzo zainteresowany, wszak ciekawy świat sci-fi (nawet jeśli pożyczony ze starszego dzieła) połączony z rewelacyjną obsadą i renomą stacji HBO wystarczyły, by być spokojnym o solidny poziom realizacji. Ale że będzie aż tak dobrze? To była bardzo miła niespodzianka. Czas na powtórkę z rozrywki!
Widzowie teraz są w komfortowej sytuacji. Znają już część sztuczek, wiedzą czego się spodziewać, a ich władza objawia się w paluchu wiszącym nad guzkiem pilota albo przyciskiem w aplikacji. Twórcy zaś muszą w pocie i znoju raz jeszcze stworzyć coś zaskakującego i bardzo dobrego, żeby tego kapryśnego widza zadowolić. Po pierwszym odcinku drugiego sezonu stwierdzam – są na dobrej drodze, by tego dokonać. Uwaga! Będą spoilery!
Z filmami, które jeszcze przed premierą zbierają przytłaczającą ilość pozytywnych recenzji bywa tak, że często mają problem z doskoczeniem do wygórowanych oczekiwań. Ale zdarza się też tak, że widz dostaje dokładnie to, co mu obiecano. Ciche miejsce Johna Krasinskiego wpada do tej drugiej kategorii i robi to z ogromnym wdziękiem i łatwością. No dobra, "wdzięk" to nie do końca trafione słowo - wszak potwory zabijają tu ludzi - ale i tak jest super, co spróbuję zaraz udowodnić.
Ciche miejsce reklamowane jest jako horror, choć bliżej mu do kameralnego, post-apokaliptycznego dreszczowca, który potrafi wygenerować u widza niesłychanie silne emocje. A potem na deser zaserwuje "wyskakującego stracha". A potem jeszcze jednego. Więc poziom strachu to bardziej Znaki Shyamalana, a nie The Ring Verbinskiego. Wyjaśnienie mamy za sobą, teraz przejdźmy do sedna.
Od netflixowej premiery Anihilacji minęło już 6 dni, każdy zainteresowany mógł film obejrzeć i wyrobić sobie na jego temat opinię. I przy okazji w duchu mógł narzekać, że nie było mu dane obejrzeć go w kinie, na wielkim ekranie, z ogłuszającym dźwiękiem płynącym z kilkunastu głośników. Ale to nie będzie tekst o decyzji szefów wytwórni Paramount, by sprzedać prawa do dystrybucji Anihilacji streamingowego gigantowi, ale tekst o tym, czym film Alexa Garlanda jest. I jaki jest. I o czym jest.
Tytuł tej recenzji jest, oczywiście, nie do końca trafny. Mimo wszystko nie byłoby chyba problemu, by w alternatywnym świecie tak wyobrazić sobie życie superbohatera po rezygnacji z walki o dobro. Brzuch by urósł, ambicje zmalały, a życie stało się bardzo przeciętne. Tyle, że w skali mikro. Pomniejszenie, najnowszy film twórcy świetnych Bezdroży czy Schmidta, to właśnie taki zwykły, życiowy film o przeciętnym kolesiu. Trik polega na zderzeniu tej normalności z niesamowitą możliwością pomniejszenia człowieka do maleńkich rozmiarów.