Filmowa adaptacja przygód Deadpoola osiągnęła nie tylko sukces artystyczny (wystarczy spojrzeć na entuzjastyczne oceny widzów w serwisie RottenTomatoes), ale też finansowy – na całym świecie zarobiła już ponad 750 milionów dolarów. Jest to jeden z najlepszych rezultatów w historii wśród filmów z rankingiem R. Nie dziwi więc, że gwiazda obrazu – Ryan Reynolds, postanowiła renegocjować kontrakt z 20th Century Fox w kontekście kontynuacji kinowego hitu.
Ubiegłoroczne Przebudzenie mocy zapoczątkowało rozpisaną na lata ekspansję marki Star Wars. Kolejnym punktem programu jest zaplanowane na grudzień tego roku Rogue One: A Star Wars Story. Z informacji podanych przez serwis The Hollywood Reporter wynika, że poboczna historia, która przedstawi losy rebeliantów, pragnących wykraść plany powstającej Gwiazdy Śmierci, doczeka się przedpremierowego wprowadzenia w postaci komiksowej mini serii.
Netflix w końcu mnie zawiedzie. Przy liczbie produkowanych rocznie sezonów seriali, nad jakimi amerykański gigant sprawuje piecze, niemożliwym jest, by udało się cały czas utrzymywać wysoki poziom i każdy jeden serial sygnowany tą marką, po jaki sięgam, okazywał się w najgorszym wypadku bardzo dobry. W końcu czegoś nie uda się dopilnować i gdzieś wśród kolejnych sezonów Narcosa, House of Cards czy kolejnych produkcji superbohaterskich trafi się jakiś potworek, który srodze zawiedzie wygórowane oczekiwania. To po prostu kwestia rachunku prawdopodobieństwa. Na szczęście dzień ten jeszcze nie nastał – drugi sezon Daredevila w niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi.
Już nie dni, a godziny dzielą nas od premiery drugiego sezonu zeszłorocznego hitu serialowego, Daredevila, stworzonego i dystrybuowanego przez stację Netflix. Tak jak pierwsza seria koncentrowała się na przedstawieniu początków superbohaterskiej kariery Matta Murdocka i na starciu z królem przestępczego półświatka Nowego Jorku Wilsonem Fiskiem, tak druga w dużej mierze poświęcona zostanie wprowadzeniu dwójki interesujących postaci, które podobnie jak Daredevil walczą ze złem, ale robią to nie bojąc się przekraczać granic moralnych i bez skrupułów mordując złoczyńców.
W swoich komiksowych łowach staram się zarzucić kolekcjonerskie sieci jak najszerzej, sprawdzić możliwie wielu bohaterów jakich znam i lubię, by na przyszłość wiedzieć co jest warte dalszego czytania, a co niekoniecznie. Wiąże się to z istnym potokiem jedynek i niekiedy jednorazowymi spotkaniami z niektórymi postaciami. W tym przypadku zaliczyłem właśnie taką znajomość, choć niekoniecznie z tym tytułem który przyszedłby wam na myśl w pierwszej kolejności.
Niedawno ruszył londyński etap zdjęć do filmu Doctor Strange, kolejnej ekranizacji komiksów Marvela. Obraz przybliży nam historię tytułowego superbohatera – byłego neurochirurga, który stał się Najwyższym Czarnoksiężnikiem, aby walczyć z silami nadprzyrodzonymi, zagrażającymi życiu na Ziemi. W główną postać wcieli się Benedict Cumberbatch, znany m.in. z ról Sherlocka Holmesa w serialu Sherlock oraz Khana we W ciemność. Star Trek. Jako że kręcenie scen odbywa się w samym środku miasta, nie dziwi, że w sieci zaroiło się od nieoficjalnych zdjęć i materiałów wideo z planu.
Choć od kilku lat stale jest jedną z najpopularniejszych postaci należących do panteonu Marvela, polscy wydawcy długo unikali wydawania w naszym kraju komiksów poświęconych Deadpoolowi. Potrzeba było dopiero premiery filmu kinowego poświęconego tej postaci, by w końcu Egmont zdecydował się zaprezentować polskiemu czytelnikowi komiks o losach Wade’a Wilsona, pyskatego najemnika. Martwi Prezydenci to pierwszy tom najnowszej serii poświęconej tej postaci, zbierający w sobie jej pierwsze sześć numerów i prezentujący zamkniętą opowieść, którą z powodzeniem czytać można w oderwaniu od kolejnych. Można, ale czy warto?
Wraz ze startem polskiej linii Marvel Now moja fascynacja komiksowym światem superbohaterów rozkręciła się na całego, co mogło się skończyć tylko w jeden sposób - sprowadzeniem ze Stanów oryginalnych wydań, które nie da rady obecnie dostać po polsku. Niestety z taką formą zakupów wiążą się dodatkowe koszta, więc trzeba oszczędzać jak się da, przykładowo zamawiając kilka albumów na raz. W pierwszym zamówieniu zdecydowałem się na uzupełnienie tytułów związanych z X-Men, oraz sprawdzenie jednego z najczęściej polecanych tomów.
Największy hit roku (póki co), wielce przyjemna filmowa niespodzianka i żywy dowód na to, że warto inwestować w niegrzeczne historie dla dorosłych - Deadpool - jest na najlepszej drodze do zyskania statusu jednej z najlepszych ekranizacji komiksu w historii. Ryan Reynolds od ponad dekady zabiegał wśród włodarzy Hollywood o pozwolenie na stworzenie krwawego, brutalnego i niepoprawnego filmu o super-anty-bohaterze, materiał źródłowy należy do rzeczy nietuzinkowych i trudnych do zrealizowania... Przeszkód było sporo, ale udało się wyśmienicie. Nic więc dziwnego, że reżyser, scenarzyści i sam Reynolds wykorzystali sytuację, by wcisnąć do filmu tyle "wszystkiego", ile tylko współczesne cyfrowe kamery będą w stanie zmieścić. Innymi słowy - Deadpool aż kipi od nawiązań, mrugnięć okiem, easter-eggów i żarcików. Wedle samych twórców, ilość żartów przekroczyła setkę, jest więc czego szukać.
W tym odcinku filmowych ciekawostek zaprezentuję listę różnych deadpoolowych smaczków. Jedne będą bardziej oczywiste (ha, robimy sobie jaja z Łże-Deadpoola sprzed 7 lat), inne mniej. Jedne łapie się w mig, inne wymagają wiedzy o komiksowym rodowodzie. Na tej liście nie umieszczę wszystkich rzeczy, które znalazłem z Internecie, ale być może ktoś z Was w duchu powie "ojaaa, nie wiedziałem, fajne!". To będzie takie easter-eggowe the best of, na które niniejszym zapraszam!
Deadpool – filmowa adaptacja przygód popularnego marvelowskiego antybohatera – zdobyła uznanie nie tylko w oczach krytyków, ale i widzów. Ci drudzy przyznają filmowi bardzo wysokie noty i bardzo chętnie odwiedzają kina. Na tyle chętnie, że obraz w reżyserii debiutującego na wielkim ekranie Tima Millera z Ryanem Reynoldsem w roli tytułowej pobił kilka godnych uwagi rekordów kasowych.