10 złych filmowych scen w sam raz na piątek trzynastego - fsm - 12 marca 2015

10 złych filmowych scen w sam raz na piątek trzynastego

Niedługo zacznie się drugi w tym roku piątek trzynastego. Dzień ten kojarzy się z pechem, złą aurą, złośliwymi mocami. Jakiego pecha musieli mieć twórcy, których dzieła we fragmentach będę zaraz piętnował? Z kim zadarli, że los pozwolił im wypuścić na kinowe wody takie oto kreatury? Aby uczcić ten (wcale nie tak) wyjątkowy dzień, zapraszam na arcy-subiektywne zestawienie 10 złych, bardzo złych i trochę złych scen ze znanych filmów lub od znanych reżyserów. Bo to, że mało zdolni ludzie produkują potworki, nikogo nie dziwi. Ale gdy powinie się noga jakiemuś prymusowi, to wtedy robi się ciekawie.

Aby nie faworyzować tylko zdolnych albo nie wytykać palcami tylko nieudaczników, wymieszałem poniżej różne różności. Co powiecie na spędzenie kilkunastu minut w towarzystwie znanych twarzy radzących sobie z fatalnymi dialogami, efektami i reżyserią? Zapraszam i przepraszam.

Michael Bay - Transformers 2

Tego pana łatwo jest nie lubić. Słowa kluczowe odzwierciedlające jego twórczość: wybuchy, laski, twardzi faceci, tona efektów specjalnych, "humor", epileptyczny montaż i praca kamery (czytaj: nie widać, co się dzieje) i jeszcze więcej wybuchów. Ale to się sprawdza, bo pan Michał Zatoka organizuje sobie wielkie budżety, wielkie gwiazdy i ściga do kin wielkie liczby widzów. I choć niewątpliwie zrobił kilka fajnych rzeczy, to nie miałem żadnego problemu z szybkim zidentyfikowaniem sceny, którą chciałbym umieścić w tym zestawieniu. Druga, słabiutka, część Transformersów pełna jest rzeczy wartych podkreślenia, ale ja wybrałem poniższą. Dobry aktor, mnóstwo CGI i humor na poziomie starszaków z przedszkola. Mniam.

Sam Raimi - Spider-Man 3

Jak to jest, że naprawdę zdolny i czujący kino facet - Sam Raimi, twórca Armii ciemności, najlepszego Spider-Mana (2) czy fajnego retro-horroru Wrota do piekieł - wstawia do zamknięcia swojej wysokobudżetowej trylogii o Człowieku Pająku potwornie słabe sceny z emo-Parkerem? Tak, w trójce pojawia się symbiont, który przejmuje kontrolę nad Spider-Manem. Ale dlaczego, ach dlaczego, to zejście w mrok ma fryzurę emo, czarną kreskę pod oczami, durnowate ruchy i dlaczego musi tańczyć? Bo tak zachowuje się Peter pod wpływem złej siły? Nie kupuję tego. Podobnie jak zmarnowanego Venoma. Wstyd.

Neil LaBute - Kult

Remake filmu The Wicker Man pewnie nie był nikomu potrzebny, ale jednak wytwórnia uznała to za dobry pomysł. A za jeszcze lepszy pomysł uznano powierzenie reżyserii średniej klasy wyrobnikowi, a głównej roli Królowi Internetu (Oby Żył Wiecznie!). W 2006 roku było już jasne, że Nicolas Cage jest tak samo zdolny, jak szalony i równie często pokazuje kunszt aktorski, co występuje w szmirach, by zarobić na fryzjera. Film Kult jest jednym z przykładów miotającego się po planie, wrzeszczącego Cage'a, który robi dziwne rzeczy. Jak to zresztą ślicznie pokazuje poniższy montaż. Cały film najwyraźniej polega na terroryzowaniu i biciu kobiet. Osom!

Joel Schumacher - Batman & Robin

I znowu wracamy do komiksów. Joel Schumacher to reżyser, któremu przypadkiem wyszły dwa filmy: Upadek z Michaelem Douglasem i Telefon z Colinem Farrellem, a reszta to zalewa mniejszego lub większego przeciętniactwa. W tej zalewie jest też plastikowy, obleśnie kolorowy, przesycony one-linerami i sutkami na kostiumach Batman i Robin. Film o jednym z najwspanialszych mrocznych komiksowych bohaterów, w którym pojawia się taka oto scena. Ka-ching!

Uwe Boll - Wyspa cienia

Nie mogło tu zabraknąć reżysera określanego mianem jednego z najgorszych w historii kinematografii. Uwe Boll zmasakrował tyle gier komputerowych przenosząc je w świat kina, że nie byłoby problemem wybranie jakiejkolwiek sceny z jakiegokolwiek jego filmu. Ja w całości widziałem (nie)stety tylko jedno jego dzieło - nie mającą nic wspólnego z pierwowzorem ekranizację Alone in the Dark, znaną u nas jako Wyspa cienia. Cuda tam się dzieją nieliche, o czym wiedzą wszyscy widzowie TVGry (Tara Reid jako pani naukowiec wygrywa zawsze i wszystko, podobnie jak przaśne efekty specjalne i groteskowy złoczyńca), ale moją ulubioną sceną jest wciśnięta na siłę, wyprana z sensu i klimatu scena miłosna.

Gavin Hood - X-Men: Geneza - Wolverine

Wielu fanów X-Menów zgodnie uznaje, że nie ma takiego filmu, jak X-Men: Origins. Na potrzeby tego tekstu uznajmy jednak, że jest... Dobrze? Teraz muszę się przyznać do czegoś: jak Geneza weszła do kin, to nawet mi się podobała. Wyrazisty bohater, kilka niezłych tekstów, efektowne naparzanie... No dobra, brak krwi mógł przeszkadzać w pełnej przemocy opowieści, ale olałem to. Po jakimś czasie dokształciłem się w kwestii Deadpoola, przeczytałem kilka historyjek i już wiem. Merc with a Mouth z zaszytymi ustami? Z długimi ostrzami, które chowają się w ramionach, ale jednak łokcie pracują normalnie? Oj, nie nie nie. Na szczęście Wade Wilson w wykonaniu Reynoldsa nadal jest super, więc pozostaje czekać na pełnometrażowego, pełnoprawnego Deadpoola i zapomnieć o poniższym.

Eli Roth - Śmiertelna gorączka

Jeden z najlepszych kumpli Quentina Tarantino nie tylko gra, ale też - a może przede wszystkim - produkuje i reżyseruje. Hostel na pewno jest Wam znany. A kojarzycie Śmiertelną gorączkę? Oklepany, ale fajny, gore-horror celowo mrugający oczkiem do widza? Wszystko jest z grubsza ok, ale nie wiedzieć czemu w połowie filmu pojawia się scena, która nie wpisuje się nawet w chybotliwe ramy pastiszo-hołdu. Scena z dziwnym dzieckiem, dziwną choreografią i wykrzykiwanym w kółko słowem "naleśniki". Hm.

Michael Tiddes - A Haunted House 2

Uwaga, teraz będzie bardzo nisko. Początkowo chciałem tu wrzucić jakąś scenkę z któregokolwiek z coraz gorszych [Coś tam] Movie i podkreślić totalny brak umiejętności panów Jasona Friedberga i Aarona Seltzera, którzy po pierwszy Strasznym filmie nie zrobili niczego wartego uwagi. Ale oto na mym internetowym radarze pojawiło się TO. Marlon Wayans, zabawny facet, całkiem zdolny aktor (dowód: Requiem dla snu), od pewnego czasu robi rzeczy potworne. Niby nadal obraca się w rewirze komedii, ale mam wrażenie, że targetem dwóch części A Haunted House nie są prawdziwi ludzie, tylko tacy narysowani na murku. Bez krzty charaktetu. Bo czy to jest śmieszne? Nawet podczas oglądania w stanie bardzo wskazującym? Nie wierzę...

Patryk Vega - Ciacho

Taka lista bez polskiej reprezentacji nie byłaby kompletna, choć tutaj oczywistym kandydatem był tylko jeden. Patryk Vega i jego ponadczasowe dzieło z wypiekiem w tytule. Pan reżyser Vega zrobił bardzo dobrego Pitbulla, a niedawno - jeśli wierzyć opiniom - także solidne Siły specjalne. Ale w międzyczasie stworzył też reklamowany biustem Marty Żmudy Trzebiatowskiej film Ciacho. Taki zbiór sfilmowanych żartów i anegdot spięty lichą fabułką. I do tego zupełnie bez ładunku komediowego. Czyli straszny. I za karę nie będzie konkretnej sceny, tylko montaż (bo na polskim YT trudno o wybrane fragmenty, poza tym żadnego nie pamiętam :P).

Christopher Nolan - Mroczny rycerz powstaje

Zakończę kontrowersyjnie, bo to jest modne i się klika. Można filmów Nolana nie lubić, ale mówienie o nim w kontekście wyziewów Uwe Bolla czy bat-karty kredytowej wydaje się nie na miejscu. Tymczasem finał wielkiej i udanej trylogii o Mrocznym rycerzu zaliczył kilka mniejszych lub większych potknięć, ale ja zapamiętałem jeden. Niby nie pozorny i nieistotny, ale z jakiegoś względu zapadł mi w pamięć. O czym mowa? O absurdalnej i banalnej sekwencji śmierci Talii Al'Ghul, którą pięknie wyśmiewa poniższy filmik. Brakowało mi tylko ostatniego "eeechhh" wygłoszonego wraz z ostatnim oddechem.

fsm
12 marca 2015 - 20:55