Homefront: The Revolution - rewolucja spaliła na panewce - Materdea - 13 lutego 2016

Homefront: The Revolution - rewolucja spaliła na panewce

Dosłownie wczoraj, o godzinie 20 polskiego czasu, uruchomiono wersję beta gry Homefront: The Revolution. Aktualnie produkcja znajduje się w rękach Dumbster Studio, lecz Homefront 2 – które było tak nazywane przez długi czas – naznaczone jest piętnem przechodzenia z rąk do rąk; od koncepcji do koncepcji. Jednak wygląda na to, że dzieło, będąc na ostatniej prostej, ma jasny i klarowny pomysł na siebie – premiera została zaplanowana na połowę maja tego roku i nic nie wskazuje na to, by ta data uległa zmianie.

Przedpremierowa wersja gry została oddana do użytku tylko konsumentom konsoli Xbox One. Na wstępie już pragnę zaznaczyć, że w moim odczuciu nowy Homefront wygląda – od strony technologicznej – po prostu średnio. Jak na możliwości silnika CryEngine to wydaje się, że sytuacja wygląda dość mizernie, niemniej jednak nie podchodźmy do tego aż tak krytycznie – choć stylistyka ratuje ten tytuł, to z pewnością nie stanie na piedestale corocznych podsumowań. Tytuł ma tu swoje momenty, lecz jest ich zdecydowanie zbyt mało.

Na samym początku otrzymujemy możliwość stworzenia własnego wojaka – oprócz wybrania jednego typu twarzy z kilku zdefiniowanych już wzorów, warte podkreślenia jest to, że decydujemy też o jego pochodzeniu. Mechanik, elektryk, baseballista czy też taksówkarz – ma to wpływ na jedną umiejętność otrzymywaną na start. Później, naturalnie, możemy rozwijać się w dowolnym kierunku spośród kilku „drzewek” („mózg”, „wojownik”, „ocalały” oraz „tężyzna fizyczna”).

Zostając jeszcze w temacie, to Homefront: The Revolution umożliwia także udekorowanie żołnierza nową garderobą oraz wyposażeniem. Sprzęt kupujemy w specjalnych paczkach za pieniądze zarobione podczas wykonywania kolejnych misji. Pakiety są podzielona na kilka typów, a całość przybiera formę losowania – nabywamy de facto kota w worku.

Dumbster Studio udostępniło ten sam build, który miał okazję przetestować DM w niedawnych wrażeniach z obcowania z grą. W wersji beta pokazanej światu mamy do wyboru jedną z trzech lokacji – Inflitration, Enemy at Gates oraz A Las Barricades. Rozgrywka sprowadza się do tego, że wraz trzema kompanami (a więc czteroosobowy tryb kooperacji) musimy wykonywać różne cele w obrębie tej jednej miejscówki/misji. Na nią składają się takie czynności, jak bieganie od punktu do punktu, zabezpieczanie domostw czy też pomoc innym oddziałom naszej załogi, które są w niebezpieczeństwie. Na dłuższą metę są to zbyt powtarzalne czynności, by móc z czystym powiedzieć, że bawiłem się świetnie. Na początku – owszem. Jednak po 2 minutach odkryłem coś, co nie daje mi spać po nocach.

To absolutnie fatalny model strzelania. Od bety Tom Clancy’s The Division prześladuje mnie ten mankament – nie dość, że rozrzut pukawek jest przedziwnie nienaturalny, to na dodatek nie sposób „wczuć się” w wykonywaną czynność; nie czujesz ciężaru bohatera i całego wyposażenia, które ze sobą dyguje. Odniosłem wrażenie, że jestem na strzelnicy, a żywi przeciwnicy to tak naprawdę papierowe tarcze. Zero jakiejkolwiek satysfakcji z trafionej głowy. Odwrotnie prezentują się animacje kończące walkę wręcz – tutaj sprowadzoną do wciśnięcia prawej gałki. W zależności od pozycji, w jakiej zastajemy oponenta, bohater pokazuje inne ruchy, niemal zawsze efektowne oraz odpowiednio skrojone. Lokacje zaś to wpół-liniowa i wpół-otwarta struktura – do celu dotrzemy raczej jednym korytarzem (z okazjonalną możliwością przeskoczenia murku), ale bronić się w punkcie możemy już niejako w dowolny sposób.

Krótko mówią – tryb w becie Homefront: The Revolution nie dał mi żadnej zabawy. Pomijam fakt, że nie grałem ze znajomymi, lecz to nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Ciężko było mi wczuć się w wyrwane z kontekstu zlepki drobnych zadanek, a otrzymywany na końcu wynik punktowy nie pozostawiał na mnie ani kropli satysfakcji. Jest naprawdę wiele gier, które lepie wykorzystują ten element zabawy – współpracę. Osobiście nadzieję pokładam wyłącznie w trybie singleplayer. 

Materdea
13 lutego 2016 - 14:02