Recenzja płyty The Smashing Pumpkins - Shiny and Oh So Bright Vol. 1 - fsm - 21 listopada 2018

Recenzja płyty The Smashing Pumpkins - Shiny and Oh So Bright Vol. 1

The Smashing Pumpkins to ekipa, która nigdy nie zdobyła naprawdę wielkiej popularności, ale od lat trzymają się swego i grają i nagrywają, mimo dramatów i mimo ego lidera. Billy Corgan kiedyś był alternatywny i zadziorny, dzisiaj przypomina trochę łysego wujcia trzymającego się blasków minionej chwały. No i podobno jest strasznie przewrażliwiony na własnym punkcie. Ale udało mu się dogadać z większością oryginalnego składu (ich ostatnia płyta do świetna Machina z 2000 r., potem były przerwy, powroty i nagrania różnej jakości) i dynie oficjalnie wróciły z nową płytą. Album jest króciutki, ale za to ma ogromny tytuł - Shiny and Oh So Bright Vol. 1/LP: No Past. No Future. No Sun.

Osiem nowych utworów i 30 minut muzyki to niewiele, ale lepiej pozostawić słuchaczy z niedosytem, niż przeładować ich nadmiarem twórczości. Podobna taktyka nieźle sprawdziła się na poprzednim albumie (tam utworów było 9, ale jeden to takie truchło, że mogłoby go nie być) i daje radę również tym razem.

Billy Corgan przewrotnie atakuje słuchaczy kontrowersyjnym bardzo słabym początkiem - Knights of Malta zaczyna się niespecjalnie udanym "łołu ołu oł" i od razu każe się zastanawiać, co tu się stało. Szybko jednak okazuje się, że cały numer brzmi nieźle mimo tych wstawek. Cieszy gospelowy chórek i ciepła linia basu. Potem przychodzi pora na wskrzeszenie dawnej chwały - Silvery Sometimes stara się jak może, by być niczym 1979, czyli największy hit Smashing Pumpkins. Tak dobrze oczywiście nie jest, ale jest to bardzo miły dla ucha utwór, z namiastką solówki, który całkiem słusznie został wybrany na główny singiel.

Pozostałe 6 kompozycji to w połowie agresja, w połowie melancholia. Ci, którzy zespół wspominają miło głownie dzięki temu utworowi, ucieszą się słysząc Solarę czy Marchin' On - panowie dorzucili do pieca i jest czadowo. Zamykający wszystko Seek And You Shall Destroy też potrafi podgrzać atmosferę. Z tych spokojniejszych numerów: Travels jest minimalnie za długie - finał jest okrutnie powtarzalny - ale tu też słychać echa dawnej magii. Posiadające ukrytą w środku rock'n'rollową duszę Alienation jest najbliższe klasycznej balladzie (i radzi sobie nieźle), With Sympathy też jest jakieś takie miłe.

The Smashing Pumpkins już nigdy nie będzie tak fajnym zespołem, jak 20 i więcej lat temu. Ale muszę przyznać, że całe Shiny and Oh So Bright Vol. 1/LP: No Past. No Future. No Sun. jest wielce sympatycznym kawałkiem muzyki. Natrafiłem na narzekania w temacie produkcji krążka - za dużo wokalu Corgana, a za mało instrumentalnego mięsa. Jestem w stanie się z tym zgodzić, ale nie przeszkadza mi to. Teoretycznie jego zadaniem było udowodnić, że Corgan i kumple nadal mają w sobie moc (to wyszło tak sobie), a jak się okazuje ważniejszy okazał się efekt poboczny - zapewnienie fajnej atmosfery przez 30 minut. I czasem to wystarczy.

fsm
21 listopada 2018 - 20:11