Lovecraft jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Niezwykle ciekawy człowiek, o którym wiemy całkiem sporo za sprawą niezliczonej ilości listów jakie wysłał do swoich znajomych był też niezwykle utalentowanym autorem. Kosmiczny horror, którego podwaliny stworzył w swoich opowiadaniach i nowelach jest bardzo interesujący. Pojawiło się wiele gier korzystających z motywów tego typu. Jedną z nich jest Eresys.
Harvest Moon znane obecnie jako Story of Seasons zawsze będzie niezwykle bliskie mojemu sercu. Cykl o spokojnym życiu na farmie dał mi wiele godzin frajdy i zainteresował mnie grami z bardziej sielankowym klimatem. Dlatego jestem przy tej serii już od kilku dekad. Teraz powracam do jednej ze starszych odsłon za sprawą remake Story of Seasons: A Wonderful Life. Czy powórt na stare śmieci zapewni mi tyle rozrywki co kiedyś?
Czasem wpadnie mi w oko jakaś grafika i sprawdzę demko gry, która jest dla mnie kompletną nowością i nie słyszałem o niej zbyt wiele. Tak właśnie jest w przypadku A Tiny Sticker Tale.
Czasem gubię się we wszystkim, w co gram. Jestem prawie na 99% pewny, że wstęp jaki planowałem dla gry Evil Wizard użyłem przy opisywaniu jakiegoś innego tytułu. Jednocześnie jestem zbyt leniwy by to sprawdzić, więc skończyłem klikaniem literek, by napisać, ze granie tymi złymi może być ciekawym doświadczeniem.
Jestem dzieckiem epoki VHS. Jednym z najmocniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa są podróże do mojego wujka i cioci, którzy mieszkali pod Wrocławiem. Wujek miał całą kolekcję kiepskich filmów na VHS. Dosłownie całe dwie ściany kaset z klasykami takimi jak Amerykański Ninja czy Delta Force. Wspominam o tym głownie ze względu na to, że Crime Boss: Rockay City przypomniało mi oglądanie tych różnych filmów wątpliwej jakości. Może nie były one dobre i miały budżet wysokości mojego kieszonkowego, ale dawały sporo frajdy. Czy tak samo jest w wypadku Crime Boss: Rockay City?
Mniej więcej pięć lat temu miałem okazję pograć w grę Valthirian Arc: Hero School Story. Szkolny RPG nie zrobił na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia i gra nie wylądowała na mojej topce. Dlatego nieźle zaskoczyła mnie informacja o tym, że niepozorny tytuł otrzymał sequel Valthirian Arc: Hero School Story 2. Czy ta gra zwali mnie z nóg i sprawi, że stanę się maniakiem szkolnym?
Fani gier FPP żyją w całkiem ciekawych czasach. Z jednej strony wielkie tytuły, które cieszą się sporymi sukcesami zwłaszcza dzięki skoncentrowaniu się na wariancie Free to Play i działaniu jako gry usługi. Z drugiej strony prężnie działająca scena indie, która masowo dostarcza produkcje w stylu retro. Prawie każdy jest zadowolony, bo trudno nie trafić w coś godnego sprawdzenia. Tak jest właśnie w przypadku gry Trepang2.
Castlevania to jedna z moich ulubionych serii gier wideo. Symphony of the Night i odsłony z epoki GBA i Nintendo DS należą do moich najbardziej ukochanych przedstawicieli gier typu metroidvania. Dawno nie grałem w jakąś nową odsłonie tego cyklu i dlatego szukam zastępstwa w postaci innych tytułów o podobnych klimatach i rozgrywce. Na szczęście wychodzi całkiem sporo fajnych gier, ale żadna jeszcze nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak tamte tytuły. Czy Candle Knight zmieni ten stan rzeczy?
Nordycka mitologia stała się odrobinę bliższa wielu fanom popkultury. A to trochę średniej jakości informacji na bazie filmów Marvel, a to jakaś gra osadzona w świecie bogów i nieubłaganie zbliżającego się ragnarok.Swoje trzy grosze do kupki pod tytułem gierka z czymś na bazie dawnych nordyckich wierzeń dorzucają też twórcy Tiny Thor. Ciekawe o czym może być ta produkcja o niewiele mówiącym tytule?
Droga do portfela (niezbyt) wielu graczy wydaje się dosyć prosta. Wystarczy stworzyć coś trywialnie prostego na poziomie gry na Facebooku dla starszych pań i dorzucić obrazki byle jakich anime pań. Później pędzimy do banku p o mamonę. Tak mniej więcej wygląda z połowa gier na Steam a także ciągnąca się jak guma w majtkach seria Pretty Girls. Ja miałem okazję sprawdzić najnowszą część ej serii Pretty Girls 2048 Strike. Ciekawe o czym będzie ta gra?
Wspominałem o tm wiele razy, ale zastanawiam jak to się dzieje, że niektóre serie potrafią przetrwać lata i zasypują nas nowymi odsłonami podczas gdy inne giną. Wiem, że za wszystkim stoją pieniądze, ale i tak zastanawia mnie jak to jest, że moje ulubione marki już nie istnieją, a takie niepozorne Neptunia ma się bardzo dobrze. Nie żebym źle życzył temu cyklowi, ale mnie to ciekawi. Zwłaszcza, ze ostatnio miałem okazje pograć w Neptunia: Sisters VS Sisters
Szachy to jedna z tych gier, które są arcyciekawe i fajnie czyta się o różnych wydarzeniach i skandalach związanych z różnymi turniejami i graczami. Sam jednak nie mam cierpliwości ani energii do wysiłku umysłowego związanego z graniem w szachy. Najwięcej czasu spędziłem z wariantem w którejś odsłonie Mortal Kombat. Liczyłem, ze to trochę zmieni się za sprawą Defend the Rook, ale nieźle się pomyliłem.
Nie wiem czy można nazwać ro podgatunkiem, ale przez lata powstało trochę gier, gdzie jesteśmy tymi złymi i odpieramy fale bohaterów i poszukiwaczy skarbów. Zazwyczaj korzystamy z wymyślnych pułapek i sił nieczystych. Produkcje tego typu przypadły mi do gustu zarówno na konsolach jak i komputerach osobistych. Dlatego gdy przeczytałem tytuł Legend of Keepers: Career of a Dungeon Manager byłem zainteresowany. Czy produkcja ta okaże się czym s fajnym, czy może będzie to tylko testem mojej cierpliwości?
Jako dzieciak uwielbiałem Bust-a-Move znane też jako Puzzle Bobble. Tytuł wpadł mi w oko podczas wakacji nad naszym pięknym morzem i katowałem w niego na automatach. Później okazało się, ze istnieją też inne wersje tej przyjemnej gry logicznej. Teraz okazuje się, ze cykl świętuje swoje rocznice i na Nintendo Switch pojawia się Puzzle Bobble Everybubble! Nie mogłem przejść obok tego obojętny i musiałem sprawdzić jak naszym słodkim dinozaurom wypada strzelanie do baloników. Czy Puzzle Bobble Everybubble! warte jest naszej uwagi?
Gry typu Tower Defense mają najlepsze lata już za sobą. Teraz większość deweloperów rzuciła się na inny trend. Nie oznacza to, ze nie pojawia się już ani jedna gra tego typu. Ja przez przypadek natknąłem się na informacje o Voodolls, czyli tower defense w 3D i dużą ilością akcji. Czy opłacało się sprawdzić ten tytuł?
Mutant Year Zero: Road to Eden to jedna z najfajniejszych growych niespodzianek ostatnich lat. Ten ciekawy SRPG wylądował na premierę w Xbox Game Pass. Zaintrygowany tytułem i gatunkiem odpaliłem tą produkcję i wyparowałem na wiele godzin. Naprawdę dobrze wspominam moją przygodę z Mutant Year Zero i dlatego zdecydowałem się sprawdzić kolejną grę twórców. Czy Miasma Chronicles da mi tyle frajdy co tamta produkcja?
Shenmue jest tytułem, który lata temu wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. Rewolucyjna gra przykuła mnie do siebie głownie przez możliwość udawania, że żyję w małym japońskim miasteczku i przechadzam się uliczkami w akompaniamencie dźwięku cykad. Od czasu gdy grałem w Shenmue miałem okazje wybrać się w te rejony i rzeczywiście przeżyć te doznania. Mimo to dalej ciągnie mnie do podobnych klimatów. Między innymi dlatego zainteresowałem się Loop8: Summer of Gods. Czy sprawdzenie tego tytułu rozgrywającego się w Japonii lat 80 było dobrą decyzją?