Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak popularne musi być Rune Factory. Ten spin-off pomysłów z Harvest Moon połączył ze sobą sielankowe życie na farmie z grą action role playing, tworząc coś wybitnego. Teraz czekamy na kolejną odsłonę Rune Factory i w międzyczasie pojawia się sporo naśladowców. Kitaria Fables jest jednym z nich. Tylko czy wstawienie do gry słodkich zwierzaków sprawia, że tytuł z automatu jest godny zainteresowania?
Granie na budżecie ma swoje zalety. Sknerus taki jak ja może przez przypadek znaleźć dla siebie coś, o czym nigdy wcześniej nie słyszał. W końcu drobne indyki do wyrwania za grosze nie mają zbyt rozbudowanych kampanii marketingowych. Czy Dungeon Escape to taka perełka, którą będę wychwalał przez najbliższych kilkaset słów?
Często narzekam na gry starające się iść na łatwiznę przez wykorzystanie stylistyki retro. Jest w tym poważne niedopatrzenie z mojej strony. Nie mam problemów ze stylistyką 8. czy 16. bitową. Czepiam się leniwej implementacji lub tego, że taka grafika jest wykorzystywana tylko z powodu jakiegoś trendu. Często retro oprawa wizualna pasuje idealnie do klimatu danej produkcji. Tak jest właśnie w przypadku Ravva and the Cyclops Curse.
Zdarza mi się narzekać na tytuły gier. Z jednej strony to pewnie oznaka starości i tego, że staje się stetryczałym narzegraczem w podeszłym wieku. Z drugiej strony to może efekt tego jak wiele dziwnych i głupich tytułów spotkałem na przestrzeni lat. Nie tak dawno uzewnętrzniałem się na F.I.S.T.: Forged In Shadow Torch. Dzisiaj jednak znalazłem nową ofiarę. No bo nie mogę przejść obojętnie obok WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy.
Sielankowe symulatory rolnictwa i życia po prostu coś w sobie mają. Spędziłem setki jeśli nie tysiące godzin przy grach tego typu i jeszcze mi się nie znudziło. Tyle odsłon Harvest Moon, Story of Seasons, Stardew Valley czy mniejsze gierki jak Deilandpowinno sprawić, że jestem już ekspertem w hodowli zwierząt i sadownictwie. Nauki nigdy jednak za mało. Dlatego tym razem postanowiłem przetestować Monster Harvest. Czy trafiłem na zgniły owoc?
Posiadacze komputerów osobistych przez lata pozbawieni byli możliwości zagrania we wspaniałą serię Story of Seasons. Na szczęście na PC pojawiły się godne alternatywy naśladujące pomysły zapoczątkowane dawno temu w Harvest Moon. Gracze mieli więc okazję zapoznać się z cyfrowym rolnictwem i pokochać sielankowe życie na wirtualnej farmie. Teraz na Steam trafia Story of Seasons: Pioneers of Olive Town, czyli najnowsza odsłona serii świętującej właśnie 25 lat obecności na rynku. Czy nowy tytuł zainteresuje graczy? Czy może już za późno i Story of Seasons zostało zastąpione przez inne gry o podobnej tematyce?
Hentai to dosyć ciekawy termin. Na zachodzie hasło to kojarzy się z automatu z rodzajem pornografii. W Japonii słowo to ma dosyć długą historię i więcej znaczeń. Hentai może być na przykład użyte do określenia osoby jako zboczeńca. Nie jest to zbyt miłe doświadczenie, gdy coś takiego przytrafi się w miejscu publicznym. Oczywiście na pewno nie piszę o tym na bazie własnego doświadczenia. No i powyższe zdania nie są próbą tworzenia wymówki, dlaczego zdecydowałem się zagrać w Hentai vs. Evil.
Disgaea sprawiła, że stałem się wielkim fanem Nippon Ichi Software. Jeden tytuł japońskiej firmy uczynił ze mnie wiernego miłośnika, który z zamkniętymi oczami sprawdzi każdy wydawany przez nich tytuł. W ogólnym rozrachunku wychodzę na tym dobrze. Większość produkcji NIS trafia w mój gust. Czasem trafią się jednak zakalce. Nie jestem też bezkrytyczny i potrafię wskazać, gdy tej firmie coś nie idzie. Dlatego nie będę owijał w bawełnę i ogłoszę, że Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to zmarnowana okazja na powrót klasyków w stylu.
Pewne gry zapadają w pamięć na bardzo długo. Inne potrafią zostać z człowiekiem już na zawsze. Mają w sobie to coś, co wychodzi poza typowe ramy opisywane w recenzji. Taka produkcja jest jak brakujący kawałek układanki, jaką jest dana jednostka. Nadaje się z nią na tych samych falach i po prostu się ją czuje. Nie da się tego przedstawić w formie znaczków zapisanych na papierze, ale kiedy trafie się na taką grę człowiek wie, o co chodzi. Dzisiaj mam okazję napisać kilka słów na temat El Shaddai: Ascension of the Metatron. Ciekawe czy ta gra jest przykładem tego, co opisywałem powyżej?
Tanie gry w stylu retro ostatnio są moim tematem. Na pewno nie jest to efekt pustego portfela, lecz mojej nagłej ochoty by... wydawać trochę mniej na gry. Tak na serio miałem trochę szczęścia z tanimi retro grami inie i sprawdzam, za którym razem trafię na coś tragicznego. W końcu nie da się chyba wygrywać w nieskończoność, gdy gra się w rosyjską ruletkę? Czy Rogue Explorer okaże się kolejnym ciekawym tytułem za rozsądne pieniądze?
Survival horror jest gatunkiem w śpiączce. Popularny niegdyś typ gier praktycznie wyparował z rynku dwie generacje konsol temu. Od tego czasu straszaki tego typu praktycznie wyginęły i zostały zastąpione przez inne typy horrorów. Gatunek jednak od czasu do czasu budzie się ze snu i fani zostają uraczeni jakimś tytułem. Takim tytułem jest właśnie Tormented Souls. Nowy survival horror w klasycznym stylu. Ciekawe czy ten horror będzie w stanie przestraszyć nas czymś poza archaiczną mechaniką?
Czasem słyszę pytania w styl, w jakiej grze chciałbyś żyć? Do tego jest trochę filmów, seriali i książek o tej tematyce. Osobiście jakoś nie kręci mnie zalezienie się w świecie ulubionej gry. Nie wytrzymałbym długo w Silent Hill, Lordran czy pustkowiach Stanów Zjednoczonych. Może powinienem przerzucić się na jakieś bardziej pogodne tytuły? W każdym razie Kingdom of Arcadia to gra o przenoszeniu się do świata gry. Tylko czy warto odwiedzić ten świat?