Kult pokryty kurzem - pamiętacie jeszcze te RTS-y?
Hearthstone vs. Duel of Champions, czyli porównanie darmowych gier karcianych
"Zaginiona" Andrzeja Pilipiuka - recenzja
Jak zrobili ze mnie korwinistę, czyli jak wziąć fantastykę i zrobić z niej sztandar polityczny...
Jak Polsat wziął się za e-sport
Pyrkon 2014 - fotorelacja
W dzisiejszym odcinku mam coś dla miłośników strategii ekonomicznych. Przed wami „Faraon”, gra właśnie z tego gatunku pochodząca ze stajni Sierry. Czego się spodziewać? Długiej kampanii, sporych wyzwań, odrobinki bitew i całego mnóstwa świetnej zabawy. Jak sama nazwa wskazuje tym razem budować okazałe miasta będziemy nad Nilem. Zainteresowani? Zapraszam.
Lubicie strzelać do złych kosmitów? Głupie pytanie, każdy lubi wpakować kilka kulek w łeb jakiegoś zielonego paskudztwa. Dlatego chciałbym dziś przypomnieć wam „Incubation”, świetną strategię turową ze stajni Blue Bytes Software wydaną w 1997 roku. Przygotujcie się na sporą dawkę krwi, zagadek i hordy przeciwników tylko czekających na efektowny zgon. Zapraszam.
Wyobraźcie sobie, że właśnie odebraliście telefon, z którego wynika, że za dwie godziny będziecie mieli gości. Wielu gości. Co teraz? Trza by jakiś poczęstunek zorganizować, ale co?! Żarcie ze sklepu ma swoje zalety, ale jakoś głupio kupować najtańsze żarcie w pewnym owadzim sklepie, bo pieniądze wyszły i nie wróciły. A może by tak coś samemu zmajstrować? Powinno wyjść tanio i smacznie. Do dzieła!
Możecie wierzyć lub nie, ale istnieje spora grupa ludzi, którzy uważają, że jeśli dodać do dowolnego utworku przynajmniej jedną gitarę elektryczną to rezultatem będzie podniesienie jego jakości o co najmniej sto procent. O ile jestem przeciwnikiem takiego upraszczania sprawy to jestem skłonny przyznać, że coś w tym twierdzeniu jest. Zastanawialiście się kiedyś jak brzmiałby soundtrack z waszej ulubionej gry gdyby nagrać go ponownie, tylko tym razem w metalowym/rockowym klimacie? Zapraszam.
Hero to seria wpisów, której celem jest prezentacja różnej maści bohaterów, których z różnych przyczyn lubię. Nie dyskryminuję tutaj żadnego medium, opisywani herosi pochodzić będą z książek, filmów, komiksów, anime a nawet mitów...
Tym razem proponuję wam polskiego herosa, rodzimą odpowiedź na Conana Barbarzyńcę: Jakuba Wędrowycza. O Jakubie świat usłyszał po raz pierwszy w 1996 roku kiedy to na łamach świętej pamięci „Feniksa” pojawiło się opowiadanie pod tytułem „Hiena” autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Od tego czasu Wędrowycz rozgościł się na dobre w polskiej popkulturze. No dobrze, ale kim jest bohater dzisiejszego odcinka? Egzorcystą... amatorem, kłusownikiem, bimbrownikiem, hieną cmentarną, zdziwaczałym staruszkiem, bohaterem i wrzodem na tyłku społeczeństwa. Ciekawi was jakim cudem do jednej osoby pasują te, często sprzeczne, określenia? Zapraszam.
Serię „Heroes of Might and Magic” albo raczej „Might and Magic: Heroes” jak ostatnio chcą developerzy kojarzy niemal każdy gracz. Przed premierami kolejnych części popularnych „hirołsów” świat ogarnia na chwilę szaleństwo, z reklamami serii można spotkać się niemal wszędzie: internecie, gazetach, telewizji, a nawet swego czasu w chipsach. Skąd ta popularność? Można chyba ze spokojem przyznać, że całe to szaleństwo zaczęło się od legendarnej już trzeciej części. Nawet dziś, dobre trzynaście lat po premierze, „Heroes of Might and Magic 3” jest jedną z najpopularniejszych strategii turowych. Zapraszam.
Hero to seria wpisów, której celem jest prezentacja różnej maści bohaterów, których z różnych przyczyn lubię. Nie dyskryminuję tutaj żadnego medium, opisywani herosi pochodzić będą z książek, filmów, komiksów, anime a nawet mitów...
Zacznijmy z hukiem, na pierwszy ogień pójdzie Oswald Leopold II. W jaki sposób pan Oswald wysforował się przed duuuży peleton konkurentów? No cóż, Oswald jest... papieżem. Głównym bohaterem komiksu autorstwa Roberta Kirkmana i Tony'ego Moore'a. Tak, to ci panowie, którzy odpowiadają za popularną ostatnio serię „The Walking Dead”! Zainteresowani? Zapraszam.
Nigdy nie podejrzewałem, że dożyję czasów kiedy Spielberg zabierze się za kręcenie (no dobra, za produkcję) seriali science fiction. A jednak. Najpierw średnio udana „Terra Nova”, a teraz polskim widzom dane będzie, a w zasadzie już jest dane, zobaczyć „Falling Skies” czyli jak chcą tłumacze „Wrogie niebo”. Jak się przyjmie? Zobaczmy.