Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Raz na jakiś czas zdarza się, że twórcy danej gry umieszczają w niej niespodziankę - poziom zupełnie inny od pozostałych, rzecz wyróżniająca się klimatem, stroną wizualną, pomysłowością konstrukcji mapy. Czy chodzi o sekwencję snu, narkotyczną wizję, chwilowe wejście do innego wymiaru czy inny tego typu zabieg, taka rzecz zwykle zapada w pamięci na dłużej. Graliście w ostatnie Batmany od Rocksteady? Pamiętacie Maksa Payne'a? A może sięgacie pamięcią niemal dwie dekady wstecz i wspominacie Dreams to Reality? Jakkolwiek by nie było, zapraszam do lektury zestawienia najciekawszych (moim zdaniem) dziwnych poziomów w grach.
Inspiracją do stworzenia tej listy były Serca z kamienia. Pierwszy duży dodatek do Wiedźmina 3 zawiera rewelacyjną sekwencję w Namalowanym Świecie, która atmosferą przebija całą pozostałą zawartość dodatku i wygląda jak żywy obraz. Skoro panowie i panie z CDP Red byli w stanie przygotować tak sympatyczny prezent pod koniec zmagań w rozszerzeniu, to łatwo będzie przywołać inne tego typu rewelacje. Prawda?
Czy leci z nami pilot? (Airplane!) to jeden z kamieni milowych we współczesnej komedii i do dzisiaj jeden z najzabawniejszych filmów, jakie kiedykolwiek zostały nakręcone. David Zucker, Jim Abrahams i Jerry Zucker (ZAZ) to geniusze w swoim fachu, potrafiący uczynić zabawnym niemal wszystko. Duża część zasług jednak wywodzi się z zupełnie innego miejsca - Czy leci z nami pilot? jest bowiem delikatną (to ważne!) przeróbką śmiertelnie poważnego filmu katastroficznego Zero Hour! z 1957 roku.
Z zespołem Lipali po raz pierwszy zetknąłem się niemal dekadę temu, kiedy przypadkiem udało mi się obejrzeć kawałek koncertu zamykającego którąś tam z kolei edycję koszalińskiego festiwalu Generacja. Niewielki namiot, spory tłum i trzech facetów na małej scenie, którzy hałasowali jak cała armia metalowych hardkorowców. Jasne, Tomek Lipnicki już miał renomę i fanów wychowanych na płytach Illusion, ale dla mnie była to nowość. Spodobało mi się, kupiłem album Bloo i zostałem tzw. sympatykiem. W miniony piątek miała premiera nowego krążka grupy, więc wypada skrobnąć o nim dwa zdania. Lipali - Fasady. Zapraszam!
Podczas produkcji dowolnego filmu jest cała masa sytuacji, w których coś może pójść nie tak. Błędów i wpadek, niezaplanowanych momentów i niedopatrzeń można z łatwością doszukać się w wielu głośnych tytułach, ale na potrzeby tego tekstu zebrałem rzeczy ciekawsze, niż zwykłe "ojej, widać kamerę w lustrze". Wszak filmowych byków w postaci butli z gazem widocznych w Gladiatorze czy samo naprawiającej się szyby helikoptera w Terminatorze 2 z pewnością sami możecie wymienić kilka. Ja chcę zwrócić uwagę na wpadki, które zostały przez twórców dostrzeżone i pozostawione w gotowym produkcie (a produkty są nie byle jakie - Django, Prawdziwe kłamstwa, Władca pierścieni...), bo po prostu okazywały się dobre, zabawne lub realistyczne i w jakiś sposób dokładały do jakości filmu.
Skyfall wysoko ustawiło poprzeczkę w kategorii "współczesne, atrakcyjne spojrzenie na Jamesa Bonda". Sam Mendes znowu staje za kamerą i próbuje przy okazji filmu Spectre powtórzyć sztuczkę. Zaczyna się wyśmienicie - otwarciem jest długie, niemal czterominutowe ujęcie prezentujące meksykański Dzień zmarłych*. Kamera zaczyna w tłumie, przechodzi przez budynek, po czym szybuje nad dachami. A gdy kończy się ta wycieczka, zaczyna się typowo bondowska, wysokooktanowa akcja zakończona - ledwo! - sukcesem. I wlatuje bardzo ładna czołówka z bardzo średnią piosenką Sama Smitha. Spectre robi doskonałe pierwsze wrażenie, po którym następuje tylko solidny film. Sam Mendes chyba właśnie zmarnował okazję na Bonda genialnego.
FSM: Kochana, jakie znasz seriale w klimacie średniowiecznym, z groźnymi rycerzami, intrygami i bitwami?
Klaudyna: W klimacie średniowiecznym? Grę o tron rzecz jasna! :)
F: Co więksi, za przeproszeniem, koneserzy mogliby tu jeszcze wrzucić naszego Wiedźmina, ale o nim to wolimy pamiętać tylko w kontekście gier i książek.
K: Wiedźmin... Ten bohater zupełnie nie istnieje w mojej świadomości jako ktoś z filmu i serialu. Ale nie o Wiedźminie będziemy rozmawiać!
F: Prawda. Jest sobie świeży bardzo serial zwący się The Last Kingdom. Rzecz w ogóle nie była na naszym radarze (prawda?) i dopiero życzliwa dusza stwierdziła, że "a może obejrzyjcie sobie". Z racji tego, że akcja dzieje się w ciemnych wiekach na Wyspach Brytyjskich, że są tam rycerze, wikingowie, że jest dosyć ponuro i krew się leje strumieniem szerokim, oczywiste skojarzenia biegną w kierunku Gry o tron. Może z tego powodu, że np. telewizyjncych Wikingów nie oglądamy i nic na ich temat nie wiemy. Czyli chyba bez porównywania się nie obejdzie?