Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
28 września 1999 roku premierę miała gra Homeworld, która wprowadziła do gatunku RTS tyle nowości i klimatu, że po dziś dzień trudno szukać innej propozycji będącej równie nowatorską i grywalną (poza Homeworld: Cataclysm i Homeworld 2, ma się rozumieć). Gdy myślę o szufladce "strategia czasu rzeczywistego", to z pełną mocą stwierdzam, że dzieło Relic Entertainment leży na samym jej szczycie, ex-aequo z serią StarCraft. Wszyscy wiedzą, że gry Blizzarda są czadowe, więc Homeworld musi być równie czadowy (jeśli nie bardziej). Zaparzcie sobie herbaty, włączcie nastrojową muzyczkę, kolega autor będzie wspominał.
Wszystko zaczęło się od wersji demo umieszczonej na jednej z płyt dołączonych do CD-Action (magazyn po kilku latach zresztą wrzucił Homeworlda w pełnej wersji - robię ukłon w stronę redakcji), która pozwoliła ujrzeć geniusz produkcji studia Relic Entertainment. Klimat! Rozmach! Grafika! Genialne założenia gameplayowe! Nic, tylko pisać słowa zakończone wykrzyknikami.
Ilu z Was zna jakiegoś Kubę? Ja kilku znam, a jeden z nich postanowił w pewnym momencie swego młodego żywota zacząć drzeć ryja do mikrofonu. Znalazł sobie kolegów, którzy nie tylko ten fakt tolerowali, ale też zdecydowali się towarzyszyć mu muzycznie - tak narodził się hardcore'owy kwartet Marksman, a ja w ramach bycia dobrym kumplem i promowania nowej, świeżej, polskiej muzyki, zapraszam na tekst o ich debiutanckiej płycie zatytułowanej Awaken.
I mam się całkiem nieźle! W sumie nie wiem dlaczego odpuściłem sobie wizytę w kinie, ale skoro standardowa telewizja wyszła frontem do klienta i zaoferowała seans w domowym zaciszu, to skorzystałem. I przy okazji przeprowadziłem mały test, bo przecież wszystkie TVNy i Polsaty to najgorsza opcja na oglądanie jakiejkolwiek normalnej produkcji - reklam jest tyle, że idzie się pochlastać. W piątkowy wieczór telewizja słoneczko wzbogaciła trwający 108 minut czas trwania Ralpha Demolki o 28 minut i 50 sekund reklam (mierzone stoperem) podzielonych na dwa bloki. Dramat? Najgorzej? Czy da się wytrzymać? Bo ja podczas jednej przerwy m.in. zrobiłem sobie w pęcherzu miejsce na piwo, które następnie nalałem do szklanek, a podczas drugiej powstała kolacja. Więc w sumie nie narzekałem. A na sam film też w zasadzie nie narzekałem, o czym poniżej.
O tym, czym jest Boyhood, mogliście przeczytać jakiś czas temu. Dla leniwych skrót: dzieło Richarda Linklatera było kręcone przez niemal 12 lat i stanowi jedyną w swoim rodzaju kronikę dorastania pewnego sympatycznego młodzieńca. Kamera towarzyszy mu od 7 do 18 roku życia, a ekipa filmowa po prostu spotykała się co kilka miesięcy celem stworzenia kolejnego rozdziału z życia Masona i jego rodziny. Ten bardzo ambitny pomysł mógł łatwo przerosnąć reżysera i aktorów, ale na szczęście tak się nie stało - Boyhood to wspaniała, niezwykle życiowa i autentyczna opowieść, którą z czystym sumieniem polecam każdemu miłośnikowi kina.
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że starcie okazało się zwycięskie dla obu stron. Diablo III: Reaper of Souls wygrało, bo znowu stało się grą nieco lepszą, zaś ja - konsument - wygrałem, bo nadal z ochotą spędzam czas z ową coraz zacniejszą produkcją (a jak już siedzieć przed ekranem, to przy czymś o wysokiej jakości, prawda?). Długą listę zmian wprowadzonych w najnowszej aktualizacji możecie sobie przeczytać choćby tutaj, ale przecież każdy posiadacz najnowszej odsłony serii i tak łatkę od Blizzarda dostanie, czy tego chce, czy nie. Być może ten czy tamten posiadacz będzie kręcił nosem na niemal 12 GB, które będzie musiało się przepchnąć na jego/jej dysk twardy (EDIT: podobno dużo mniej, tylko gra musi "przemielić" aż tyle), ale to niewielkie cierpienie zostanie wynagrodzone falą diabelsko udanej zabawy. Znowu. Nadal. Wciąż. Ale nuda :)