Kraków, dnia 17 sierpnia 1992 roku, godz. 15.00. Jeden z nielicznych sklepów komputerowych w Nowej Hucie. Wewnątrz Fulko z wielką paką pod pachą i ciocią u boku stoi przy kasie. Ciocia, która jest jednocześnie jego chrzestną pełni kluczową rolę w tym miejscu i czasie. Wasz mistrz pióra kupuje bowiem nowy komputer a ciocia jest jedyną osobą, która może mu to umożliwić. Dlaczego? Zaraz się dowiecie. Oddajmy głos sprzedawcy.
- Proszę o państwa zaświadczenia o zarobkach. Taaa.... Ołłłkej, czyli Pan kupuje, a Pani żyruje panu zakup sprzętu, tak?
- Tak.
- W porządku. Bierze pan zatem Amigę 500 na raty. Kredyt roczny, 12 rat. Proszę, oto bloczek do przelewów pocztowych. No cóż, to by było na tyle. Gratuluję udanego zakupu. Proszę, oto Pana komputer.
Fulko z radością patrzy na wielkie pudło z Amisią w środku. Uszczęśliwiony wychodzi z cgrzestną ze sklepu.
- Wielkie dzięki ciociu za pomoc. Nie martw się ratami, ja wszystko spłacę.
Dwa miesiące później Fulko dostaje bilet do wojska i wyjeżdza do Grudziądza. Raty przechodzą na ciocię.
O kabarecie OT.TO słyszał chyba każdy. Panowie działają na scenie od, bagatelka – prawie 25 lat, stąd można ich lubić lub nie, ale znać wypada. Fulko zna. Nie jest może ich jakimś zatwardziałym fanem, fanatykiem śledzącym z zapartym tchem ich karierę, zbierającym koszulki czapki i kubeczki z logo. O co to, to nie. Ale piosenka OT.TO „Wakacje” jest w TOP TEN ulubionych piosenek wakacyjnych waszego mistrza pióra od wielu lat. To już wiele. Gdy dodać do tego fakt, że Fulko nigdy OT.TO na żywo nie widział, to i nie ma się co dziwić, że gdy chłopaki przyjechali do Nowej Huty, wasz bard wziął żonę za rękę i pognał na występ.
Top Secret – kultowe pismo dla graczy. Kultowe, no bo raz że pierwsze, a dwa że najlepsze (choć tu wielu zaprzeczy). Niestety, jak wszystko co "kultowe” – dawno już poległo. Ale dla pokolenia 30-40 latków (tu Fulko dumnie pierś wyprężył!) to absolutny symbol dawnych, pięknych, pionierskich czasów. Czasów, gdy o konsolach nikt nie słyszał, 8-bitowce rywalizowały z 16-bitowcami, a Pecety kojarzyły się wyłącznie z kartami graficznymi Hercules, monochromatycznymi monitorami i nudnymi arkuszami kalkulacyjnymi. Czasami, gdy rządziło wszechobecne piractwo, „studia komputerowe” i giełda. I to w takich oto ciekawych czasach ukazał się pierwszy numer pisma stricte o grach. Fulko przyniósł go z piwnicy i właśnie sobie go przegląda.
Pogoda w Polsce w końcówce sierpnia przypomina tą na Rodos. Parówa. W takich warunkach niezbyt komfortowo tak siedzieć w dusznym pokoju i wlepiać gały w ekran, ale że Fulko obiecał drugą część wrażeń z Rodos, to obietnicy musi dotrzymać. Rzecz jasna jasne z pianką pomoże. No to na czym to skończyliśmy… Acha, na „k”.
Fulko właśnie wrócił z Rodos. Słońce, plaża, ciepłe morze, no i rzecz jasna All Inclusive... czyli to, czego nie było w tym roku w Polsce. Wasz ulubiony felietonista jest opalony, zrelaksowany, uśmiechnięty- po prostu super gość. Nie ma co ukrywać - na pewno mu zazdrościcie. Spoko, przecież wy też możecie w tym albo przyszłym roku tam pojechać. Tylko czy aby naprawdę warto? Warto!!! Fulko wam zaraz powie, dlaczego. A że wasz mistrz pióra zawsze był trochę dziwny, zrobi to w formie leksykonu. No to jedziemy z koksem…
Prince of Persia: The Sands of Time (czyli po naszemu Piaski Czasu) to tytuł, który każdy gracz, a od jakiegoś czasu również gracz-kinoman znać powinien. Fulko oczywiście zna. Choć po prawdzie, film oglądnął dopiero niedawno w telewizji, bo do kina nie chodzi. W Nowej Hucie, choć to piękne miasto wszystko pozamykane, a do Krakowa jeździć mu się nie chce. Ale nie o filmie, choć dobry, chce wasz mistrz pióra dziś zagaić. O grze będzie. Stareńkiej gierce na PC i konsole z 2003 roku. Świetna to była pozycja, niesamowicie grywalna, z doskonałymi grafiką (a szczególnie animacją) i muzyką. Zresztą oceny Fulko pokrywają się z ocenami całego świata (GameRankings i Metacritic dały po 92%). A dlaczego wasz bard w ogóle o przygodach księcia wspomina? Bo zagrał właśnie w odświeżoną wersję starego przeboju na PS3.
Fulko od zarania dziejów był zapalonym wędkarzem. I to nie takim wirtualnym, ale prawdziwym - z wędką, spławikami, haczykami i robakami hodowanymi w gnoju. Bakcyla na maczanie "kija" załapał jakieś 20 lat temu od swojego "rybnie" wybitnie doświadczonego kolegi. Ów człek zaimponował waszemu mistrzowi pióra swoim niesamowitym wędkarskim rekordem - złowioną w Rabie tołpygą o wadze 25 kilogramów! Fulko widział nawet zdjęcie. Pod jego wpływem wasz bard został prawdziwym licencjonowanym wędkarzem - z kartą wędkarską, członkowstwem w PZW i pozwoleniem na połowy na wodach "Wspólnoty".
Stara oklepana prawda głosi, iż konsole w tym m.in. są lepsze od pecetów, że się nie psują. Ot, włączacie sprzęcik, gracie, wyłączacie... i tak dziesiątki tysięcy razy przez dwadzieścia albo i więcej lat. Żadnych problemów, zwisów, serwisów, napraw przed- i pogwarancyjnych. Czysty fun. Ale Xbox 360 wszystko zmienił. Można powiedzieć, że gdyby patrzeć tylko na sprzęt Microsoftu, jeden z głównych argumentów przemawiających za kupnem konsoli upadłby z kretesem. Ale na szczęście świat konsol to nie tylko X360.
Perfect zagrał w Krakowie. Niby nic wielkiego, gdyby nie dwie rzeczy: po pierwsze był to koncert jubileuszowy, po drugie - Fulko był na tym koncercie. Dla waszego protagonisty to wielkie święto, bo nie ogląda zbyt często na żywo muzyków. Nie przepada, podobnie jak imć pan Zagłoba za tłumem. Ale jak tu nie iść na pierwszy od 15 lat na koncert, kiedy zakład pracy oferuje bilety po 75 złotych sztuka?! A trzeba wam wiedzieć, że na mieście trzeba było wybulić 150 złociszy. Dlatego Fulko nie był frajer - skorzystał z okazji, zamówił u miłej pani z socjalnego dwie sztuki i z niecierpliwością czekał na TEN DZIEŃ.
Kawał zasłyszany dzisiaj, fajny, choć dla starszych. Niby nic, ale Fulko co rusz śmieje się do rozpuku, gdy sobie o nim przypomina. A więc posłuchajcie....
Siedzi sobie stado wróbli na drzewie. A pod drzewem wasz mistrz pióra z kolegą rozprawiają o ważnych rzeczach. Wróble zaciekawione słuchają.
- Podczas wzwodu mój narząd robi się niesamowicie długi - stwierdza Fulko.