Jego Wulgarność, Wrex!
Co wycięto z gry Doom?
Recenzja gry Plants vs. Zombies 2 - walka z zombie w cieniu mikropłatności
Jak deweloperzy walczą z piratami, czyli krótko o oryginalnych sposobach zabezpieczania gier
Twórcy gier wróżą z kryształowej kuli, czyli o tym, jak Deus Ex przypadkiem przewidział zamach na World Trade Center
Recenzja gry Video Strip Poker HD - rozbieranie na ekranie po polsku
Dawno nie było nic o muzyce, więc teraz będzie, choć wyjątkowo – nie o tej z gier komputerowych. Do napisania tego posta zainspirowała mnie nowa płyta Anathemy, która już w najbliższy poniedziałek zadebiutuje na rynku nakładem brytyjskiej wytwórni Kscope. Falling Deeper nie będzie zawierać premierowego materiału – tym razem sekstet z Liverpoolu sięgnął po swoje stare utwory i przygotował je w zupełnie niespodziewanej formie, podobnie jak zrobił to trzy lata temu na krążku Hindsight.
Nowej gry z serii Age of Empires oczekiwałem od lat, ale nie spodziewałem się, że zamiast pełnoprawnej „czwórki”, koncern Microsoft zdecyduje się pójść zupełnie inną drogą. Age of Empires Online od początku budziło we mnie mieszane uczucia – nie podobała mi się cel-shadingowa oprawa wizualna oraz planowany podział na konta darmowe i płatne, który w większości tego typu przypadków posiadaczom tych drugich daje zbyt wielką przewagę. Miałem też nieodparte – choć nie poparte żadnymi dowodami – wrażenie, że dzieło firmy Robot Entertainment będzie znacznie mniej skomplikowane od swoich poprzedników i zamiast pełnoprawnej strategii, otrzymamy casulaowego erteesika dla każdego. Jak się później okazało, mocno się w tej kwestii pomyliłem, bo...
...Age of Empires Online to tytuł naprawdę rozbudowany. W zasadzie mamy tu do czynienia ze starą, dobrą „trójką”, która została wzbogacona o różne interesujące elementy. Tak jak w poprzedniku, postęp uzależniony jest od zdobywanego w trakcie zabawy doświadczenia – im sprawniej wykonujemy kolejne zadania, tym więcej jednostek i wynalazków odblokujemy w głównym mieście. Jednocześnie progres jest bardzo powolny. Dopiero po siedmiu godzinach gry udało mi się osiągnąć dziesiąty poziom u Egipcjan, który gwarantuje dostęp do technologii z trzeciej ery. Zakładam, że dotarcie do ery czwartej zajmie mi co najmniej kilkanaście godzin, co jest miłym zaskoczeniem.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Angry Birds – produkt studia Rovio Mobile – zajmuje czołowe miejsce w rankingu najpopularniejszych tytułów z gatunku arcade. Od momentu premiery w grudniu 2009 roku, dzieło fińskich programistów pobrano z Internetu ponad 300 milionów razy, zarówno w wersji płatnej, jak i darmowej. Gra zrobiła oszałamiającą karierę wśród użytkowników telefonów komórkowych, ale swoich wersji doczekali się również posiadacze stacjonarnych platform: konsoli PlayStation 3 oraz PC. I to właśnie tej ostatniej przyjrzymy się teraz bliżej.
Wersję demonstracyjną Angry Birds można zdobyć za pośrednictwem oficjalnej strony i to zupełnie za darmo. Zawiera ona zestaw 63 plansz o nazwie Poached Eggs, ten sam, który półtora roku temu został zaoferowany w pierwszej wersji gry użytkownikom urządzeń firmy Apple. Uzyskanie dostępu do pozostałych pięciu epizodów wymaga już uiszczenia jednorazowej opłaty w wysokości 4.95$. Jeśli zdecydujemy się na ten krok, otrzymamy kolejne 222 etapy, a także gwarancję, że wszystkie produkowane przez Rovio Mobile aktualizacje z dodatkową zawartością (ostatnia zadebiutowała 16 czerwca) będą gratisowe.
Czułem, że to będzie hit i nie pomyliłem się. Dziś punktualnie o osiemnastej branżowe serwisy opublikowały swoje recenzje gry Deus Ex: Human Revolution, która w naszym kraju zostanie wydana z polskim podtytułem Bunt ludzkości. Wór z jesiennymi premierami został otwarty, sezon ogórkowy odchodzi w zapomnienie. Dobrze się stało, że na pierwszy ogień dostaliśmy tak mocne uderzenie, o czym zresztą świadczą poniższe oceny.
Przyzwyczailiśmy się, że duże koncerny blokują niektóre filmy na YouTube, uzasadniając ich usunięcie naruszeniem praw autorskich, ale żeby robiła to Al-Kaida? Do takiej kuriozalnej sytuacji doszło w ostatnich tygodniach, o ile oczywiście cała sprawa nie jest oryginalnym żartem. Najsłynniejszej organizacji terrorystycznej, która przygotowała atak na wieże World Trade Center, nie spodobał się fragment rozgrywki z trzeciej odsłony cyklu Battlefield i żeby było ciekawiej - udało się jej doprowadzić do jego wyłączenia.
Powłóczące nogami stwory od dłuższego czasu działają mi na nerwy. Winą za to obarczam twórców gier, którzy chętnie wciskają zombie wszędzie gdzie się da, ale efekty ich starań na ogół pozostawiają sporo do życzenia. Na szczęście zarzut ten nie dotyczy Atom Zombie Smasher. Kolejna niezależna produkcja ze zdechlakami w roli głównej zaskakuje oryginalnością i choć trudno nazwać ją objawieniem, to jednak można przy niej spędzić miło kilka wieczorów.
Największą zaletą tej gry jest oryginalny pomysł. Zamiast typowej zręcznościowej sieczki, autorzy stworzyli prostą strategię, której nadrzędnym celem jest przeprowadzenie skutecznej ewakuacji mieszkańców, bezbronnych wobec ataku żywych trupów. Uratowanie określonej liczby osób z oblężonych miast jest podstawowym warunkiem zwycięstwa w niemal każdej misji. Drugim jest likwidacja zombiaków – jeśli uda nam się wybić wszystkich przeciwników, etap również zostanie zaliczony i to niezależnie od liczby wywiezionych śmigłowcem ludzi. Po prawdzie jest to lepsze rozwiązanie, bo wyczyszczony z nieumarłej hordy region przynosi stałe dochody w postaci punktów zwycięstwa, a te z kolei stanowią podstawę do wygranej w całej kampanii. Nadążacie?
Łosiu – jeden z naszych wysłanników na targach gamescom 2011 – podesłał pierwszą partię zdjęć, przedstawiających hostessy pracujące na niemieckiej imprezie. Teraz my prezentujemy Wam te piękności. Które najbardziej przypadły Wam do gustu?
Zwykłem nie puszczać na moim blogu zwiastunów gier, ale dla reklam telewizyjnych najnowszej odsłony cyklu Deus Ex zrobię wyjątek. Powody są trzy: 1) Bunt ludzkości to produkt, którego premiery nie można przegapić – jest tak dobry; 2) Square Enix robi świetne reklamówki; 3) My World grupy Transmissions to kapitalny kawałek. Fajne?
Miała być na Facebooku, jest w Google+. Nowa edycja Angry Birds – prawdopodobnie najpopularniejszej gry arcade w historii elektronicznej rozrywki – to jeden z szesnastu tytułów, które zasiliły raczkujący serwis społecznościowy koncernu z Mountain View. W porównaniu z ofertą konkurenta jest to liczba skromna, ale sympatycy Google’a nie powinni mieć powodów do narzekań. Przykład Angry Birds pokazuje, że Amerykanie wytoczą do walki z rywalem najcięższe działa.
Techland udostępnił w ostatnich miesiącach wiele materiałów dotyczących Dead Island, ale nie było do tej pory wśród nich żadnego, który dotyczyłby stworzonej na potrzeby tej gry ścieżki dźwiękowej. Dzięki uprzejmości wrocławskiej firmy mogę dziś nadrobić te zaległości i jako pierwszy na świecie zaprezentować Wam kilka utworów z tej gry. Autorem wszystkich zamieszczonych kompozycji jest Paweł Błaszczak, muzyk, który wcześniej ujawnił swój talent m.in. w kolejnych odsłonach cyklu Call of Juarez i w pierwszym Wiedźminie.
Techland pozwolił mi podzielić się z Wami trzema utworami. Najważniejszy z nich jest oczywiście motyw przewodni, który usłyszcie w menu, zaraz po odpaleniu gry. Oprócz tego znalazły się tu również inne, reprezentatywne dla całości kawałki: Surrounded by Zombies oraz Zombie Rising. Ten drugi został przygotowany z myślą o oficjalnym soundtracku i w zamieszczonej tutaj wersji nie zostanie odtworzony w trakcie zmagań.
Jeśli zaliczyłeś drugą grę z serii Portal, to z pewnością kojarzysz poruszający utwór Exile Vilify grupy The National, który był odgrywany przez radio leżące w jednej z początkowych komór testowych. 15 czerwca 2011 roku firma Valve Corporation ogłosiła nietypowy konkurs, którego celem było stworzenie teledysku do tego właśnie kawałka. Na przygotowanie swoich propozycji uczestnicy zabawy mieli dokładnie miesiąc.
Kilkumiesięczna przerwa w graniu pozwoliła mi odetchnąć od nowych produkcji, ale spowodowała też spore zaległości, które teraz staram się sukcesywnie nadrobić. Na pierwszy ogień wybrałem trzecią odsłonę cyklu F.E.A.R., produkt, który od początku stał u mnie na straconej pozycji. Przyznaję się bez bicia - nie wierzyłem, że nowy producent będzie w stanie przygotować dzieło co najmniej tak samo dobre, jak Monolith, a w przekonaniu tym podtrzymywały mnie zapowiedzi radykalnych zmian, jakie szykowały się w samej rozgrywce. Kiedy „trójka” wylądowała wreszcie na moim komputerze, pełen obaw rozpocząłem kolejne spotkanie z Almą, i...
Zacznę od tego, co mi się podobało. Na plus na pewno należy zaliczyć potyczki z przeciwnikami, które są żywiołowe i piekielnie efektowne. Nie zgodzę się z forsowanym przez niektórych krytyków stwierdzeniem, że system osłon spowolnił walkę. Gra zachęca do szybkiego poruszania się po mapie i częstego zmieniania kryjówek, zwłaszcza, że sporo obiektów zapewniających schronienie ulega zniszczeniu. Problemu nie stanowi również kolejne istotne w tej serii novum, czyli automatyczna regeneracja zdrowia. Poprzedni system (odnowa energii po użyciu apteczki) nie był oczywiście zły, ale jego usunięcie nie odbiło się negatywnie na dynamice starć. Mimo wprowadzenia dwóch radykalnych rozwiązań, F.3.A.R. pozostał szybką, mięsistą strzelaniną, a to cieszy, bo w końcu o strzelanie się tu przecież rozchodzi.
Amerykańskie studio Supergiant Games podzieliło się w piątek dwoma fantastycznymi wiadomościami. Pierwsza z nich dotyczy pecetowej edycji gry Bastion, która od kilkunastu dni dostępna jest za pośrednictwem usługi Xbox Live Arcade – konwersja tego wysoko ocenionego przez krytyków tytułu trafi na platformę Steam już 16 sierpnia i będzie kosztować 13.99 euro. Druga wiadomość dotyczy soundtracku z tej produkcji. Kapitalnej ścieżki dźwiękowej można posłuchać w Internecie zupełnie za darmo!
Kojarzycie Hard Reset? Jest to nowa polska strzelanina, którą we wrześniu wyda CD Projekt. Debiutanckie dzieło studia Flying Wild Hog trafiło do naszej redakcji pod postacią wersji demonstracyjnej, więc mieliśmy okazję sprawdzić, jak prezentuje się w akcji. Porządny test przygotowuje dla Was fsm i już w przyszłym tygodniu będziecie mogli przeczytać go na GOL-u. Poniżej znajdziecie natomiast moje wrażenia po krótkiej, bo niespełna półgodzinnej rozgrywce.
Hard Reset to hołd złożony pierwszoosobowym strzelaninom z poprzedniej epoki. Autorzy zignorowali obowiązujące dziś standardy i wrócili do rozwiązań rodem z pierwszego Dooma. W polskim produkcie zdrowie można zregenerować wyłącznie za pośrednictwem apteczek (na ogół wypadających z ciał zabitych wrogów), istnieje tu rzadko spotykana dziś zbroja redukująca otrzymywane obrażenia, a poszczególnych broni nie trzeba przeładowywać. Kiedy widzimy biegnących w naszym kierunku wrogów, po prostu naciskamy lewy przycisk myszy i zaczynamy tańczyć wokół przeciwników, prując przy tym ile fabryka dała. W starciach można sobie pomagać, strzelając na przykład w beczki pełne paliwa lub niszcząc skrzynki elektryczne, ale generalnie nie ma w tym żadnej większej filozofii. Nieskomplikowana rzeź, jakich obecnie praktycznie już się nie robi.
Sezon ogórkowy w pełni, tradycyjnie nie dzieje się nic ciekawego. Do najbliższej dużej imprezy branżowej pozostały niespełna dwa tygodnie – wszyscy spodziewają się, że to właśnie na niemieckim gamescomie pokazane zostaną skrzętnie ukrywane dotąd gry, kto wie, może nawet pojawią się jakieś nieznane wcześniej, spektakularne hity? Firma 2K Games nie zamierza jednak czekać tak długo. Plan zakłada, że o ich kolejnym produkcie świat dowie się kilka lub kilkanaście dni wcześniej, dzięki czemu wiadomość nie utonie w zalewie targowych newsów – nowy tytuł musi być na ustach całej branży. Przygotowania posuwają się dobrze, zainteresowani odliczają czas pozostały do godziny zero, uderzenie ma nastąpić lada chwila. Nagle wszystko bierze w łeb. Któraś z wtajemniczonych w cały proces osób nieoczekiwanie puszcza farbę.
Miało być jak zwykle: piękna okładka w Game Informerze i kilkanaście stron informacji na wyłączność, jakich dotąd nie posiadł nikt inny. Po prostu kolejny exclusive, który wdepcze konkurencję w ziemię. Borderlands nie jest tak spektakularnym tytułem jak choćby Call of Duty, ale i tak mamy tu do czynienia z hiciorem – ponad cztery miliony sprzedanych egzemplarzy „jedynki” mówi samo za siebie. Niespodziankę psuje jednak brytyjski serwis Eurogamer – ten sam, który znany jest z przesadnie surowego traktowania drogich superprodukcji i wywyższania pod niebiosa gier niezależnych. Mimo że Wyspiarze nie dysponują żadnym potwierdzeniem od wydawcy, opublikowana wczoraj wiadomość nie brzmi jak typowa branżowa plotka. Eurogamer powołuje się na tajemniczego informatora i oznajmia, że firma 2K Games niebawem ogłosi drugą odsłonę cyklu Borderlands. Gra rzkeomo jest tworzona z myślą o trzech platformach sprzętowych (PC, Xbox 360 i PlayStation 3), a jej debiut rynkowy ma nastąpić w przyszłym roku. Identyczne informacje pojawiają się później w oficjalnym oświadczeniu prasowym. Niespodzianki nie było – Game Informer na otarcie łez ma swój artykuł.