Wczoraj, ni z gruchy, ni z pietruchy, zadebiutowała w AppStore gra Bastion, która swoim oryginalnym pomysłem na rozgrywkę, odtwarzaniem świata przedstawionego (paradoks, nieprawdaż?) i narracyjnym (dosłownie, polubicie narratora tego świata) sposobem odkrywania fabuły uwiodła swoim urokiem niejednego gracza. Teraz, posiadacze iPadów mogą na własnej skórze przekonać się, co skrywa (i dlaczego) historia „indyka” Bastion.
Kinect Sports to zasłużona, flagowa marka Microsoftu, zachęcająca do zakupu Kinekta. Można się czepiać, że produkcjom dedykowanym sensorowi ruchu wciąż bliżej do mini-gier lub relaksujących przerywników zapełniających czas pomiędzy przechodzeniem większych, „poważniejszych” tytułów. Ale żeby tak powiedzieć, trzeba być poniekąd ignorantem, bowiem KS to świetna pozycja, zmuszająca do ruchu przed TV, testująca naszą zręczność, refleks i dająca mnóstwo dobrej zabawy, szczególnie w szerokim gronie. Niezależnie więc, czy lubicie organizować domówki, czy macie dużą rodzinę, czy chcecie bawić się w pojedynkę i pobijać własne rekordy – KS dostarczy wam więcej radości niż przypuszczacie!
Got Cow? – mówi wam coś ten tytuł? Nie? A pamiętacie małą aferę, w której ktoś niechybnie zarzucił twórcy gry, że jawnie kradnie pomysł (i wykonanie) od Rovio, wzorem Angry Birds Space? To ta sama gra, która powstawała na długo przed koncepcją ptaków w galaktyce. Teraz warto zastanowić się, kto od kogo ściągał na lekcjach fizyki i innowacyjności (szczególnie, że gameplay z Got Cow? od dawien dawna wisi na YouTubie…). Oraz, co pewniejsze – warto zagrać i przekonać się na własnej skórze, że strzelanie z krowy do kosmitów wciąga!
W grach wideo jest trochę tak jak w miłości – można mówić piękne, prawdziwe rzeczy, ale można też o nich milczeć, także wspólnie, we dwoje. Nie jestem specem od psychologii, ale chyba najlepiej nie przesadzać z nadmiernym mówieniem i przydługim milczeniem. Podobnie jest w grach, a przynajmniej tak mi się wydaje. I tak jak w miłości – ta druga opcja jest bardziej tajemnicza. Pobudza wyobraźnię, wyostrza zmysły i uaktywnia ten szósty, wciąż bliżej nieokreślony, wciąż gdzieś w środku nas obecny. Dlatego dziś, w krótkiej refleksji, chciałbym się przyjrzeć grom wideo, które właśnie dzięki milczeniu i/lub ciszy budują unikalną atmosferę wokół siebie, a w nas pozostawiają wrażenia nie do opisania.
Sztuczny, „hipsterski”, pseudoartystyczny tłum dotarł już do bram branży gier wideo. Przepraszam bardzo, nie „dotarł”, a raczej „przekroczył” próg (konkretniej – sforsował grodzie). Chóralne pieśni wiwatują dziś „sto lat indykom!”, z rozentuzjazmowanych gardeł słychać krzyki „niech żyją gry niezależne!”. A ja Wam powiem, jak znam i nie lubię za to ludzi, że to w większości pustostany, złodzieje i chwalipięty. I nie tyczy się to tylko gier, podobnie jest z filmem i literaturą. Wszystko dziś jest takie… popularne. Najbardziej chyba mówienie, a w drugiej kolejności myślenie, prawda?
Jako Polak z krwi i kości mógłbym narzekać, marudzić i zanudzać o tym, jakie to mamy niskie zarobki, jakie to nowe pecety, konsole i gry są drogie, jakie te gry powtarzalne – zmianie ulega tylko oprawa graficzna i numerek w nazwie. Być może byłoby w tym sporo prawdy, jednakże dziś postanowiłem popatrzeć na siebie jako Gracza Anno Domini 2012, który – jak się okazało – ma mnóstwo powodów do radości! Po krótkim namyśle przejrzałem kilka serwisów growych, zaplecze e-sklepów z grami, stos aukcji internetowych, zakreśliłem sobie najważniejsze dla graczy aspekty (e-)egzystencji i doszedłem do wniosku, że każdy z nas może być szczęśliwy! Poniżej wypunktowałem tylko kilka z nich – nie krępujcie się i dopiszcie własne!
Filmy drogi to taki gatunek w literaturze i kinematografii, który chyba nigdy nie odejdzie do lamusa. Jest to formuła wciągająca swoją historią, pouczająca, niekiedy opowiada o niebezpieczeństwach i zabawnych sytuacjach, w których znaleźli się główni bohaterowie. Taka właśnie jest Epoka Lodowcowa 4, która, dodając postać Wiewióra, wypada w moim zestawieniu jako najlepsza (na równi z „jedynką”) część przygód mamuta Mańka, tygrysa szablozębnego Diego i leniwca Sida.
Możecie się śmiać i "hejtować" - nie miałem w planach kontynuacji cyklu o ubraniach dla geeków, ale moja Miła znalazła w Internecie koszulki z motywami z DragonBalla... a to, naturalnie, nie mogło umknąć mojej uwadze. Nie mogłem też być samolubny i musiałem się z Wami podzielić tą wiedzą. :) W rozwinięciu wpisu t-shirty z: Pac-Manem, geekami Smerfami, postaciami z DragonBalla i Simpsonami!
Według astrologii, kalendarza i widoku za oknem - nastało lato pełną gębą! To idealny moment, żeby dumnie wypiąć pierś i pochwalić się swoim nowym nabytkiem. Tj. growym t-shirtem, które można obecnie zdobyć nie tylko w e-sklepach, ale i w zwykłych sieciówkach, za niewielkie pieniądze.
Doprawdy, świat i ludzie wciąż potrafią mnie zadziwić. Np. swoją bezmyślnością, naiwnością, i snuciem wyszukanych teorii, jakich powstydziliby się starożytni filozofowie. W pewnym sensie rozumiem „hejt” powstały wokół (nie)sławnej pani Grażyny Żarko. Za to kompletnie nie rozumiem tego, co rozgrywa się od chwili „zdemaskowania” „eksperymentu”/„projektu”, który nadal wygląda jak kiepski żart studentów socjologii, niż poważne, społeczne przedsięwzięcie.