Dzisiaj chciałbym Wam podać tajny przepis na przygotowanie w domowych warunkach - postaci z Super Mario Bros. znanego jako Muchomorek! :) Nie jest to idealny model w skali 1:1, ani wierne odzwierciedlenie pierwowzoru, ale zawsze to dobra i smaczna zabawa, z growym akcentem w tle.
Gdybym chciał napisać zwykłą recenzję produkcji, o której mowa, skrzywdziłbym ją. Bo powierzchownie to: „gra muzyczna utrzymana w komiksowym stylu, z zabawną i zarazem poważną fabułą, mechaniką przypominając Guitar Hero i Rock Band”. Ale to nie wszystko. W zasadzie to najmniej ważne jak w to się gra i jak to wygląda. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu – czyli muzyka i przekaz, jaki ze sobą niesie… Fryderyk Chopin, we własnej osobie!
Dawno, dawno temu, w Odległej Galaktyce, prawa dłoń Imperatora Sithów, Lord Vader, odkrył na planecie Kashyyyk niebezpiecznie ogromne skupienie Mocy. Mnogość midichlorianów zawierała się w skromnej posturze chłopca, syna jednego z ostatnich ocalałych Jedi. Mając pięć lat nie był świadomy siły w nim drzemiącej, ale Lord Vader dostrzegł jego predestynację u swojego boku...
Nie wiem dlaczego produkty firmy Apple są w Polsce postrzegane jako bezużyteczne gadżety dla szpanerów. Systemy iOS są naprawdę przemyślane, szybkie i – w porównaniu do Windows Phone i (szczególnie) Androida – mniej awaryjne. Oprogramowanie (czyli Mac OS, OS X) komputerów Jabłuszka nadaje się doskonale dla fotografów, filmowców i nie tylko. Ale nie zamierzam Was przekonywać do tego, że to produkty bez wad, albo namawiać do kupna. Chcę pokazać Wam-graczom, jak wiele może Was ominąć, gdy nie macie w swojej kieszeni iPoda, iPhone’a, lub – przede wszystkim – iPada w plecaku.
Najbardziej dochodowa marka Epic Games? Gears of War? Skądże znowu! Infinity Blade, czyli rewolucyjna, oryginalna gra dedykowana urządzeniom firmy Apple. Choć jest powtarzalna, nieskomplikowana i naprawdę można z nią spędzić wieczność – warto wydać każdą złotówkę. Szczególnie, że zazwyczaj kosztuje w AppStore jednego dolara. Bezcen!
Naszła mnie w ubiegłą sobotę, wydaje mi się, ciekawa refleksja. Otóż byłem w centrum pewnego śląskiego miasta, od 20:00 do północy, na operetce wystawianej pod gołym niebem. Co ciekawe, nie tylko cały plac wypełniony był ludźmi, a także pobliskie chodniki i – na tę okazję zamknięte – ulice. Tysiące ludzi przyszło na długie przedstawienie w sobotni wieczór, kiedy rozgrywany był mecz Hiszpania – Francja. Zaskoczenie? Zdziwienie? Niekoniecznie. Ludzie potrzebują przeżywać katharsis. I tu zaczynają się moje niespójne przemyślenia. Jak to się ma do świata gier wideo? Czy one potrafią nam zaserwować przedstawienie najwyższych lotów? Oczyszczające, pokrzepiające, pouczające?
Statystycznie, wychodząc z psem na spacer masz 3 nogi. Oczywiście, tak jak przy ocenie książki po okładce, tak samo nie należy przy zakupie gry sugerować się ilością sprzedanych egzemplarzy danej produkcji. Właśnie, a propos transakcji, nie wiem czy wiecie, ale gracze częściej kupują gry niż je przechodzą. Promocje, przeceny, specjalne oferty w XBL, PSN, na Steamie i akcje typu Humble Bundle atakują nas coraz częściej-gęściej. Warto skusić się na klasyki, produkcje Indie i AAA w atrakcyjnych cenach. Ale jeszcze bardziej warto… je przejść, po prostu.
Przeżyłem ostatnio dość nieprzyjemną sytuację w pewnym oddziale banku. Choć nazwy nie wymienię, bo ich prawnicy mnie znajdą i do końca życia nie wypłacę się za odszkodowanie/zniesławienie, opowiem wam o tym, jak chciałem zacząć legalnie kupować gry i aplikacje na iPada. Jeszcze miesiąc temu nie miałem podpiętej żadnej karty do swojego konta w iTunes, dlatego z AppStore ściągałem wyłącznie bezpłatne produkcje (głównie czyhałem na promocje). Ale po pewnym okresie czasu zaczęło mi brakować w kolekcji tytułów, które nigdy nie schodzą do poziomu „darmowości”. Wybrałem się do banku, żeby ten problem rozwiązać… a powstał nowy.
Przeszedłem główny wątek fabularny w Skyrim i nie, nie chcę Wam zdradzić fabuły, bo pewnie większość z Was już ją zna, a ci, którzy ją dopiero poznają, niech pozostaną nieuświadomieni. Zanim napiszę recenzję (o ile w ogóle to zrobię, przecież tę grę „maksuje” się miesiącami), chciałbym zwrócić waszą uwagę na kilka niedorzecznych, zabawnych, niekiedy jednak irytujących szczegółów, które psują próby wczucia się w klimat gry i przeniknięcia w skórę głównego bohatera, Dragonborna. Spojlerów nie ma, za to możecie się pośmiać!
W latach 90. wszelkiej maści tycoony pojawiały się na rynku jak grzyby po deszczu. Jednak tylko jeden tytuł zdołał zgrabnie połączyć wiele gałęzi przemysłu i transportu z przystępnym interfejsem i prostą, ale ponadczasową grafiką. Tych, którym po usłyszeniu słowa „tycoon” jeży się włos na głowie od razu uspokajam – TTD to produkcja Chrisa Sawyera, przyciągająca do komputerów nawet przeciwników statystyki i marketingu. Dwuwymiarową strategię w rzucie izometrycznym polaną sosem utworów midi stworzył człowiek-orkiestra, ojciec sławnych serii RollerCoaster i Railroad Tycoon.