Od premiery Diablo III minął nieco ponad tydzień. Część z Was już pewnie zmaga się z poziomem Inferno i sprzedaje tony przedmiotów w domu aukcyjnym. Są jednak i takie osoby, które walczą z piekielnymi pomiotami na Koszmarze lub „Normalu”. Postanowiłem więc przedstawić Wam kilka porad, które ułatwią eliminację maszkar i sprawią, że rozgrywka w Diablo III będzie przyjemniejsza oraz bardziej satysfakcjonująca.
Kilka dni temu „skończyłem” Terrarię. Cudzysłów użyty z premedytacją, bo ciężko tak naprawdę powiedzieć o zaliczeniu gry, która jest sandboksem. W kampanii dla jednego gracza zdobyłem najlepsze zestawy zbroi, stworzyłem Night's Edge i pokonałem trzech bossów, więc można to podciągnąć pod przejście gry. Wszystko to od zera na planszy średnich rozmiarów. I muszę przyznać, że czasu spędzonego z Terrarią absolutnie nie żałuję. Oczywiście nie ma róży bez kolców i w Terrari można wciąż wprowadzić kilka poprawek, które teoretycznie powinny w znacznym stopniu uprzyjemnić i uatrakcyjnić obcowanie z tym tytułem.
Kintaro Oe, bohater anime pt. Golden Boy, to młodzieniec ze wszech miar wyjątkowy. Był studentem prawa na prestiżowym Uniwersytecie Tokijskim (zdał wszystkie egzaminy, ale opuścił uczelnię przed zakończeniem edukacji), a obecnie podróżuje po Japonii na swoim wiernym rowerze Mikazuki 5 i chwyta się przeróżnych dorywczych prac, przy okazji ucząc się życia. Czego możemy więc spodziewać się po tym 6-odcinkowym mini serialu? Świetnego japońskiego poczucia humoru, szczypty dramatu, odrobiny nienachalnego moralizatorstwa, a także kropelki erotyzmu.
Pisząc jakiś czas temu tekst o Terrari nie planowałem tworzyć następnego artykułu w podobnym tonie. Okazuje się jednak, że niektóre gry niezależne mają na mnie specyficzny wpływ i powodują, że zaczynam mocno zastanawiać się nad konkretnymi elementami, które można poprawić lub zmienić tak, aby dany tytuł był (w mojej subiektywnej ocenie) lepszy, bardziej dopracowany i dający więcej frajdy. Tym razem, jak uważni czytelnicy zorientowali się po tytule, biorę się za barki z całkiem świeżą grą autorstwa fińskiego zespołu Almost Human, czyli Legend of Grimrock.
Fachowcy od marketingu i reklamy miewają różne pomysły. Jednak czegoś takiego, co zaserwowali nam spece z Electronic Arts chyba jeszcze nie było. Idea całego przedsięwzięcia polega na tym, że niczego nieświadomym kobietom w średnim wieku pokazano najokrutniejsze fragmenty wyjęte wprost z rozgrywki w Dead Space 2. Zadaniem pań było szczere reagowanie na to, co widzą na monitorach. I chociaż reakcje biednych mam raczej zaskakujące nie są, to pomysł EA na kampanię reklamową owszem.
W związku z nową świecką tradycją na gameplay.pl, którą sam w tej chwili ogłaszam, postanowiłem co dwa tygodnie dostarczać wam nowy, świeży i pachnący „Top 10”. Mieliśmy już gry na PC, rozmawialiśmy o broniach, a dzisiaj nadszedł czas na coś zgoła innego. Gdy słyszycie zwrot cel-shading, to automatycznie w głowie macie obraz tego jak powinna wyglądać gra zrobiona w tym stylu. W związki z tym, że takich tytułów pojawiło się wiele, postanowiłem pochylić się nad problemem i wybrać 10 z nich, które mi najbardziej zapadły w pamięć.
Słuchając sobie ostatnio piosenki, którą znajdziecie na końcu tego wpisu, naszła mnie pewna myśl dotycząca czegoś, z czym każdy w Was może się kiedyś spotkał. Zacznę może od pytania: macie może taką grę, w którą graliście już jakiś czas temu i była ona dla Was wtedy pewnego rodzaju zjawiskiem, odkryciem nowego świata czymś wprost niewiarygodnym? Starsi gracze z pewnością tak. Czasami najdzie nas jednak chęć przypomnienia sobie o tym tytule. I wtedy, po latach spoglądając na recenzje tej gry i uzmysłowieniu sobie jaka ona była naprawdę nie nachodzi was myśl pt. „co ja w tym kurna widziałem?”.
Boom na telewizję i gry 3D rozpoczął się na dobre. Sony promuje model telewizor+okulary (kosztowny i dla niektórych niewygodny), Nintendo w nadchodzącym 3DS udało się przedstawić stereoskopowe 3D za pomocą jednego ekraniku (jednak z pewnymi ograniczeniami). Na przeciw wszystkim tym problemom wyszedł pomysł pewnego tajemniczego jegomościa.
PC – nieodłączny element życia każdego z nas. Używają go praktycznie wszyscy: od pani w urzędzie, która bez niego i Pasjansa nie wyobraża sobie dnia pracy, poprzez „sweetashne” nastki buszujące po portalach społecznościowych, aż po graczy, dla których PC jest dodatkową albo (o zgrozo!) jedyną opcją zanurzenia się w świecie elektronicznej rozrywki. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo psioczyli na PeCety, jako maszyny do grania, to jednak ukazało się na nich kilka gier, które oprócz tego, że ostro kopią zady i lasują zawartość mózgoczaszki, to wydane zostały tylko na blaszaki (nie licząc dziwacznych konwersji). W związku z tym, że postawiłem sobie za zadanie dbanie o ogólną erudycję wśród graczy, niniejszym mam przyjemność przedstawić Wam listę gier, które pojawiły się (w głównej mierze) na PC i które powinny być „jazdą obowiązkową” każdego gracza.
Jeśli dzisiaj, lub na weekendzie, znajdziecie pół godzinki wolnego czasu to mam dla Was coś ciekawego. Co powiedzielibyście osadzone w steampunkowych klimatach dzieło, które swego czasu było nominowane do Oskara za najlepszy krótkometrażowy film animowany?
Nadchodząca jesień to nie tylko chłodniejsze dni, szkoła i koniec sezonu ogórkowego w branży gier wiedo. Ostatni kwartał roku wiąże się także z powrotem na ekrany telewizorów znanych i lubianych seriali. Samymi książkami i grami człowiek nie żyje, więc od czasu do czasu, pomiędzy kolejnymi turniejami wielkiego szlema, wypada coś obejrzeć. Zapraszam więc do zapoznania się z mocno subiektywną listą seriali, na które z niecierpliwością czekam. Uwaga: spoilery większe niż w Need for Speed: Underground!
W ciągu ostatnich kilku tygodni wysyp tytułów AAA jest wprost porażający. Mniej więcej co tydzień, albo i częściej, pojawia się gra, na którą czekało miliony spragnionych wrażeń użytkowników. W związku z premierami pojawiają się liczne recenzje na serwisach zarówno rodzimych, jak i zachodnich. Te z kolei ciągnął za sobą fale „flejmu, hejtu i rejdżu” wylewające się na forach dyskusyjnych i komentarzach pod opiniami dziennikarzy. Mam w związku z tym jedno zasadnicze pytanie. Dlaczego?
Braid, wydany sierpniu 2008 na XBLA, a rok później na PC, Mac i PlayStation 3 stał się grą kultową. Według niektórych Braid był tym dla niezależnych gier, czym dla rynku filmowego był obraz Stevena Soderbergha pt. Seks, kłamstwa i kasety wideo. Jednakże nie o samej grze będzie dziś mowa, lecz o jej wyjątkowej ze wszech miar ścieżce dźwiękowej, która nie tylko wpłynęła na stronę wizualną gry, ale i pozwoliła zbliżyć się Braidowi do miana dzieła sztuki.
Narzędzia, którymi niesiemy zniszczenie w grach są różnej maści. Od popierdółkowatych pistolecików i nożyków, aż po zabawki naprawdę sporego kalibru. Pomyślałem więc sobie, że fajnie by było wyłuskać 10 broni, które naprawdę zapadły mi w pamięć – nie dla tego, że były niewiarygodnie skuteczne, czy fajnie wyglądały. Nic bardziej mylnego. Moje kryterium wyboru było bardziej prozaiczne. Po pierwsze: fajnie by było mieć taką zabawkę na czarną godzinę, a po drugie: musi być po prostu OSOM.
Wiedzieliście, że Activision wyda Limbo 2: The Bars Lowered? Czego możemy się spodziewać w kontynuacji tej ciekawej gry niezależnej wydanej w zeszłym roku na XBLA? Przede wszystkim, Activision zapowiada, że doda do gry kolory, gdyż pierwsza jej wersja była zbyt szaro-buro-czarno-biała. Dodatkowo, będzie więcej jajek do znalezienia, a gracze będą mogli wybrać postać, którą pokierują. No i najważniejsza sprawa – gra zostanie znacznie ułatwiona. Pełny trailer produkcji możecie zobaczyć…