Dzisiejsza konferencja Sony zapisała się złotymi zgłoskami w historii. Cena, wygląd (i brak uciążliwych zabezpieczeń) prawdopodobnie sprawią, że Playstation 4 stanie się murowanym hitem.
Męskie postacie dominują w grach. Kierujemy w nich na przykład żołnierzami, zdobywcami, poszukiwaczami przygód, czasami złoczyńcami, najemnikami. Natomiast postacie żeńskie często są przedstawiane we wręcz archetypowej roli nagrody, a także pełnią funkcję wabika (oczywiście z biustem odpowiednich rozmiarów) na męską część odbiorców. Na szczęście działają twórcy, którzy dostrzegają, że kobieta to nie tylko ładna figura, twarz, a przede wszystkim możliwość stworzenia interesującej kreacji, osobowości, która przyczyni się do wzbogacenia fabuły, wartości produkcji. Najczęściej spotykamy się w grach z żeńskimi postaciami towarzyszącymi protagoniście w jego przygodach. Przyjrzymy się niezapomnianym przedstawicielkom tej grupy.
Minęło ponad 12 lat od premiery Star Wars: Knights of the Old Republic i prawie 11 lat od wypuszczenia na rynek drugiej części o podtytule The Sith Lords. Mimo upływu czasu wspomniane produkcje nadal gromadzą wokół siebie liczne grono fanów oraz moderów. O wciąż dużym zainteresowaniu graczy świadczy chociażby fakt, że wersja steamowa dwójki doczekała się niedawno sporej aktualizacji. Wydawałoby się, że po tylu latach, i w moim przypadku po kilkukrotnym przejściu każdej części, produkcje studia BioWare i Obsidian Entertainment oraz kulisy ich powstawania są już w pełni poznane. Niejednokrotnie przeszukując Internet, natrafiałem na wiele ciekawostek oraz sekretów dotyczących serii Knights of the Old Republic, którymi się z Wami podzielę. Co zrozumiałe, tekst zawiera olbrzymią dawkę spoilerów.
Przypadek często kieruje naszym losem. Przeglądając niezmierzone otchłanie YouTube'a, odkryłem pewien film animowany z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zaintrygowany kilkoma ujęciami i opisem dzieła w końcu obejrzałem całe. Czy było warto? O tym dowiecie się z niniejszej recenzji.
Z nowym filmem Dragon Ball Z wiązałem duże nadzieje. Jest to przecież pierwsza kinówka od wielu lat, która może zadecydować o rozwoju marki w najbliższym czasie. We wrześniu w końcu nastąpiła premiera płytowa tej produkcji, co pozwoliło mi na jej obejrzenie. Czy film godnie kontynuuje tradycję serii, czy wychodzi naprzeciw oczekiwaniom fanów, szczególnie tych pamiętających emisję serialu w RTL 7? O tym w poniższej recenzji.
Jakiś czas temu w tym wpisie przedstawiłem kilka ciekawostek dotyczących serii Knights of the Old Republic. Tekst poruszył tylko nieliczne sekrety, zatem ponownie zbadałem tajniki Mocy, aby dostarczyć Wam kolejnych interesujących informacji, o których mogliście nie słyszeć. Tekst zawiera spoilery.
Już jutro każdy będzie mógł za darmo zagrać w Star Wars: The Old Republic (przejście na system free-to-play). Niewątpliwie wśród grona oczekujących jest wiele osób, które będą chciały się przekonać m.in. ile KOTORa jest w tej produkcji. Zwłaszcza im dedykuję ten artykuł.
Wiedźmin 3 został w końcu zapowiedziany. Wraz z upływem czasu pojawiają się nowe materiały dotyczące produkcji, w tym różne zdjęcia. Jestem przekonany, że Wiedźmin 3 okaże się świetną grą, ale nurtuje mnie i niepokoi jedna rzecz.
Niezgłębione czeluście Internetu skrywają wiele interesujących materiałów. Chcę Wam przedstawić ciekawą rzecz, którą odnalazłem przypadkiem jakiś czas temu. Ponadto uczczę pewną rocznicę.
Pomimo przeciętnych wyników finansowych, które miały źródło również w nikłej kampanii reklamowej, Spec Ops: The Line wciaż zdobywa uznanie wsród graczy oraz krytyków. O produkcji napisano już sporo, niektórzy mogliby powiedzieć, że wystarczająco. Uważam jednak, że tak niecodzienna gra wciąż zasługuje na dodatkowy rozgłos, uwagę. Jakiś czas temu produkcja pojawiła się w usłudze Playstation Plus, co stwarza doskonałą okazję do jej poznania.
Do głównego nurtu, świadomości większości graczy przebijają się przede wszystkim produkcje bardzo dobre, wybitne lub najmocniej reklamowane. Wiedźmin, GTA, Call of Duty, Battlefield, można tak wyliczać długo. Poza tego typu produkcjami istnieją jednak gry z różnych względów zapomniane przez rynek. Szczególnie charakterystyczną, będącą w cieniu grupą są pozycje, które zbierają oceny w przedziale od 6,5 do 7,5 (ew. do 8) w skali dziesięciostopniowej. Można je określić jako gry dobre i tylko dobre.
Oczywistością będzie stwierdzenie, że branża gier w znacznym stopniu inspiruje się kinematografią. Efektowne sceny akcji, różne ujęcia kamery, reżyserowane dialogi to tylko część zapożyczonych rozwiązań rodem z Hollywoodu, które studia developerskie wykorzystują z różnym skutkiem. Zastanawiając się nad owym kinowym pierwiastkiem w naszym hobby, zauważyłem, że wydawcy nie są skorzy do wykorzystania pewnego „filmowego” pomysłu. Czemu nie dostajemy „wyciętych scen” z gier?
Jest sporo growych serii, które w pewnym momencie zatrzymały się w miejscu. Mechanika wydaje się być doprowadzona do perfekcji, twórcy nie mają pomysłu na ulepszenia, a jedyne zmiany polegają zazwyczaj na polepszeniu grafiki bądź wprowadzeniu kontrowersyjnych poprawek, które nierzadko psują balans rozgrywki. Zazwyczaj stanie w miejscu wynika z lenistwa i podejścia twórców/wydawcy na zasadzie "sprzedaje się, to nie zmieniajmy za dużo i wyciskajmy kasę" (seria "Call of Duty" od piątej części), ale są też sytuacje, w których studia mają patową sytuacją. Choćby nie wiadomo, jak się starali, to nie będą w stanie osiągnąć lepszego efektu. O kilku takich przypadkach opowiem Wam w tym wpisie.
Często lubujemy się w przedstawianiu Polski jako kraju pełnego absurdów, o których nie śniło się nawet największym filozofom. Są jednak państwa, gdzie gracze mają do czynienia z sytuacjami, o których nigdy byśmy nie pomyśleli. Jednym z nich są Niemcy. Przedstawię kilka absurdów z życia tamtejszych wydawców, producentów i graczy dotyczących cenzury gier.
Gdy za oknem pada śnieg, przenieśmy się myślami do gorących tropików, posłuchajmy odpowiedniej muzyki i powspominajmy pewną grę z zeszłego dziesięciolecia.