Po nieco średnim pierwszym tomie Wojny Grzechu sięgnąłem od razu po drugi. I jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Smocze Łuski wzbudziły we mnie dużo więcej pozytywnych emocji. Nie spodziewałem się, że dzięki kontynuacji tak bardzo wsiąknę w świat pradawnego Sanktuarium. Bez przedłużania, zapraszam na kolejną Biblioteczkę Gracza, gdzie opowiem o drugim tomie Diablo. Wojna Grzechu pt. „Smocze Łuski”.
Na początek muszę ostrzec, że osoby, które nie czytały pierwszego tomu, nie powinny sięgać po ten tekst, z powodu niewielkiej (ale jednak) liczby spoilerów. Postaram się nie zdradzić zbyt wiele z fabuły książki, aby nie zepsuć Wam całej lektury. Wiem jednak, że coś na pewno mi się wymknie. Przepraszam i zapraszam.
Zacznę od wydania. Tutaj Insignis pokazuje profesjonalizm i daje nam książkę, która pięknie pasuje do tomu pierwszego. Posiada ona 368 stron i jest takiej samej grubości, jak Prawo Krwi. Okładka przedstawia mężczyznę oplecionego eterycznym smokiem. Głównie chodzi o Nekromantów i ich przekonania dotyczące utrzymania równowagi na świecie. W fantastyczny sposób Knaak rozwija ten wątek i całą filozofię mrocznych kapłanów. Wielki plus za to i żałuję, że nie posiadałem tej wiedzy, grając w Diablo 2. Jednakże w Polsce książka ukazała się 17 czerwca 2015 roku. Tymczasem świat zaczytywał się fabułą już osiem lat wcześniej. Ból i żal.
Fabuła książki opisuje dalsze losy Uldyzjana, Mendela oraz Serenti, jak radzą sobie z nową mocą oraz nowymi obowiązkami. Przewodzą teraz armią wyznawców, która wierzy, że zło zalęgło się na świecie, zaś oni, jako jedyni, mogą coś z tym zrobić. Edymerowie próbują się otrząsnąć po zdradzie Lili i śmierci Achilosa. Uldyzjan postanawia ruszać dalej w stronę Kedżestanu. Wszystko się komplikuje, gdy stary druch powraca, a brat Uldyzjana zostaje porwany przez tajemniczego Rathme. Dodajmy do tego wątek miłosny między Uldyzjanem oraz Serentią i mamy naprawdę fantastyczną sieczkę wypełnioną miłością, demonami i niesłychaną walką na magiczne moce. A gdy za sznurki złapie sam pan Grozy Diablo i zacznie nimi potrząsać, fabuła nabiera mrocznych kolorów. Czy więc, zwykły farmer jest w stanie uratować Sanktuarium przed totalna zagładą i zniewoleniem przez demony? Tego dowiecie się po przeczytaniu całej trylogii. Po tej książce wiemy, że się stara.
Cała fabuła się rozrosła, pojawiają się nowe wątki. Byłem zaskoczony, jak łatwo dałem się im wciągnąć. Nie spodziewałem się również pozytywnego rozwinięcia się postaci. Poprzez kolejne zadania i przeciwności losu Uldyzjan i Serentii, a nawet Mendel, umacniają swoje przekonania i rozwijają swoje zdolności aż do nadludzkich. Ich osobne przygody dają kopa całej książce. Choć akcja przeskakuje od jednego bohatera do drugiego oraz może być trochę uciążliwa i rozpraszająca, to gdy się spojrzy na całość, dochodzi się do wniosku, że jednak autor dobrze wiedział, co robi.
Podsumowując, bardzo epickie zakończenie, niczym we Władcy Pierścieni, zachęca nas po sięgnięcie po ostatni tom, a sam Richard A. Knaak jest (już chyba) legendą wśród czytelników książek od firmy Blizzard. Po średnim pierwszym tomie autor Smoczych Łusek daje nam rozwinięcie pierwotnych wątków, po czym dorzuca do nich kilka nowych i miesza tak długo, że trzeba będzie poczekać jeszcze jeden tom, by odkryć je wszystkie. Dowiadujemy się kilku nowych rzeczy, jeśli chodzi o historii Sanktuarium. Do tego akcji jest tutaj masa, a walki więcej, niż w pierwszym tomie. Warto przełknąć Prawo Krwi, by dotrzeć do tej fantastycznej opowieści, gdzie w cieniu można oprócz demonów dostrzec także oczy wiecznego smoka. Polecam.
Inne książki o Diablo:
Diablo. Wojna Grzechu t0m 1: Prawo Krwi
Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie