Och, jak się cieszę, że życzliwe dusze skierowały moją uwagę na ten serial. Mam bowiem wrażenie, że nad Wisłą nie jest on specjalnie popularny, a wielka szkoda. BoJack Horseman to jedna z najlepszych odcinkowych produkcji, jakie są dostępne na Netfliksie. Kropka. Bez żadnego ale, bez tłumaczenia i usprawiedliwiania. To jest prawdziwy diament. Brudny, wulgarny, pijany, egocentryczny, złośliwy i jednocześnie bardzo zabawny i srogo dołujący diament. Jeśli należycie do tych, którzy narzekają na kondycję późniejszych sezonów Californication, to BoJack jest dla Was - Hank Moody chciałby być bohaterem tej opowieści.
Ale po kolei, jak by powiedział BoJack do swoich pijanych fanek. Ten serial to animacja o kresce bardzo charakterystycznej, prostej i wdzięcznej. Pierwszy rzut oka może nasuwać proste skojarzenia z kolejną kopią np. Family Guya. Ale tak nie jest. BoJack to rasowej krwi komediodramat o gasnącej sławie gościa, który naprawdę niewiele zasług może przypisać sam sobie. No i tak się składa, że ten gość jest koniem. Cały świat tego serialu to niemalże perwersyjna mieszanina ludzi i antropomorficznych zwierząt, którzy współżyją (w każdym tego słowa znaczeniu) na dobre i na złe.
Twórcą serialu jest Raphael Bob-Waksberg, młodszy ode mnie o dwa lata scenarzysta i komik, którego w zasadzie jedynym dużym popkulturowym dziełem jest właśnie BoJack (zakładam, że jakość serialu sprawiła, że Waksberg poprawia teraz scenariusz do kontynuacji LEGO Przygody). Facet potrafił pomysł sprzedać ludziom o szerokich horyzontach, którzy pomogli zaprosić do współpracy takie gwiazdy, jak: Will Arnett, Aaron Paul, Alison Brie (to największe nazwiska z podstawowej obsady) oraz Angela Bassett, Jeffrey Wright, Kristen Schaal, Jessica Biel, Daniel Radcliffe, Dave Franco, Greg Kinnear, Patton Oswald, Stanley Tucci, Lisa Kudrow, J.K. Simmons czy Olivia Wilde (niezliczona ilość gościnnych występów). Opierający się na trzech filarach (rewelacyjne głosowe kreacje, charakterystyczna animacja i świetny scenariusz) serial jest wart każdej spędzonej z nich chwili.
BoJack Horseman to obecnie trzy sezony i jeden świąteczny odcinek specjalny. Mała przestroga - pierwszych kilka odcinków to wyraźna rozbiegówka, kiedy jeszcze nie do końca widać blask, jakim mogą poszczycić się późniejsze epizody. Ale wytrwajcie, bo warto. BoJack Horseman to gwiazda popularnego dwadzieścia lat temu komediowego serialu Horsin' Around (Rozbrykani), w którym wyluzowany koń adoptuje trójkę dzieci w różnym wieku i razem przeżywają familjne, komediowe przygody. Produkcja okazała się hitem i przekleństwem. BoJack zyskał status gwiazdy i miliony dolarów, ale przez lata nie był w stanie wyjść spod własnego cienia. Gdy go poznajemy zajmuje się głównie piciem, paleniem, denerwowaniem swojej agentki i wydzieraniem się na przypadkowego współlokatora/najlepszego przyjaciela. Z czasem poznamy lepiej skomplikowaną osobowość BoJacka i jego (nie zawsze, ale często) destrukcyjny wpływ na wszystkich i wszystko wokół.
Niesamowicie dobrze wymieszane proporcje absurdalnego humoru i solidnego dramatu są wielką siłą tej produkcji. BH porusza się po ciemnych zaułkach ludzkiej (zwierzęcej) duszy i zajmuje się takimi stricte kreskówkowymi tematami jak nałogi, okłamywanie siebie i bliskich, autodestrukcja, by potem zaatakować beztroską kanonadą żartów w dialogach i humoru sytuacyjnego. Zderzenie ludzkiego świata ze zwierzęcymi postaciami pozwala na bardzo dużo i twórcy doskonale o tym wiedzą, wykorzystując z tego materiału tyle, ile się da. Oglądając BoJacka będziecie jednocześnie zdołowani i cudownie rozbawieni. Sztuka godna jakieś statuetki. Może być konia. Byle był złoty.
Strasznie podoba mi się ten serial. Jest po prostu rewelacyjny i staram się trzeci sezon kończyć bardzo powoli, by oczekiwanie na zapowiedziany sezon numer cztery (premiera latem) było jak najkrótsze. Dodatkowy bonus - twitterowe konto BoJacka i muzyczny temat przewodni, który wziął się ze stworzonej z potrzeby serca przez połowę duetu The Black Keys instrumentalnego utworu. Wszystko tu jest dobre. Nawet jak jest złe. Oglądać! Obviously!