Na jakie gry czekamy w 2019r.? - squaresofter - 26 grudnia 2018

Na jakie gry czekamy w 2019r.?

2018r. już prawie za nami. Jest to okres wszelkiego rodzaju podsumowań. Wiadomo, że każdy z nas lubi trochę powspominać. Jest to także czas, gdy nasze głowy zaprzątają już myśli o nowych grach, które dopiero przed nami. Postanowiłem więc skorzystać z tej okazji i razem z innymi autorami z GOLa/Gameplaya przygotować wspólne zestawienie produkcji, które najbardziej rozpalają naszą wyobraźnię. Mógłbym oczywiście sam przygotować podobną listę, ale zależało mi na tym, aby czytelnicy poznali również oczekiwania innych graczy.


Resident Evil 2 Remake

Resident Evil 2 to jedna z najważniejszych gier mojego życia, dzieki której polubiłem gatunek survival horror oraz poznałem z pierwszej ręki co potrafi zrobić studio Capcom na polu elektronicznej rozrywki, który robił kiedyś tak wspaniałe gry, ża za każdą kolejną dałbym się pokroić. Remake pierwszej odsłony Resident Evil z GameCube'a uznję do dziś za najlepszy remake w historii i doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jestem osamotniony w tym twierdzeniu, dlatego też nie wyobrażam sobie, żebym nie zagrał w remake RE2, który ma bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. Wiemy już, że gra nie posiada statycznych kamer w 2D, ale po ograniu Resident Evil 7 i zobaczeniu kilku krótkich fragmentów rozgrywki z odświeżonej dwójki jetem spokojny o losy tej gry. Już się nie mogę doczekać ponownego spotkania z Leonem, Claire, lickerami, Hunkiem i Tofu.

Sekiro: Shadows Die Twice

Tenchu to jedna z moich ulubionych gier na pierwszym PlayStation, dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja o tym, że Hidetaka Miyazaki, który odmienił branżę gier przy pomocy Demon's Souls, co otworzyło drogę do powstania takich tytułów jak Dark Souls i Bloodborne, zajmie się grą utrzymaną w takich klimatach. Sekiro to całkiem nowa marka, ale wspomniany przed chwilą twórca potrafi zadbać o odpowiednie wykreowania świata gry, dbając o to, aby prezentował najwyższe standardy artystyczne, dlatego niecierpliwie czekam na to, czym ponownie zaskoczy graczy. 

Pozwólcie, że oddam teraz głos swoim gościom.


Devil May Cry V

Ile to już czasu minęło od naszego ostatniego spotkania z „prawdziwym” Dantem? Będzie ponad dziesięć lat. I choć reinterpretacja serii z 2013 roku w wykonaniu Ninja Theory moim zdaniem wcale nie była taką tragedią, jak twierdzą ortodoksyjni fani, to cieszę się, że koniec końców Capcom postanowił jednak odpuścić sobie ten eksperyment i wrócił do  oryginalnych założeń, gdyż Devil May Cry V zapowiada się na mokry sen fanów slasherów.

Gra wygląda świetnie, cudownie się w nią gra, pojawiają się w niej wszyscy ulubieńcy, do tego widać, że twórcy solidnie przemyśleli kwestie głównych bohaterów. Dante pozostał sobą, Nero dzięki wymiennym protezom zyskał dostęp do szeregu różnorodnych umiejętności (i wyciągnął kij z tyłka, co uczyniło go znacznie przyjemniejszą w odbiorze postacią), a flegmatyczny V, który opiera się na przyzywanych bestiach walczących za niego, wnosi nieco świeżości do rozgrywki. Wszystko w DMCV wygląda tak, jak powinno i nie przyjmuję do wiadomości, że Capcom może tu coś schrzanić. To się musi udać!

Ghost of Tsushima

Studio Sucker Punch srogo rozczarowało mnie swoimi ostatnimi dokonaniami – InFamous: Second Son okazał się marnymi popłuczynami po fenomenalnych dwóch odsłonach przygód Cole’a McGratha, jakie otrzymaliśmy na PlayStation 3. Ciężko jest mi się jednak dalej gniewać na te studio za zepsucie lubianej serii, gdy ich nowe dziecko prezentuje się tak cudownie. Otwarty świat feudalnej Japonii, soczysty system walki, samurajskie pojedynki, skrytobójcze zabójstwa w stylu ninja – a wszystko z budżetem i dopracowaniem charakterystycznym dla gier na wyłączność konsol Sony. Duch Tsushimy może być czarnym koniem przyszłego roku.

Crash Team Racing Nitro-Fueled

Prawie dwadzieścia lat minęło od debiutu oryginalnego Crash Team Racing, a ja wciąż nie natrafiłem na wyścigi kartingowe, które sprawiłyby mi więcej radości. Ani kolejne wyścigowe Crashe, ani Sonic All-Stars Racing, ani nawet Mario Kart nie potrafiły dać mi tyle radości, co wygrywanie dzięki trafieniu przeciwnika wystrzeloną w ostatniej chwili rakietą czy udane skorzystanie z niebezpiecznego skrótu na trasie Hot Air Skyway.

Remake tego tytułu to pewniak z kilku powodów. Raz, pierwowzór zestarzał się bardzo godnie i do dziś gra się w niego świetnie, więc jedyne, co twórcy muszą tu poprawić, to oprawa wizualna – a po zwiastunach widać, że w tym aspekcie nie będzie powodów do narzekań. Dwa, Activision udowodniło już, że bardzo dobrze czuje robienie tych remaków – zarówno kolekcja odświeżonych Crash Bandicootów, jak i trzy części Spyro the Dragon wypadły bez zarzutów, nie ma więc powodów, by sądzić, że tutaj mogłoby być gorzej. I po trzecie – oprócz pełnej zawartości pierwowzoru dostaniemy nowe postacie, trasy i tryby gry (w tym możliwość zabawy po sieci), więc nawet z perfekcyjną znajomością pierwowzoru Nitro-Fueled będzie mógł nas czymś zaskoczyć.

Kingdom Hearts III

Ja wciąż nie wierzę, że po trzystu latach od premiery pełnoprawnej numerowanej odsłony serii, trzech milionach wypuszczonych w międzyczasie spin-offów i zagmatwaniu fabuły tak, że życiorysy Węży z serii Metal Gear Solid wydają się przy tym prostackie, Kingdom Hearts doczeka się pełnoprawnej części trzeciej. I że zostaną w niej zamknięte prawie wszystkie nagromadzone przez lata wątki, w tym te dotyczące Sory, Rikku, Aquy i Xemnasa/Xehanorta/Ansema/cholera-wie-jak-się-teraz-będzie-dziad-nazywał. I że to wszystko stanie się już w styczniu.

Zakładając jednak, że grę faktycznie dostaniemy, to zastanawiam się, w jaki sposób Square Enix zamierza dokonać obiecanej finalizacji wątków, jednocześnie czyniąc grę zrozumiałą dla nowych odbiorców, którzy nie spędzili ostatniej dekady ogrywając poboczne odsłony i próbując zrozumieć ten fabularny galimatias. Jeśli nie ogarną tematu sensownie, może im wyjść gra śliczna, świetna pod względem mechaniki i zawierająca zapadającą w pamięć, pełną wzruszeń fabułę – ale jednocześnie trafiającą do dosłownie garstki najbardziej wytrwałych fanów. Ja się do tej garstki załapię, ale chciałbym, żeby  wyniki sprzedażowe były dobre i nie było to ostatnie Kingdom Hearts, liczę więc, że zespół Tetsuyi Nomury wie, co robi.

Czarny Wilk


Towarzysze blogerzy przybliżają Wam w naszym przeglądzie najważniejsze premiery, obok których nie sposób przejść obojętnie, a ja dla uzupełnienia i trochę kontrastu podrzucam możliwe ciche hity 2019 roku. Nie są to może mainstreamowe pozycje, które sprzedadzą się w milionach kopii, ale konkretne grupy znajdą w nich duże pokłady miodu.  

Battletoads

Na ten moment niewiele o powrocie muskularnych żab wiadomo, ale nie przeszkadza to fanom ultratrudnego oryginału z 1991 roku puścić wodze fantazji. Pierwszy teaser sugeruje ręcznie rysowaną oprawą graficzną, 2.5D, energetyczny soundtrack i sporo humoru. Sam po cichu liczę na odsłonę w stylu Double Dragon Neon, a więc miodną, stworzoną z przymrużeniem oka chodzoną bijatykę z wieloma urozmaiceniami. Taki był oryginał, taki powinien być też powrót Battletoads. Wiadomo już, że dostaniemy kanapowe multi na trzech graczy. Jeśli jeszcze tylko autorzy zadbają, by system walki nie był zbyt prostacki, a siłę ciosów czuło się tak, jak prawie trzydzieści lat temu, dostaniemy perełkę na spotkania ze znajomymi.

One Piece: World Seeker

Obowiązkowa pozycja w kalendarzu każdego fana przygód Słomianych Kapeluszy. Po latach mniej lub bardziej rozbudowanych bijatyk i kolejnych slasherów z odmiany mosou, w końcu dostaniemy coś innego. World Seeker ma zaoferować otwarty świat, który będziemy mogli przemierzać jako Luffy, wykonując kolejne zadania z głównej linii fabularnej oraz dziesiątki sub-questów. Sami autorzy deklarują, że inspirują się God of Warem i cyklem Assassin’s Creed. Mechanika prowadzenia starć przypomina dotychczas wydawane pozycje w uniwersum, ale przynajmniej wreszcie obijanie twarzy setkom żołnierzy marynarki i wrogich piratów nie będzie tutaj jedynym zajęciem. Cieszą motywy rozwijania postaci w RPG-owym stylu czy też zbierania gratów i modyfikowania ekwipunku. Pozostaje trzymać kciuki, żeby akcję napędzała interesująca historia, a autorom udało się stworzyć wyzwania i zadania w stylu Yakuzy, a nie [tu wstaw nazwę sandboksa, który zanudził Cię na śmierć subquestami].

Daemon X Machina

Choć gigantyczne, futurystyczne i wypakowane uzbrojeniem roboty działają na wyobraźnię, to jakoś koncept ich dynamicznych i efektownych potyczek na arenach nie spotyka się często z powszechnym entuzjazmem. Swoich fanów ma Armored Core, znajdą się osoby ciepło wspominające Zoe of the Enders czy takie, które spędziły kilkanaście godzin z jedną z odsłon serii Transformers, ale żadna z tych produkcji nie zaznaczyła się na tyle, by ktokolwiek rozważał ją w kategorii gry roku. Daemon X Machina raczej tego nie zmieni, ale może okazać się nowym mocnym argumentem za inwestycję w Switcha. To trzecioosobowa gra akcji utrzymana w celshading’owej, bardzo komiksowej stylistyce, w której palce maczają osoby powiązane z Armored Core czy Macrossem, a więc mające duże pojęcie w temacie. Zapowiedzi wskazują, że czekają nas sprawdzające refleks i wypalające oczy pojedynki z wrogami o podobnych gabarytach, ale też bitwy z gigantycznymi maszynami o potężnej sile rażenia. Mamy dostać ciekawe postacie i tryby zabawy wykorzystujące w pełni możliwości konsoli. Szczególnie intrygująco brzmią zapowiedzi dotyczące systemu walki, w którym podobnież gracze będą mogli dynamicznie modyfikować ekwipunek swojego mecha, montując na przykład bronie zebrane z pokonanych wrogów. Jeśli tytuł zaoferuje jeszcze spore wyzwanie, nie będzie cierpiał na brak misji i opcji modyfikowania maszyn, a i da szansę na rywalizację w multi, będzie zabawa na długie godziny na wysokim poziomie.  

Brucevsky 


Perspektywa nowego roku za każdym razem daje nadzieję na kolejny zestaw nowych, świetnych gier, w które zagram. We wszystkie. W każdą z nich. Bo lista najczęściej jest długa, a potem wychodzi jak zwykle. To przegapione, to zapomniane, to słabsze, niż obiecali, a to miało przesuniętą premierę. Poniższe 3 tytuły wcale nie są jedynymi, na które czekam. DM opisuje Doom Eternal, który będzie super, Twin Mirror też wygląda ekstra, niezmiennie wyczekuję też premiery 90s Arcade Racer. 

Metro Exodus

Drugi, po Doomie, potencjalny król FPSów roku 2019, który wymusi wymianę całego komputera - więc zagram weń z opóźnieniem. Poprzednie dwie części były niesłychanie klimatyczne i dały mi mnóstwo frajdy. Mam nadzieję, że nowa odsłona - poza wypalającą oczy oprawą graficzną - dorzuci wciągającą historię, masę emocji i godne zakończenie losów Artioma.

Control

Uwielbiam wszystkie "trzeciosobówki" od Remedy. Max Payne to klasa sama w sobie. Alan Wake to jedna z fajniejszych historii poznanych w czasie grania w gry (w ogóle), a Quantum Break było równie ładne, co grywalne. Control wygląda jak przerobiony QB - inna, dziwaczna historia, te same techniczne sztuczki, żeński bohater. Kupuję to w ciemno.

Star Wars: Jedi Fallen Order

Wiemy, że ta gra powstaje. Że będzie rozbudowaną grą akcji. Że ma się dziać między III a IV epizodem sagi. Że robią ja twórcy Titanfall 2. I tyle. I to mi wystarczy. Po skasowaniu 1313, po zakopaniu gry od Visceral, po długim czasie bez porządnej, fabularnej gry w świecie Gwiezdnych wojen jestem wygłodniały i liczę na coś smakowitego. W zasadzie wystarczą mi jakieś zacne materiały promocyjne i zapowiedzi, niech mogą nawet przesunąć premierę na 2020. I don’t care! Byle było to dobre!

fsm


Tom Clancy’s The Division 2

Jestem wielkim fanem pierwszego The Division i wbrew zbiorowemu narzekaniu, od razu zaakceptowałem nieco dziwne w odbiorze połączenie zasad gry RPG ze strzelaniną, które czyniły ją jedną z najtrudniejszych do opanowania produkcji tej generacji. Do dziś uważam, że pokazano tam najlepszą, najlepiej wykonaną mapę w historii gier, jednocześnie czyniąc Nowy Jork głównym bohaterem fabuły. Śledzenie kalendarium apokalipsy po śladach jakie zostawili po sobie przypadkowi mieszkańcy było naprawdę mocnym doświadczeniem.

Miks dwóch różnych gatunków był jednak eksperymentem nie pozbawionym wad i błędów. Druga część ma szasnę naprawić wszystkie bolączki endgame’u The Division, pod warunkiem, że twórcy nie powtórzą błędów Destiny 2 i nie stworzą gry zbyt łatwej oraz uboższej w porównaniu do jedynki. Jestem też bardzo ciekaw, jak wypadnie przeniesienie akcji do Waszyngtonu, już bez tej całej świątecznej otoczki. Mocno kibicuję zespołowi z Massive, ale zrobić dobry sequel The Division to naprawdę ogromne wyzwanie.

Doom Eternal

Wprawdzie nie mamy jeszcze potwierdzonej daty premiery, ale bardzo liczę na to, że nowy Doom pojawi się w 2019 roku. W poprzedniej odsłonie podobała mi się zasadzie tylko sama mechanika strzelania i tempo rozgrywki. Nie przekonał mnie wygląd poziomów, potworów i ogólnie klimat, ale Doom Eternal wydaje się poprawiać wszystkie te aspekty. 
Oglądając udostępniony fragment rozgrywki widziałem praktycznie starego Dooma z lat 90. we współczesnej oprawie graficznej. Kolorowy, z idealnie odwzorowanymi przeciwnikami, a nawet znajdźkami, wydaje się idealnym połączeniem nostalgii z nowoczesną grą.

DM


Jest mi bardzo milo, że mogłem wziąć udział w naszym wspólnym przedsięzięciu. Dzięki temu mogłem sprawdzić na jakie gry czekają też i inni. Sam chciałbym zagrać w wiele z tych tytułów, ale jak będzie, to się dopiero okaże. O to przecież chodzi w Nowym Roku. Niby mamy wszystko rozpisane a to tak naprawdę wielka niewiadoma. Część z gier, na które czekamy może wcale nie pojawić się w 2019r., ale to wcale nie oznacza, że nie trafią się nam jakieś niespodzianki. Może być przecież tak, że jakaś firma zaprezentuje nam nową zabawkę i calkowicie zapomnimy o grach, na które czekamy, bo zobaczymy coś całkiem nowego. Chciałbym, żeby w przyszłym roku zadebiutowały także The Last of Us: Part II i Death Stranding, ale jest to raczej myślenie w kategorii życzeniowej.

W każdym razie nie mamy co narzekać, bo gry, na które czekamy są bardzo zróznicowane. Dostaniemy odświeżone tytuły, których oryginalne wersje pamiętają już tylko najstarsze dinozaury. Doczekamy się kontynuacji serii, w istnienie których zaczęliśmy już powoli powątpiewać. Są też niewiadome, które sporo mogą namieszać na rynku. 

W przyszłym roku na pewno też pojawią się gry, o których nie wpsomnieliśmy, więc jeśli  nasi czytelnicy mają cos do dodania, to zapraszm do komentarzy.

squaresofter
26 grudnia 2018 - 18:13