Recenzja filmu Glass - zaskakująca trylogia z finałem bez zaskoczeń - fsm - 20 stycznia 2019

Recenzja filmu Glass - zaskakująca trylogia z finałem bez zaskoczeń

Film Glass, jako ostatni odcinek nietypowej trylogii o superludziach, miał bardzo trudne zadanie. Niezniszczalny pojawił się w kinach w roku 2000, zaraz po wielkim sukcesie Szóstego zmysłu. I nawet jeśli ten komiksowy, ale wcale nie komiksowy film nie okazał się być arcydziełem, to i tak jest dziś wspominany jako rzecz oryginalna i przynajmniej dobra. 17 lat później "nowy" Shyamalan dał światu Split - ciekawy film o facecie z rozszczepieniem osobowości, którego historia okazała się być zaskakującą kontynuacją Niezniszczalnego. Tego w kinie jeszcze nie było. Glass, pozbawiony efektu zaskoczenia, ma wszystkie wątki doprowadzić do satysfakcjonującego finału.

M. Night Shyamalan kilka lat temu wrócił do solidnej filmowej formy, więc oczekiwania dotyczące jego kolejnych projektów znowu mogą być wysokie. Tak miałem z filmem Glass - końcowa scena w Split objawiła się jako dzieło geniusza, więc finału wyczekiwałem z zapartym tchem. Dobrze zmontowane zwiastuny moją niecierpliwość tylko wzmagały i ostateczne starcie "ja vs film" powinno zakończyć się jednoznacznym zwycięstwem Glass. Trochę szkoda więc, że najnowsza produkcja Shyamalana okazała się być czymś mniej, niż sumą części składowych.

Nie zrozumcie mnie źle - Glass jest dobrym filmem. Wyszedłem z kina zadowolony, ale jednocześnie miałem nadzieję na coś więcej i coś "bardziej", co wcale nie oznacza tony CGI i efekciarskich pojedynków rodem z filmów Marvela. Zawiodły dyskusyjne elementy scenariusza wymagające zaawansowanego poziomu użytkownika w zawieszaniu niewiary. Innymi słowy - Glass bywa na bakier z logiką. Na szczęście nadrabia atmosferą, świetnie nakreślonym światem i rewelacyjnymi kreacjami aktorów, ze wskazaniem na McAvoya.

Dla porządku - Glass łączy wątek Davida Dunna, niemal niezniszczalnego, niezwykle silnego faceta, który przed laty odkrył swój dar i teraz po godzinach pomaga ludziom w Filadelfii z historią Kevina Wendella Crumba, skrzywdzonego za młodu mężczyzny z masą osobowości zamieszkujących jego umysł mających tylko jedno zadanie - chronić Kevina. I nikt nie jest w tym lepszy niż Bestia, osobowość zwierzęca, dzika i mordercza. No i jest jeszcze Elijah Price, znany jako Mr Glass, osobnik nieprzeciętnie inteligentny, najbliższy archetypowi geniusza zbrodni. Wszystko to wygląda jak bardzo "uziemiona" wariacja na temat komiksowych historii o złoczyńcach i herosach. Takie zresztą było założenie twórcy. I przez większość czasu wszystko gra. Pod koniec ta formuła zaczyna się chwiać, w czym nie pomaga fakt, że jeden ze zwrotów akcji (swoją drogą, bardzo logiczny) internauci wydedukowali kilka chwil po premierze filmu Split. Nie dziwię się, że wielu uznaje Glass za porażkę głownie przez to, co dzieje się w trzecim akcie. Ja jestem po prostu widzem o łagodnym usposobieniu.

Czegokolwiek by o filmie nie powiedzieć, trzeba ucieszyć się na widok Bruce'a Willisa, któremu w końcu chce się grać (szkoda, że jest go tak mało), Samuela L. Jacksona robiącego to, co robi najlepiej i absolutnie rewelacyjnego Jamesa McAvoya, który przez 2 lata jeszcze lepiej rozwinął jednoczesne granie kilkunastu postaci. Mistrz, powiadam. Glass posiada ładne zdjęcia, zmyślne operowanie kolorami, świetną muzykę (której jednak nie da się słuchać poza filmem), dobry montaż... Warsztatowo i technicznie jest super, zważywszy na dosyć skromny budżet.

Shyamalan konsekwentnie poszerza naszą wiedzę o tym uniwersum i robi to w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób. Albo się to spodoba, albo nie - czuć tu lekkie zagubienie się w poczuciu własnego geniuszu. Jeśli jednak potraficie w czasie seansu odłożyć na bok rozmyślanie o wszystkich małych szczegółach i dacie się ponieść tej historii, powinniście być zadowoleni. Glass jest jedyny w swoim rodzaju, ale nie mam wątpliwości, że jest najmniej zdolnym z trzech braci. Za starania daję 7 na 10.

fsm
20 stycznia 2019 - 17:44